Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z 2021

"Wszystkie kolory moich wspomnień" Emily X.R. Pan

Rozczarowanie, choć nie miałam szczególnie dużych oczekiwań względem tej pozycji. Jednak, warto już we wstępie podkreślić, że nie jest to zła pozycja. Jest zwyczajnie nijaka, nie wzbudza żadnych emocji. Ani żałoba, ani depresja nie są przedstawione w sposób emocjonujący, cała historia nie dość, że nie rozbudza zainteresowania, to również nie wnosi niczego nowego. Realizm magiczny - postrzeganie przez główną bohaterkę matki jako ptaka po jej śmierci - nie jest uzasadnione w żaden sposób, nawet jedno zdanie nie tłumaczy czytelnikowi dlaczego jest to ptak, a nie inna postać. Wraz z rozwojem fabuły pojawią się kolejne nadnaturalne elementy, między innymi widzenia, których bohaterowie doświadczają pod wpływem kadzidełek, a które służą autorce jedynie do przedstawienia historii młodości matki Leigh. Najbardziej niepotrzebnymi elementami książki są retrospekcje, które przeważają w drugiej połowie powieści. Jest ich naprawdę dużo, a służą jedynie ukazaniu relacji pomiędzy Leigh, a jej najlepsz

"Ciekawe czasy" Naoise Dolan

On, ona i... Ona. Hong Kong, tak bardzo współczesny, że bardziej się już nie da. Z całą pewnością, nie jest to love story w klasycznym znaczeniu. Nie zaryzykowałabym nawet stwierdzenia, że to opowieść o miłości. To raczej portrety trzech jednostek, które choć dziwaczne, niestandardowe i niesympatyczne, to bardzo ludzkie i... typowe. Nie sposób odmówić autorce umiejętności obserwacji i wyłapywania z rzeczywistości ciekawych zjawisk, sytuacji, schematów relacji czy sposobów komunikacji. Niewątpliwie, najciekawsze fragmenty to te, które dotyczą języka. Zarówno języka jako takiego, narzędzia do wyrażania siebie i nadawania sensu myślom, jak i języka angielskiego, jego różnych odmian, dialektów i gwar. Refleksje metajęzykowe prowadzą główną bohaterkę, Ava, do jeszcze bardziej interesujących rozważań nad współczesnym społeczeństwem zagubionym w globalnej wiosce. Bohaterka zagubiona we własnych decyzjach, wybiera pomiędzy wygodą, spełnianiem marzeń, oczekiwaniami rodziny, presją społeczną i z

"Ostatni dom na zapomnianej ulicy" Catriona Ward

Bardzo nietypowy reprezentant swojego gatunku. Tak bardzo wyjątkowy i nieoczywisty, że przez pierwsze rozdziały byłam pewna, że będzie to horror, a nie thriller z wątkiem kryminalnym. Trzeba jednak podkreślić, że pierwsze rozdziały podobały mi się najbardziej, przez pierwsze 80 stron byłam wręcz zachwycona tym tytułem. Potem zaczęłam odczuwać jednak lekkie znużenie tym sposobem prowadzenia akcji i dostarczaniu czytelnikowi raz za razem sprzecznych informacji. Niestety, w połowie powieści cały czar i magia wyparowały...  Świetna warstwa językowa i narracyjna. Warto podkreślić, że absolutnie każdy z narratorów mówi swoim własnym językiem, widzi świat swoimi oczami i kategoryzuje go przez swoją wrażliwość, co świetnie pokazuje jak różnie można odebrać i zapamiętać to samo wydarzenie. I choć ogólny koncept mnie nie przekonuje, a co gorsza przywodzi na myśl skojarzania z pewnym bardzo złym filmem (bardzo znanego, tytułu nie wspomnę, aby nie zdradzać plot twistu), który wykorzystuje ten sam

"Niejedno" Barbara Woźniak

Etyka, historia medycyny, filozofia, praca na uniwersytecie, ojcostwo i alzhaimer. Dużo bardzo mocnych i ważnych tematów jak na jedną powieść. Oczywiście, nie wszystkie wybrzmiewają w równym stopniu, układ sił zmienia się w obrębie całej powieści, ale to jedynie dodaje realizmu fabule. Gdy stan chorego się pogarsza, inne obowiązki schodzą na dalszy plan, a praca i zainteresowania badawcze głównego bohatera są raczej wyrzutem sumienia niż płaszczyzną do samorealizacji. Bardzo sprawnie napisana powieść, aż trudno uwierzyć, że to literacki debiut. Język dopasowuje siędo tematyki danego fragmenty, różni się, jednoczenie nadal pozostaje językiem głównego bohatera - świetnie wykształconego, oczytanego, zagubionego, złamanego. Fragmenty poświęcone pracy naukowej, przygotowywaniu fakultetu o medycynie w III Rzeszy są bardziej naukowe, konkretne, rozmowy na czacie z córką pełne nieporozumień i niewypowiedzianego żalu, a opisy kolejnych objawów umierającego ojca przepełnia żal, smutek oraz - być

"Co powiesz na spotkanie?" Rachel Winters

O książkach średnich, miernych, zwyczajnych lub zwyczajnie nudnych pisze się jakoś wyjątkowo długo, a efekt raczej nie robi wrażenia. Dokładnie tak samo wyglądała moja lektura "Co powiesz na spotkanie?". Ciągnęło się długo, wrażenie raczej przeciętne, brytyjskie poczucie humoru ginie gdzieś pod maskami przerysowanych bohaterów, klisz i schematów. I tak z książki średniej i przeciętnej, dzieło Winters trafiło na listę powieści, w których dorośli bohaterowie zachowują się jak nastolatki, zupełnie niedojrzlai emocjonalnie i pozbawieni pozytywnych cech. Oczywiście, do samego początku wiadomo komu mamy w tej historii kibicować, a który z mężczyzn to drań, którego bohaterka powinna unikać. Przecież to romans. Nie miałam żadnych szczególnych wymagań, ani oczekiwań, przez pół książki uznawałam nawet, że to dość dobry reprezentant swego gatunku. Czułam niedobór tematyki filmowej, książki o filmach lub z filmami w tle to coś, co zawsze poprawia mi humor (jak "Wieczór filmowy"

"Targ mięsny" Juno Dawson

Zaskakująco wciągająca. Dawno nie byłam tak mocno zaangażowana w opowieść młodzieżową! Choć wynika to najprawdopodobniej z faktu, że "Targ mięsny" staje się powieścią młodzieżową dopiero w drugiej połowie powieści, mimo bardzo młodego wieku głównej bohaterki. Fabuła rozpoczyna się, gdy Jana ma szesnaście lat i zostaje wypatrzona przez łowcę twarzy z agencji modelingowej. W tym momencie życie bardzo wysokiej nastolatki o androgenicznej urodzie całkowicie się zmienia. Trudno nie dostrzec podobieństw do szalenie popularnej powieści "Daisy Jones & The Six" Taylor Jenkins Reid, która zasłynęła z tworzenia fikcyjnych biografii nieistniejących gwiazd. Ponad połowa "Targu mięsnego" jest tak szalenie podobna do opowieści o nietuzinkowej wokalistce i grupie muzycznej. Spirala sukcesu, blask fleszy, podróże, zabawa, alkohol. Dopiero w drugiej połowie pojawia się wątek typowy dla powieści młodzieżowych wraz z zagrożeniami czyhającymi na główną bohaterkę. Typowy dl

"Zjadaczka grzechów"

Cóż za rozczarowanie! To prawdopodobnie jedna z najgorszych książek tego roku. Nudna, źle napisana, autorka wciąż i wciąż potarza te same informacje, a wstęp trwa blisko pół książki. Bohaterów nie da się polubić, a dworska intryga, która miała być trzonem fabularnym jest gorsza niż w powieści dla młodszej młodzieży, dziejącej się w tym samym okresie historycznym - "Witchborn". "Zjadaczka grzechów" częściej przypomina podręcznik lub tekst paranaukowy niż powieść. Dużo lepiej wyzyskany jest ten motyw w trylogii fantasy "Córka zjadaczki grzechów" Mirandy Salisbury. Główna bohaterka, May, jest analfabetką, terroryzowana przez matkę i - mówiąc delikatnie - nie jest bystra, wydaje się wręcz nieco upośledzona umysłowo. Nic dziwnego zatem, że czytelnik raz-dwa odgaduje co się dzieje, podczas gdy bohaterka krąży pomiędzy dworem a chatą poprzedniej zjadaczki, wdaje się w relacje z wyrzutkami, trędowatymi i marginesem społecznym. May zostaje zjadaczką grzechów niejak

"Serotonina" Michel Houellebecq

"Serotonina" to niejako kontynuacja "Uległości" i "Platformy", czyli moich ulubionych powieści z dorobku kontrowersyjnego francuskiego pisarza. Oczywiście, nie jest to kontynuacja w ścisłym znaczeniu. To inny bohater, inna historia. Ale czy tak bardzo inna? Można uznać, że Houellebecq pisze wciąż tę samą książkę. Te same tropy, motywy, wątki, a przede wszystkim ta sama problematyka. Jednak w "Serotoninie" idzie o krok dalej, pokazuje do czego prowadzą patologia współczesnego społeczeństwa. Warto podkreślić, że choć pokazuje konsekwencje, to nie proponuje żadnego rozwiązania. Nie ma remedium, nie ma nadziei, są tylko złudzenia, że miłość, używki czy podróże mogą pomóc. Ktokolwiek uważa, że "Serotonina" stoi w kontrze do wcześniejszych utworów i jest równie radosna jak kolor okładki, chyba nie doczytał do końca. Nie mogę pojąć skąd panująca opinią (przez którą przez dwa lata zwlekałam z lekturą), jakoby Houellebecq był w tym utworze kimś

"Zakon drzewa pomarańczy" Samantha Shannon

"Zakon drzewa pomarańczy", czyli fantastyka dla początkujących i niezaawansowanych Smoków tyle co kot na płakał, za to kobiet zachowujących się jak rozkapryszone dziewczynki pod dostatkiem. Z pewnością, powieść Shannon to dla mnie spore rozczarowanie, jednak wynika to przede wszystkim z promocji. Kolejne recenzja, akcje promocyjne czy nawet opis na okładce nie ostrzega czytelnika, że to opowieść prosta, by nie rzecz banalna, skierowana do młodszego odbiorcy. Ba! Powieść przez pewien czas też obiecuje, że będzie rasowym fantasy dla odbiorcy, który nie jedno już czytał i widział. Tymczasem, gdzieś koło dziesiątego rozdziału autorka zrezygnowała z rozmachu jaki ma początek książek. Porzuca troje z czworga bohaterów, aby skupić się na Ead, która jest taka sama jak tuzin innych bohaterek z powieści dla młodzieży. Z potężnego świata podzielonego na Zachód i Wschód istotny staje się tylko jeden zamek, jedna komnata, a z czasem tylko jedno łoże... Książka Shannon zyskuje dużo, gdy pr

"Nasza część nocy" Mariana Enríquez

Powieść duszna, gęsta, przyprawiająca o zawrót głowy. Opasłe tomiszcze, które trudno zrozumieć i nie sposób polubić, choć jednocześnie trudno się od niej oderwać. "Nasza część nocy" złożona jest z sześciu części, które mocno się od siebie różnią - stylem, tempem, klimatem, bohaterem prowadzącym, stopniem przyswajalności.  Mimo różnic, wszystkie części opowiadają jedną historię. Losy tajemniczego Bractwa, które czci Ciemność, wywodzi się z Wielkiej Brytanii, jest zamieszane w polityczną zawieruchę panującą w Argentynie i wymaga od członków bezwzględnego poświęcenia. Lektura bardzo satysfakcjonująca, choć wielu czytelnik nie przebrnie przez nieco chaotyczną narrację, fragmentaryczne przedstawienie świata, zaburzoną chronologię oraz apatycznego bohatera - Juana.  Jedną z największym zalet tego monumentalnego dzieła jest plastyczność opisu. Klimat duszny, parny niczym lato w dżungli, atmosfera gęsta, pot aż klei się do skóry. Do tego makabryczne, nieraz obrzydliwe działania człon

"Siostra gwiazd" Marah Woolf

W poszukiwaniu czegoś nieangażującego oraz nie zbyt wymagającego, rzuciłam się w wir powieści młodzieżowych. Zwabiona piękną okładką, na pierwszy ogień wzięłam początek trylogii niemielnickiej autorki, znanej już polskim czytelnikom. Mnie wcześniej nie dane było sięgnąć po żadną z przetłumaczonych książek, ale historia trzech sióstr czarownic wydała się całkiem interesująca. Autorka postanawiało nic czytelnikowi nie wyjaśniać, żadnych informacji eksplicytnych, podanych na tacy. Samo w sobie, nie jest to nic złego, pod warunkiem, że czytelnik zdoła się sam połapać w świecie przedstawionym, prędzej czy później pozna reguły rządzące wykreowanym fantastycznym światem. Cóż, nie tym razem... Nawet po przeczytaniu całości nie wiem czym różni się mag od czarodzieja wedle zamysłu autorki. Kto należy do Loży, a kto do Kongregacji, jakie są cele i na czym polega władza tych organizacji oraz w którym wieku rozgrywa się akcja! Z jednej strony bohaterki oglądają seriale na Netflix, chodzą w legginsa

"Maszyny takie jak ja" Ian McEwan

Moje pierwsze spotkanie z dość popularnym i poczytnym brytyjskim pisarzem, jednak bardzo udane i zachęcające do zagłębienia się w jego twórczość. Całkiem zwyczajny człowiek, o całkiem zwyczajnym imieniu - Charlie - kupuje Adama. Maszynę, syntetycznego człowieka, cud techniki, wielki wynalazek naukowca Alana Turinga. Żyjąc z dnia na dzień, obserwując rządy Margaret Thatcher oraz wojnę o Falklandy, czeka na wielkie wydarzenie, które odmieni jego przeciętną egzystencję. "Maszyny takie jak ja" to powieść społeczno-filozoficzna, która pełnymi garściami czerpie z dorobki gatunkowego science fiction. Pozostaje jednocześnie na tyle realna, aby zadowolić czytelnika, który o robotach zazwyczaj nie czyta, jednak dzięki bardzo licznym rozważaniom o wpływie technologizacji naszego świata jest bardzo podobna do takich klasyków gatunku science fiction jak "Solaris" Stanisława Lema. Co sprawia, że jesteśmy ludźmi? Kiedy kończy i kiedy zaczyna się bycie człowiekiem? Czy zdolność od

"Demon i mroczna toń" Stuart Turton

"Siedem śmierci Evelyn Hardcastle" nie zachwyciło mnie, mówiąc delikatnie. I choć bardzo rzadko sięgam po kryminał, to jednak klasyczną powieść kryminalną Agathy Christie cenię bardzo. W swojej drugiej powieści Turton odżegnuje się od motywów uwielbianych przez królową kryminału, a zbliża się bardziej do konwencji Sherlocka Holmesa. Z tym, że Holmes jest zakuty w kajdany i siedzi w zamknięciu, a to Watson biega po całym statku i próbuje rozgryźć demoniczną zagadkę.  Co zabawne, bardziej interesujące wydają się opisy żeglugi i życia w XVII wieku, niż intryga kryminalna, choć nie obyło się bez bzdurek typu kotwicowisko na środku oceanu. Wybaczam nieścisłości, błędy i niedopatrzenia, w pełnie rozumiem, że to kryminał w kostiumie historycznym, a nie powieść historyczna z wątkiem kryminalnym, jednak sama tajemnica traci na wiarygodności, gdy sama otoczka zawiera błędy. Najbardziej przeszkadzał mi brak jakiejkolwiek stylizacji na język dawny. Rozumiem wytłumaczenie autora, które pr

"Wyborny trup" Agustina Bazterrica

Kanibalizm nie jest nowym tematem w literaturze, choć od pary lat nie odświeżanym. Niestety, nie jest to też temat, który może wypełnić całą, choć niedługą, powieść. Z pewnością, "Wyborny trup" byłby świetnym opowiadaniem, w pełni skupionym na ekspozycji tego okrutnego świata, pozbawionego jako takiej fabuły. Początkowo jest naprawdę intrygująco, nieco obrzydliwie jak "obiecuje" wydawca na czwartej stronie okładki, Bazterrica jednak szybko łagodzi wydźwięk swojej powieści, niejako topi początkowe brutalnej opisy w perypetiach głównego bohatera. Szalenie irytujące relacje pomiędzy głównym bohaterem a jego bliskimi - siostrą, siostrzeńcami czy nawet żoną. Niby coś tu się dzieje, ktoś umiera, a ktoś się rodzi, jednak wszystko jest tak blade, nijakie, płytkie i nieangażujące, że nie sposób zaangażować się fabułę. Odgadnąć co się wydarzy i jak to wszystko się skończy mogłoby nawet dziecko, niestety opisy przemian społecznych nie rekompensują niedostatków postaciowo-fabul

"Wspaniali jesteśmy tylko przez chwilę" Ocean Vuong

Najprawdopodobniej, największe rozczarowanie tego roku! Sam tytuł mnie zachwycił, obiecując liryczną, poetycką opowieść w formie epistolarnej. Jakże srogo się zawiodłam! I choć jestem w stanie przeboleć fakt, że nie otrzymałam gloryfikacji relacji matki z synem, jednak nie jestem w stanie wybaczyć tej powieści jak bardzo jest chaotyczna i nijaka jednocześnie. Nie chcę negować prawdziwości przeżyć autora i jego rodziny, jest to bowiem powieść bardzo autobiograficzna, ale nie mogę pozbyć się wrażenia, że trafniej o wojnie w Wietnamie pisała Szymborska w wierszu - a jakże - "Wietnam". Niemniej, surowość wielu opisów, dystans narratora do tragedii jakie spotykają kolejne (właściwie wszystkie) postaci z tej książki, a co za tym idzie, brak swoistego ładunku emocjonalnego sprawiają, że naprawdę trudno mi uwierzyć, że to historia silnie autobiograficzna. Całość sprawia wrażenie mocno niedopracowanego szkicu.  Ileż w tej książce jest upchnięte! To naprawdę niewielka objętościowo pozy

"Blizna" Alice Broadway

Ostatni tom trylogii, okazał się najkrótszy! Rzecz rzadka, by nie powiedzieć, że niespotykana. Jednak trzeba autorce oddać słuszność - nie wiele więcej dałoby się opowiedzieć o tej historii. "Blizna" jest dobrym, typowym i w pełni sycącym zakończeniem losów Leory. W "Iskrze" aż prosiło się o trójkąt miłosny, tutaj nadal brakuje rozszerzonego wątku miłosnego, jednak relacja pomiędzy Leorą a Verity dodaje nieco smaku do tej akcyjno-sensacyjnej opowieści. Bunt, wydarzenia na placu miejskim, śmierć kolejnych postaci czy po prostu ich pojawianie się w centrum uwagi nie są jednak zbyt angażujące. Moje emocjonalne zaangażowanie w tę opowieść nie rosło wraz z rozwojem akcji i zbliżaniem się do - łatwego do przewidzenia - finału. Interesujący w tej trylogii jest motyw zaufania, wiary w znane nam od dzieciństwa historie. Drugi tom rozpoczyna przemianę Leory, aby w trzecim dokonać swoistego przewrotu wartości w całym mieście. Autorce jednak duże lepiej wychodzą rozdziały baśni

"Iskra" Alice Broadway

Dziwna rzecz stała się z tą częścią... Z jednej strony czytało mi się ją szybciej i bardziej gładko niż pierwszy tom, ale z drugiej strony byłam dużo mniej zaangażowana w losy bohaterów. Przynajmniej w tej części podobieństwa do "Delirium" Lauren Oliver nie raziły po oczach, albo po prostu do nich przywykłam? Już sama opozycja "ucywilizowanego miasta" i żyjących w lesie dzikich wydaje się żywcem ściągniętą z twórczości Oliver. Nieco słabsza niż poprzedniczka, cierpiąca - zdaje się - na syndrom drugiego tomu. Zasadniczo, "Tusz" wydaje się tak dobrze skomponowany, że nie potrzebował kontynuacji, choć stworzenie całej trylogii pozwoliło, oczywiście, autorce na wpisanie się w trend dystopijnych powieści młodzieżowych.  Bardzo rzadko zdarza mi się to mówić, ale... brakowało mi wątku romantycznego. Jest on zaledwie zarysowany, nie wnosi szczególnie wiele do akcji. Wydaje mi się, że postać Leory tylko by na tym zyskała, byłaby głębsza, bardziej rozbudowana. Jej r

"Tusz" Alice Broadway

Od daty premiery ta szalenie mieniąca się okładka przyciągała mój wzrok. "Tusz" to książka, którą tylko cienka granica dzieli od powieści antyutopijnej. Interesujący pomysł na system magiczny związany z tatuażami oraz bardzo rozbudowana mitologia, system wierzeń przywodzą na myśl książki Tomi Adeyemi z cyklu "Dziedzictwo Oriszy". Znane baśnie i legendy zostały przez Alice Broadway przerobione w taki sposób, aby w pełni grały z system wartości opartym o tatuaże oraz potrzebę bycia zapamiętanym. I to właśnie motyw pamięci jest największą zaletą debiutu amerykańskiej autorki. Powieść jest bardzo prosta w odbiorze, śledzimy losy tylko jednej bohaterki, która początkowo wiedzie życie typowe dla mieszkańców swojego miasta, jest szczęśliwa i marzy o zostaniu tatuażystką. Jednak śmierć jej ojca zmusza Leorę do zmiany poglądów. Akcja jest zasadniczo jednowątkowa oraz bardzo dynamiczna. "Tusz" czyta się zatem szybko i z przyjemnością, jednak jest to lektura stricte

"Moxie" Jennifer Mathieu

"Moxie" Jennifer Mathieu Zanim sięgnęłam po tę wstrętnie różową książkę bardzo obawiałam się, że będzie to pasywno-agresywna opowieść o wyższości kobiet nad resztą (wszech)świata, pełna najbrutalniejszej odsłony feminizmu oraz nierealnych, przerysowanych bohaterek. Jakże wielka była moja radość, gdy zorientowałam się, że to inteligentna i wyważona opowieść z ważnym i wartościowym przesłaniem. Autorce udało się przedstawić feminizm z jego najlepszej strony, bez całej naturalistycznej otoczki, w jaką obrósł w ostatnich latach. Powieść Jennifer Mathieu to opowieść o nastolatce, która nie ma śmiałości zareagować na głupie komentarze i dowcipy kolegów. Do czasu. Pewnego dnia Vivian zainspirowana swoją własną mamą i jej burzliwą przeszłością zaczyna wytwarzać ziny, w których zachęca inne dziewczyny ze szkoły do działania. Fabuła jest prosta, rozwija się jednostajnie w kierunku łatwym do przewidzenia. Jednak sądzę, że największą wartością w tej powieści jest wątek romantyczny

"Zdradziecka królowa" Danielle L. Jensen

"Zdradziecka królowa" to bezpośrednia kontynuacja "Królestwa mostu". Mija kilka dni lub tygodni od zakończenia akcji "Królestwa...". Lara jest królową wygnaną z własnego państwa, która jedyne czego pragnie, to uratować trzymanego w niewoli Arena. Nikt jej nie wierzy, nikt jej nie ufa, a jedyne bliskie jej osoby udają zmarłe, gdzieś na odległej pustyni. W tym tomie jest jeszcze więcej wojen, walki, strategii, dyplomacji oraz intryg. Lektura wymaga większego skupienia, aby w pełnie zrozumieć zwroty akcji oraz stawkę, o jaką toczy się gra. W pewnym momencie byłam nieco zagubiona, mnogość bohaterów, ich imion, tytułów oraz przynależności do dworów trochę mnie przytłaczały. Drugi tom jest nieco bardziej schematyczny, a przez to przewidywalny - powiedzmy sobie szczerze, wszyscy wiemy jak to się skończy - ale i tak z całych sił kibicowałam Larze i Arenowi. Bardzo chciałam, aby udało im się porozumieć i odbić Królestwo Mostu! Samo to jest, zdaje się, najlepszą rek

"Królestwo mostu" Danielle L. Jensen

Jakie to jest dobre! Nigdy w życiu nie spodziewałabym się po tym tytule takich emocji! "Królestwo mostu" to idealne połączenie bliskowschodniego klimatu "Buntowniczki z pustyni" Alwyn Hamilton z intrygami oraz zwrotami akcji jak w trylogii "Okrutny książę" Holly Black. Od razu polubiłam Larę i Arena, choć oboje są dość typowymi przedstawicielami postaci z fantastyki dla młodzieży. Lara żyje na pustyni wraz z siostrami, gdzie szkolona jest na przyszłą królową wrogiego królestwa. Ma być szpiegiem swojego ojca, który zmusza dziewczęta do nieludzkich poświęceń. Dążąc po trupach do celu, mają zdobyć potrzebne informacje, tak by doprowadzić do upadku tytułowego Królestwa Mostu, Itchicany. Dużo polityki, strategii wojskowej oraz dyplomacji. Prawdziwa gratka dla miłośników fantastyki, w których samej fantastyki jest niewiele - poza wymyślonym światem oraz samym mostem o wielu właściwościach nie ma tu wątków fantastycznych. Powieść stoi bohaterami, napięciem pomięd

"Pocałunki w Paryżu" Catherine Rider

Druga pozycja Catherine Rider, po którą sięgnęłam. Rok temu umilałam sobie świąteczny czas "Pocałunkami w Nowym Jorku", a ostatnie Boże Narodzenie spędziłam wraz z "Pocałunkami w Paryżu". Lekko napisana, przyjemna, ale niegłupia ani banalna opowieść o przypadkach i... nierealizowaniu planów.   Dobrze oddany klimat miasta oraz poczucia zagubienia w innym miejscu. Jednak klimatu świąt jak na lekarstwo. Choć akcja rozgrywa się w przedświąteczny weekend, to dużo większą rolę odgrywają wydarzenia z przedakcji niż bożonarodzeniowa atmosfera. Jednak, co najważniejsze w romansach, polubiłam bohaterów. Nadwrażliwego fotografa oraz zbyt poważną przyszłą studentkę prawa. Bohaterowie nie są głupi i nie cierpią na syndrom instant love , pomimo niewielkiej objętości. Najbardziej podobała mi się próba (dość udana) odczarowania miasta. Główna bohaterka, Serena, wychowana na opowieści o wielkiej i cudownej podróży ślubnej rodziców, stworzyła w swojej głowie obraz raju na ziemi, któr

"Wyczarowanie światła" V. E. Schwab

"Ostateczna bitwa między światłem i ciemnością w spektakularnym finale bestsellerowej trylogii, zaliczanej do najlepszych dzieł fantasy ostatniej dekady", czyż tak?  Ach, ten wszystko mówiący tytuł! Nie trzeba czytać siedmiuset stron, aby znać finał! Zatem, czy warto czytać tę cegiełkę, aby poznać zakończenie? Cóż... Raczej nie, ponieważ jeśli czytało się jakąkolwiek inną serię fantasy skierowana częściowo do młodzieży, to zna się zakończenia wszystkich cykli tego typu. Muszę jednak oddać autroce, że jej powieści czyta się bardzo, bardzo szybko. Nawet wtedy, gdy nie czuje się cienia sympatii do bohaterów, a cała fabuła obchodzi mnie tyle, co zeszłoroczny śnieg.  Do dość licznego już grona bohaterów, którym poświęca się dużo uwagi, w finałowym tomie dołączają też rodzicie księcia Rhy'a, król i królowa Czerwonego Londynu. Niestety, kosztem pozostałych Londynów. Chyba to jest właśnie największym rozczarowaniem tej serii. Reklamowano ją jako cykl o czterech równoległych Londy

"Bursztynowa luneta" Philip Pullman

Najgrubszy, a jednocześnie najmniej interesujący tom trylogii Philipa Pullmana. Domknięcie losów Lyry i Willa. Zapowiadało się epicko i dynamicznie, a przede wszystkim, angażująco! Jednak "Bursztynowa luneta" wydaje się jeszcze nudniejsza niż poprzedniczy, wyprana z jakiegokolwiek ładunku emocjonalnego. Kolejne - z pozoru tragiczne - wydarzenia nie robiły na mnie żadnego wrażenia. Nawet mnogość postaci na których autor skupia się w finałowym tomie nie pozwolił mi na znalezienie lubianej postaci. Narracja skacze od Lyry do Willa, od Willa do doktor Malone oraz lorda Asriela lub pani Coulter... Naprawdę, dużo tego, ale żaden z tych wątków nie zaciekawił mnie, nie wywołał syndromy "jeszcze jeden rozdział". A wyprawa do krainy umarłych zapowiedziana na okładce to w rzeczywistości jeden z wielu pomniejszych wątków, który "trwa" mniej niż pięćdziesiąt stron w powieści, która ma więcej niż 500 stron. Rozczarowujące.  Mnogość nawiązań biblijnych (anioły i ich upad

"Delikatny nóż" Philip Pullman

Drugi tom trylogii "Mroczne materie" początkowo wydawał się zupełnie nie pasować do swojego poprzednika, co dawało mi nadzieję. Akcja "Delikatnego noża" to bezpośrednie kontynuacja "Zorzy polarnej". Fabuła rozpoczyna się jednak w innym świecie, w miejscu, które opuścili dorośli przerażeni tajemniczymi Widmami. W drugiej odsłonie przygód Lyry dzieje się więcej, w wielu miejscach, ale klimat magicznego Oksfordu oraz mroźnej północy znika na rzecz nawiedzonego  Cittàgazze. Obok dziewczynki pojawia się dwunastoletni zabójca i zbieg - Will, który również przypadkiem trafia do częściowo opustoszałego miasta. Razem próbują rozwikłać zagadkę podróży pomiędzy światami.  Plusem z pewnością jest bardziej rozbudowany świat (a właściwie: światy!) przedstawiony w powieści. Nadal czuję niedosyt wątków polityczno-religijnych. Will jest bohaterem lepiej wykreowanym, ma więcej cech oraz konkretny cel, który motywuje jego działanie. Chętnie zamieniłabym Lyra na Willa nawet w

"Niebo nad pustynią" Anna Łacina

 Prawdopodobnie najsłabsza powieść Anny Łaciny. Mam nieodparte wrażenie, że autorka chciała za dużo tragedii, wątków, motywów i przedakcji upchnąć w stosunkowo niegrubej powieści. Uzależnienie od gier, śmiertelna choroba, wypadek samochodowy z ofiarami śmiertelnymi, gwałt i nastoletnia ciąża, opieka nad młodszym rodzeństwem i chorym rodzicem... Materiał na trzy, dobre, pogłębione psychologiczne powieści. W połączeniu z wakacyjno-sielską atmosferą książka wydała mi bardzo sztuczna, nieszczera, papierowa... Gdy czytałam inne książki Łaciny, miałam poczucie, że bohaterów mogłabym spotkać na ulicy, a problemy, z którymi się zmagali, to kłopoty moich bliższych i dalszych znajomych. Tym razem bohaterowie składają się z traum, przykrych doświadczeń oraz klisz dotyczących współczesnej młodzieży. Niesamowicie irytowały mnie wszyscy dorośli bohaterowie. Jakby autorka zapomniała jak zachowują się dorosłe osoby, szczególnie w kontaktach z nastolatkami. Postać babci Klary przyprawiała mnie o ból zę