Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z luty, 2018

"Wyspa" Sigríður Hagalín Björnsdóttir

"Wyspa" Sigríður Hagalín Björnsdóttir Moje pierwsze spotkanie z literaturą islandzką i od razu skok na głęboką wodę. To z całą pewnością lektura, którą zapamiętam na długo. Dystopia po islandzku, czyli "Wyspa" Sigríður Hagalín Björnsdóttir to opowieść, która wręcz ociera się o realność i błaga o zwrócenie na nią uwagi. Pewnego dnia, Islandia zostaje odcięta od świata. Nie ma łączności satelitarnej, telefonicznej, internetowej. Samoloty i statki nie docierają do tej wyspy na krańcu świata, a te, które opuszczą wody terytorialne giną bez wieści.  Powieść Björnsdóttir intryguje nie tylko tematem i gatunkiem, ale też formą. Choć z początku wydaje się, że to tylko naprzemienna narracja kilku osób, która czasem przeplatana jest rozdziałami, imitującymi artykuły prasowe, to pod koniec powieści dość czytelnik zdaje sobie sprawę, że wszystko to było piękną mistyfikacją, a za dziwnie zatytułowanymi rozdziałami kryje się coś więcej niż tylko opisy porodu owiec. To z

"Ruina i rewolta" Leight Bardugo

"Ruina i rewolta" Leight Bardugo Trylogia "Grisza", akt trzeci. Moje oczekiwania rosły wraz z zagłębianiem się w świat wykreowany przez Bardugo. I tym razem już tylko cieniutka granica dzieliła moje marzenia od tego, co dostałam w "Ruinie i rewolcie". Autorce parę razy udało się mnie zaskoczyć, kilka razy przewidziałam jednak bieg akcji i nie byłam zaskoczona takim lub innym zwrotem fabularnym. Nie odgadłam jednak największej zagadki, na której zbudowano narrację całej trylogii. Smutno mi, że to już koniec. Naprawdę rozgościłam się w świecie Griszów i chętnie spędziłabym jeszcze kilka wieczorów w towarzystwie Aliny i Mala. Mam nadzieję, że inne powieści Bardugo osadzone w tym uniwersum sprawią mi równie wiele radości co finałowe rozdziały "Ruiny i rewolty". Najbardziej podoba mi się wydźwięk zakończenia całej trylogii. Nie tak optymistyczny jak zwykle w książkach, w których bohaterowie są nastoletni, ale też nie tak przygnębiający jak w

"Szturm i grom" Leigh Bardugo

Podobno apetyt rośnie w miarę jedzenia... Pierwszy tom trylogii Bardugo tak mnie zaciekawił, że od razu postanowiłam sięgnąć po drugą odsłonę przygód Aliny i Mala. Autorka nie daje odetchnąć swoim bohaterom i czytelnikom. Po otwarciu książki na czytelnika czeka zaledwie kilka stron prozy życia uciekinierów i dezerterów, zaraz potem rozpoczyna się jednak bardzo szybka akcja. Tak szybka, że nie raz miałam ochotę krzyczeć na autorkę i błagać o zwolnienie tego pościgu. Momentami brakowało mi zwyczajnych opisów miejsc, w których znajdowali się bohaterowie. Szczególnie przez pierwsze dwieście stron potrzebowałam odpoczynku od ciągłych gonitw i ucieczek, później autorka przypomniała sobie, że jeden czy dwa akapity opisu pozwolą czytelnikom lepiej odnaleźć się w skomplikowanym, brutalnym i fantasmagorycznym świecie Griszów. "Szturm i grom" Leigh Bardugo Drugi tom z całą pewnością jest bardziej oryginalny niż pierwszy. Głównie za sprawą nowych postaci (Mikołaj, Tamar, Tolia),

"Kłamczucha" Emily Lockhart

"Kłamczucha" Emily Lockhart Po lekturze "Byliśmy łgarzami" przez wiele tygodni miałam w głowie niezłe zamieszanie. Nic więc dziwnego, że miałam olbrzymie oczekiwania względem "Kłamczuchy", przecież poprzednia książka Lockhart trafiła na listę moich ulubionych, najlepszych książek życia. Cóż, "Kłamczucha" nie sprostała moim oczekiwaniom. To dobra, wyróżniająca się swoją kompozycją powieść. Fabuła skonstruowana jest na zasadzie chronologii odwróconej. Ten zabieg wymaga wielkiego skupienia uwagi od czytelnika. W pierwszym rozdziale dowiadujemy się zakończenia historii Jule, a wraz z kolejnymi rozdziałami cofamy się w czasie, aż docieramy do początków toksycznej znajomości głównej bohaterki i Imogen. Niestety, taka kompozycja sprawia, że niezwykle łatwo przyszło mi odgadnąć się się wydarzyło.  Stylistycznie "Kłamczucha" jest podobna do dreszczowców Tarryn Fiszer, szczególnie do "Margo". Jest też sporo motywów, elementów

"Cień i kość" Leigh Bardugo

"Cień i kość" Leigh Bardugo Alina jest wątłą sierotą, zajmującą się kartografią i posiadającą tylko jednego bliskiego przyjaciela. Całe życie boryka się z bezsennością, brakiem apetytu i poczuciem wielkiej pustki. Wszystko zmienia się w chwili, gdy musi ratować życie swojego przyjaciela. W ten czas odkrywa w sobie moc, która może zmienić oblicze całego królestwa. Dziewczyna zostaje Griszą - członkinią Armii Drugiej, posiadającą niezwykłe moce i należącą do elity królestwa. Brzmi dość typowo, prawda? I z początku takie właśnie jest. Jednak znajdzie się tutaj też niemało wątków i motywów, które rozwinięte w kolejnych tomach mogą uczynić z "Griszy" naprawdę dobrą trylogię fantasy. Cały świat zdążył już trzy razy zakochać się w trylogii "Grisza" Leigh Bardugo. Potem przez nasz glob przeszła fala zachwytów nad "Szóstką wron" i "Królestwem kanciarzy" - dwiema książkami powiązanymi ze światem Griszów. Jednak dopiero teraz, gdy w P

"Anatomia obcości" Andrea Portes

"Anatomia obcości" Andrea Portes Tak niepozorna okładka, taki pozornie banalny tytuł... A taka inteligentna i poruszająca historia. Kto na widok tej okładki oraz stron w kratkę pomyślał, że to głupawa i szablonowa opowieść tylko dla piętnastolatków? Nic bardziej mylnego! Samo zakończenie sprawia, że to dużo dojrzalsza i głębsza opowieść. Ale oprócz zakończenia w "Anatomii obcości" łatwo znaleźć wątki i motywy, których próżno szukać w typowych powieściach młodzieżowych. Rasizm. To motyw, który buduje całą narrację. Anika, główna bohaterka "Anatomii obcości" jest w połowie Amerykanką, a w połowie Rumunką. Nosi dziwne imię i zagranice nazwisko ojca. Nie wygląda jak typowa mieszkanka Rumuni, ale nie jest też klasyczną pięknością. Ze względu na swoje mieszane pochodzenie Anika nie może być królową szkoły. Od lat zajmuje stabilną trzecią pozycję. Pierwsze miejsce zarezerwowane jest dla Becky. I tak dochodzi do drugiego, mało młodzieżowego motywu w te

"Murzynek B." Artur Daniel Liskowacki

"Murzynek B." Artur D. Liskowacki Bardzo rzadko decyduję się napisać recenzję tytułu zaliczanego do polskiej literatury pięknej. Nie zmienia to faktu, że sięgam po takie pozycje dość często. Przeważnie decyduję się na opisanie książki, która zrobiła na mnie duże i niespodziewane wrażenie. Tak jest i tym razem. Mając w pamięci niedawną lekturę "Zawiszy Czarnego" Ćwieka, starszy o kilka ładnych lat "Murzynek B." wydawał mi się ogromnie podobny. Artur Daniel Liskowacki napisał powieść o Mulacie, który urodził się i wychowywał w Polsce. Cierpi przez swoją odmienność, niezrozumienie przez otoczenie oraz niejasne pochodzenie i trudną relację z czarnoskórym ojcem. Ale to nie temat tej powieści jest najbardziej zaskakujący. To forma sprawia, że "Murzynek B." fascynuje i bawi przez pierwsze 50 strom, aby potem zamienić się w męczarnie i ból głowy. Może to taki polski sposób na pisanie o osobach odmiennej rasy - zanurzyć historię w nawiązaniach popk

"Błękitnokrwiści" Melissa de la Cruz

"Błękitnokrwiści" Melissa de la Cruz Wszechobecny niegdyś motyw wampirów w całkiem nowym wydaniu? Czy to jeszcze możliwe? Po "Zmierzchu" i "Pamiętnikach Wampirów" w Polsce pojawiło się wiele tytułów wykorzystujących popularny motyw. "Błękitnokriwści" na głowę biją wszystkie dotychczasowe bestsellery opowiadające historie o wampirach. Blisko osiem lat temu miała premierę książka, która przeszła w naszym kraju prawie bez echa. A ja do dziś nie mogę oprzeć się wrażeniu, że to najlepsza seria o wampirach jaką miałam w rękach. Choć okładka wygląda jak wiele innych, które od blisko dziesięciu lat wyglądają z księgarskich półek (a teraz, coraz częściej, są to księgarnie taniej książki...) to wewnątrz kryję się coś czego próżno szukać w innych pozycjach.  Zaskakujące zwroty akcji, ogrom tajemniczości i niebywałe postacie - to wszystko składa się na świetną historię Melissy de la Cruz. Styl przyjemny, choć nie najprostszy. Początkowo razi ogrome