"Kłamczucha" Emily Lockhart |
Po lekturze "Byliśmy łgarzami" przez wiele tygodni miałam w głowie niezłe zamieszanie. Nic więc dziwnego, że miałam olbrzymie oczekiwania względem "Kłamczuchy", przecież poprzednia książka Lockhart trafiła na listę moich ulubionych, najlepszych książek życia. Cóż, "Kłamczucha" nie sprostała moim oczekiwaniom. To dobra, wyróżniająca się swoją kompozycją powieść. Fabuła skonstruowana jest na zasadzie chronologii odwróconej. Ten zabieg wymaga wielkiego skupienia uwagi od czytelnika. W pierwszym rozdziale dowiadujemy się zakończenia historii Jule, a wraz z kolejnymi rozdziałami cofamy się w czasie, aż docieramy do początków toksycznej znajomości głównej bohaterki i Imogen. Niestety, taka kompozycja sprawia, że niezwykle łatwo przyszło mi odgadnąć się się wydarzyło.
Stylistycznie "Kłamczucha" jest podobna do dreszczowców Tarryn Fiszer, szczególnie do "Margo". Jest też sporo motywów, elementów świata przedstawionego i rozwiązań fabularnych identycznych jak w "Byliśmy łgarzami" - bogactwo, wakacje, plaża, wyspa i... Kłamstwa. Już same tytuły wskazują na podobieństwo pod względem wykorzystania tego wielkiego, odwiecznego motywu literackiego. Książka z pewnością jest warta przeczytania., ale nie jest to powieść,do której będę wracać - tak jak do "Byliśmy łgarzami". Żałuję trochę, że konwencja sensacyjno-kryminalna zepchnęła na drugi plan psychologię postaci. Szczególnie o Imogen czytelnik nie dowiaduje się za wiele. A i o głównej bohaterce za dużo nie wie, choć w przypadku Jule niewiedza wydaje się ważniejsza niż wiedza.
Trzeba przyznać, że "Kłamczucha" wciągnęła mnie prawie tak bardzo jak "Byliśmy łgarzami". Choć pospieszna, pełna emocji lektura sprzyja zagubieniu. A naprawdę łatwo pogubić się w odwróconej chronologii, dodatkowo poprzetykanej retrospekcjami. Dlatego, w miarę możliwości, trzeba czytać uważnie, aby w pełni zrozumieć nie-pochodzenie Jule.
Polecam miłośnikom literackich dreszczowców i filmów akcji. To ciekawa opowieść o toksycznej relacji dwóch nietypowych młodych kobiet, które są równie ujmujące co nieobliczalne. "Kłamczucha" z całą pewnością dostarcza wielu różnych emocji, ale nie wątpię, że czytelnicy zakochani w "Byliśmy łgarzami" poczują się mocno rozczarowani i zawiedzeni, szczególnie przewidywalnością nowej powieści Lockhart. Mam nadzieję, że doczekamy się przekładu innych książek tej autorki, zarówno wydanych pod pseudonimem jak i tych publikowanych pod prawdziwym nazwiskiem - Emily Jenkis.
Komentarze
Prześlij komentarz