Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z maj, 2017

"Żywiciel" Deborah Ellis

"Żywiciel" Deborah Ellis Intrygująca, przyciągają wzrok okładka, ważny temat i dobrze opisana historia jedenastoletniej dziewczynki z Afganistanu, która musi zostać chłopcem aby wyżywić siebie i swoją rodzinę. Niepopularna powieść autorstwa kanadyjskiej pisarki i aktywistki, działające na rzecz pokoju to książka, która wymyka się tradycyjnemu podziałowi powieści. Młody wiek bohaterki i lekkie pióro wymusza na czytelniku zakwalifikowanie "Żywiciela" do literatury dziecięcej, ewentualnie młodzieżowej. Jednak tematyka oraz przesłanie powieści bliższe są powieściom obyczajowym i społecznym dedykowanym dorosłym czytelnikom. Niezależnie od wieku docelowego czytelnika, z całą pewnością jest to przykład literatury zaangażowanej społecznie, mającej wyczulić czytelników na problemu innych kultur, narodowości, ale też na problemy osób, które wyróżniają się w jakikolwiek inny sposób.  Kabul, Afganistan dotknięty wojną i tyranizowany przez talibów. Parvana jako jedy

"Confess" Colleen Hooveer

"Confess" Colleen Hoover Dotychczas Hoover albo mnie całkowicie zaskakiwała i ujmowała, albo rozczarowywała do granic możliwości. Tym razem trafiłam na powieść, gdzieś pośrodku. "Confess" jednocześnie rozczarowała mnie brakiem nowych pomysłów na zawiązania przedakcji i ujęła mnie zawarciem obrazów w powieści, co jest nowością nie tylko w stylistyce tej autorki, ale jest też czymś z czym nie spotkałam się dotychczas w żadnej innej powieści.  Autorka gra DOKŁADNIE tymi samymi kartami, których użyła, by ograć czytelnika w "November 9" oraz "Ugly Love". Dostrzegam też spore podobieństwo w kreacji jednej z męskich postaci do  głównego bohatera z "Maybe someday"... I tego nie mogę Hoover wybaczyć. Tyle świetnych pomysłów, a "Confess" jest tylko remiksem trzech wcześniejszych powieści z jej dorobku. Choć lektura mi się podobała to już od pierwszych stron wiedziałam jak to wszystko się skończy, zbyt wiele podobieństw sprawił

"Tysiąc pięter" Katherine McGee

"Tysiąc pięter" Katherine McGee Tysiąc piętrowa wieża. Piękna dziewczyna zaprojektowana genetycznie. Kilka osób reprezentujących otoczenie głównej bohaterki oraz intrygi, bardzo przypominające serię "Pretty Little Liars" w wersji futuro. I jeszcze coś... Marketing. Słowo klucz do interpretacji pierwszego tomu Katherine McGee to marketing.  Bo o tej powieści było głośno już na długo przed premierą. I może właśnie z tego powodu mam wrażenie, że jest ona nieco... przegadana. Jednego tej książce nie można zarzucić z całą pewnością - okładka zniewala, uwodzi i zapada w pamięć. Choć oryginalna i tak jest o niebo lepsza. Akcja rozkręca się dość wolno. Wprowadzenie wszystkich postaci zajmuje autorce parędziesiąt stron. A i tak bohaterki są do siebie początkowo na tyle podobne, że nieustannie myliłam, która ma brata, która jest jedynaczką, a która ma za sobą upiorne lato. McGee przedstawia nam cały katalog postaci, ale tylko jedna z nich jest naprawdę ciekawa. Leda

"Jedyne wspomnienie Flory Banks" Emily Baar

Faza na książki, które zgłębiają tajemnice różnych chorób neurologicznych i psychiatrycznych trwa u mnie w najlepsze. Po bardzo dobrej "Miłości ze snu" opowiadającej o problemach z zaburzeniami i snu postanowiłam sięgnąć po coś "mocniejszego". Padło na "Jedyne wspomnienie Flory Banks". Główna bohaterka cierpi na amnestię zastępczą. I to właśnie ta przypadłość sprawia, że powieść Emily Baar bardzo przypominała mi książkę "Zanim zasnę" Watsona już od pierwszych stron, a wraz z rozwojem akcji podobieństw pojawiało się jeszcze więcej. Nie zmienia to faktu, że moje pierwsze spotkanie z twórczością Baar było bardzo udane i chętnie wrócę do tej historii za jakiś czas. "Jedyne wspomnienie Flory Banks" Emily Baar Książka należy do serii "Myślnik" wydawnictwa Bukowy Las. A to utwierdza mnie w przekonaniu, że jest to jedna z lepszych serii powieści dla młodzieży stworzona przez nasze rodzime wydawnictwo, które wydaje nie do końc

"Kiedy odszedłeś" Jojo Moyes

"Kiedy odszedłeś" Jojo Moyes Choć bestsellerowa powieść "Zanim się pojawiłeś" nie zrobiła na mnie takiego wrażenia jak na większości, to dałam się przekonać i sięgnęłam po dalsze losy Lou opisane w "Kiedy odszedłeś". Książkę reklamowano jako opowieść o przeżywaniu straty, żałoby oraz o nowych początkach. Niestety mam wrażenie, że treść jest dokładnym przeciwieństwem opisu z okładki. Moim zdaniem to historia o braku nowych początków w świecie, w którym zabrakło ukochanej osoby. Także obraz żałoby jest w tej książce wielkim nieobecnym. Jedyne dobrze odmalowane uczucia to zagubienie i zobojętnienie wobec otaczającej rzeczywistości. Powieść, która z założenia miała być nadzieją, pocieszeniem i przepisem na optymistyczne podejście do świata jest jedynie zwykłą historyjką pełną bardzo mało nieprawdopodobnych splotów okoliczności, opowiadającą o braku umiejętności organizowania własnego życia. Byłabym w stanie wybaczyć autorce te całkowicie odrealnione

"Miłość ze snu" Lucy Keating

Niech was nie zwiedzie różowiutka okładka oraz tytuł godny harlequinów (oryginalny tytuł - "Dreamology" - jest o niebo lepszy)!  To jeden z lepszych romansów dla młodzieży jaki miałam w ręce w ostatnich czasach. Oczywiście, w dużej mierze jest to zasługa mojego ukochanego motywu snów i śnienia, ale "Miłość ze snu" to coś więcej niż tylko dwoje nastolatków, którzy śnią o sobie nawzajem. Powieść Lucy Keating to spora porcja humoru oraz jeszcze większa dawka wiedzy. O snach, o neurologii i o nas samych - czytelnikach - osobach zakochanych w przeżywaniu innych historii, którzy często śnią na jawie, przypominając sobie losy ukochanych bohaterów podczas spaceru lub przejazdu tramwajem. "Miłość ze snu" Lucy Keating Powieść pochłonęła mnie już od pierwszej strony. Wprost nie mogłam się od niej oderwać. Sama nie wiem kiedy pochłaniałam kolejne rozdziały. Akcja jest bardzo wartka. Dorównuje tej z "Trylogii snów" Gier. Alicja kocham Maksa. Maks koc

"Królobójczyni" Virginia Boecker

"Królobójczyni" Virginia Boecker Nieco ponad rok temu udało mi się wygrać rozdanie dla blogerów organizowane przez wydawnictwo Jaguar. W efekcie wygranej miałam przyjemność przeczytać i zrecenzować pierwszą część dylogii autorstwa Virginii Boecker pod tytułem "Łowczyni" . I choć pierwszy tom był fenomenalny to dopiero dziś udało mi się przeczytać jego kontynuację o tytule "Królobójczyni". I wiecie co? Cudownie było powrócić do szesnastowiecznej Anglii, aby wraz z bohaterami toczyć walkę z bezwzględnym Blackwellem o tron, władzę i wolność magów. Tak jak i w pierwszej części tak i w drugiej autorce udało się mnie zaskoczyć kilkoma zwrotami akcji. Już od pierwszych stron akcja rusza z kopyta i nie zwalnia nawet na moment. Uważam, że najlepiej rozpocząć lekturę drugiego tomu zaraz po zakończeniu przygody z "Łowczynią", ponieważ rozdziały otwierające "Królobójczynię" są bezpośrednią kontynuacją wątków zamykającą pierwszy tom. Ponad