Przejdź do głównej zawartości

"Kiedy odszedłeś" Jojo Moyes

"Kiedy odszedłeś" Jojo Moyes

Choć bestsellerowa powieść "Zanim się pojawiłeś" nie zrobiła na mnie takiego wrażenia jak na większości, to dałam się przekonać i sięgnęłam po dalsze losy Lou opisane w "Kiedy odszedłeś". Książkę reklamowano jako opowieść o przeżywaniu straty, żałoby oraz o nowych początkach. Niestety mam wrażenie, że treść jest dokładnym przeciwieństwem opisu z okładki. Moim zdaniem to historia o braku nowych początków w świecie, w którym zabrakło ukochanej osoby. Także obraz żałoby jest w tej książce wielkim nieobecnym. Jedyne dobrze odmalowane uczucia to zagubienie i zobojętnienie wobec otaczającej rzeczywistości. Powieść, która z założenia miała być nadzieją, pocieszeniem i przepisem na optymistyczne podejście do świata jest jedynie zwykłą historyjką pełną bardzo mało nieprawdopodobnych splotów okoliczności, opowiadającą o braku umiejętności organizowania własnego życia.

Byłabym w stanie wybaczyć autorce te całkowicie odrealnione losy głównej bohaterki, gdyby nie poglądy jakie Lou wygłasza, będąc, jak mniemam, porte parole autorki. Lou uważa, że złe doświadczenia, które spotykają ludzi w młodości nie definiują ich jako osoby. Hipokryzja tej wypowiedzi jest zaskakująca, ponieważ cała postawa Lou jaką poznaje czytelnik w "Kiedy odszedłeś" to postawa cierpienia i braku umiejętności zaufania, które są efektem przeszłych wydarzeń. Mimo to bohaterka i narratorka w jednej osobie powtarza swojej podopiecznej, że to co ją spotkało nie może wpływać na jej przyszłe decyzje oraz jej charakter. Sprzeczność razi po oczach. Czytelnik odnosi wrażenie, że główna postać jest ucieleśnieniem tego co najgorsze.

Drugą niewybaczalną wadą jest stylistyka i rozwój tempa akcji. Pierwsze sto stron jest najzwyczajniej nudne. Koleje dwieście jest dużo ciekawsze, lepiej napisane, a tempo akcji wzrasta do satysfakcjonującego poziomu. Ostatnie sto osiemdziesiąt stron to ponownie źle opisane wydarzenia, rozwleczone do granic możliwości i poprzetykane mądrościami bohaterki-hipokrytki. 

Stanowczo nie polecam książki osobom, które pokochały Lou za jej radość życia i wolę walki. Odradzam też czytelnikom, którym odpowiada styl autorki - w tej powieście jest zwyczajnie dużo gorszy. Czuć, że to książka pisana na siłę. "Kiedy odszedłeś" zadowoli jedynie osoby bardzo ciekawe dalszych losów Lou oraz miłośniczki mało spektakularnych i banalnych romansów.   

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wyśniony Moondrive Box!

Ta-dam! Nadszedł czas na nowy Box od Wydawnictwa Moondrive. Dotarł do mnie już wczoraj. Z pewnością jest o wiele lepszy niż poprzednie pudełka. I choć sam karton dotarł trochę zniszczony to i tak cieszę się jak w Boże Narodzenie. Jest na prawdę ładny. Znów z każdej strony znjaduje się tekst związany z książką. Na tyle znajdziemy też coś, co przypomina rebus-zagadkę. Oczywiście, nie mam pojęcia jakie jest rozwiązanie. Mam nadzieję, że olśni mnie podczas lektury. Wiem, kim była Lukrecja Borgia, której imię znajduje się na odwrocie pudełka, ale cóż, do diaska, ma ona wspólnego z oniryczną powieścią dla młodzieży? To teraz przechodzimy do zawartości pudełka... Pierwszym przedmiotem, który znalazłam był kubeczek. Duży, granatowy (i dość nie ostry na zdjęciu) w rzeczywistości prezentuje się naprawdę dużo lepiej. Drugim podarkiem była świeczka. Niestety jestem beztalenciem, więc nie umiem określić zapachu, nawet jeśli jest to klasyczna wanilia podpisana jako "Mimo wszystko". Przy

"Zdobyć to, co tak ulotne" Beatrice Colin

"Zdobyć to, co tak ulotne" Beatrice Colin Ogromne zaskoczenie. Pozytywne. Choć okładka zapowiada romans w cieniu wznoszącej się wieży Eiffela, to powieść Colin jest raczej powieścią społeczno-obyczajową, niż romansem w popularnym rozumieniu. Brytyjska pisarka skupia się na ukazaniu obłudy schyłku XIX stulecia, gierkach pomiędzy klasami europejskiej socjety oraz podobieństw pomiędzy potrzebami bohaterów, a współczesnym czytelnikiem. Z całą pewnością osoby, które sięgają po tę powieść w poszukiwaniu historycznego romansu, namiętnych scen erotycznych i romantycznych scenek w paryskich kawiarniach będą rozczarowane. Jednak osoby, które chciałyby spojrzeć na Paryż z perspektywy budowanej dzień po dniu wieży Eiffela będą zachwycone. Akcja rozwija się dość szybkim, równym tempem. Colin skupia się nie tylko na parze głównych bohaterów - Emilu i Cait - ale także na podopiecznych głównej bohaterki, wchodzących w dorosłość Alice i Jamesa. I to właśnie za sprawą rozpieszczonego ro

"Po drugiej stronie kartki" Jodi Picoult i Samanthe van Leer

Bajki tak to już mają, że wszystko dobrze się w nich kończy. Potwory zostają pokonane, księżniczki ocalone, a książęta są szczęśliwie zakochani... Zaraz, zaraz. Tylko kto powiedział, że książę zakochuje się w księżniczce? Co się stanie, gdy miłością jego życia okaże się czytelniczka? Wtedy tak jak Delilah i Oliver zrobią wszystko, aby wyciągnąć księcia z opowieści. I gdy już wszystko się udaje, gdy jesteśmy o krok od szczęśliwego zakończenia postawstaje kontynuacja, która udowadnia, że za każdym Żyli długo i szczęśliwie kryje się sporo opowieści o niepowodzeniach i rozczarowaniach prozą dnia codziennego.  Oliverowi udało się uwolnić z książki. Nie umie prowadzić samochodu, nie zna szkolnego życia i nie rozumie, że sam może podejmować wybory. Mimo to jest najszczęśliwszy na świecie - teraz może być z Delilah. Do czasu... "Po drugiej stronie kartki" Picoult i van Leer Sięgnięcie po kontynuację "Z innej bajki" zajęło mi ponad dwa lata, więc sporo szczegółów z