Bajki tak to już mają, że wszystko dobrze się w nich kończy. Potwory zostają pokonane, księżniczki ocalone, a książęta są szczęśliwie zakochani... Zaraz, zaraz. Tylko kto powiedział, że książę zakochuje się w księżniczce? Co się stanie, gdy miłością jego życia okaże się czytelniczka? Wtedy tak jak Delilah i Oliver zrobią wszystko, aby wyciągnąć księcia z opowieści. I gdy już wszystko się udaje, gdy jesteśmy o krok od szczęśliwego zakończenia postawstaje kontynuacja, która udowadnia, że za każdym Żyli długo i szczęśliwie kryje się sporo opowieści o niepowodzeniach i rozczarowaniach prozą dnia codziennego. Oliverowi udało się uwolnić z książki. Nie umie prowadzić samochodu, nie zna szkolnego życia i nie rozumie, że sam może podejmować wybory. Mimo to jest najszczęśliwszy na świecie - teraz może być z Delilah. Do czasu...
"Po drugiej stronie kartki" Picoult i van Leer |
Sięgnięcie po kontynuację "Z innej bajki" zajęło mi ponad dwa lata, więc sporo szczegółów zatarło się już w mojej pamięci. Najlepiej zapamiętałam niezwykłą typografię - cztery punkty widzenia, każdy wydrukowany innym kolorem oraz urocze ilustracje, przypominające baśnie czytane w dzieciństwie. Byłam szczęśliwa, gdy odkryłam, że druga część jest wydana w ten sam sposób. Ponadto "Po drugiej stronie kartki" podzielona jest na dwie części. Pierwszą, bardzo optymistyczną i będącą bezpośrednią kontynuacją wątków z "Z innej bajki" oraz drugą, w której autorki uznały, że opowieści potrzeba więcej dramatyzmu. Pojawia się kilka nowych postaci, kilka znanych już bohaterów poznajemy zdecydowanie lepiej, tak aby mogli odgrywać kluczowe role w finale. Niby wszystko pięknie, ładnie, a misja Obalić mit szczęśliwych zakończeń została zrealizowana, ale z drugiej strony momentami było tak słodko i banalnie, że bolą zęby od nadmiaru cukru w dialogach Olivera i Delilah.
Dość długo nie mogłam wgryźć się w tę historię, jednak, gdy pod koniec poczułam ten klimat, to udało mi się całkowicie zatopić w lekturze i czytać ostatnie rozdziały z rosnącym zainteresowaniem. Autorkom nie udało się pozbyć klisz typowych dla powieści młodzieżowych i romansów, ale z całą pewnością świetnie udało im się zreinterpretować i przetworzyć schematy znane z baśni i bajek. W drugiej odsłonie zdecydowanie bardziej wyrazistą postacią jest Jules. Sporo emocji wzbudziła też Serafina i jej metamorfoza, natomiast para głównych bohaterów wydaje się trochę zbyt szablonowa i typowa, aby wzbudzić zainteresowanie.
Polecam miłośnikom reinterpretacji baśni oraz wszystkim, którzy zakochali się w "Z innej bajki". Lekko i momentami zabawnie, choć dość słodko. Raczej dla młodszego, nastoletniego odbiorcy, który łatwiej przełknie kulawe dialogi i dziecinne, emocjonalne reakcje Delilah. To dobra książka na dłużące się jesienne wieczory, o której można zapomnieć jednak przez kilka godzin dostarczy ciepła i humoru.
Komentarze
Prześlij komentarz