Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z październik, 2017

"Linia serc" Rainbow Rowell

"Linia serc" Rainbow Rowell Już nie mogę doczekać się świąt Bożego Narodzenia, dlatego postanowiłam jeszcze w październiku sięgnąć po książkę, której akcja rozgrywa się właśnie w Święta. I choć mam kilka sprawdzonych, stałych literackich 'wprowadzaczy świąteczneog nastroju' to postanowiłam zaczekać z nimi do grudnia, a teraz dać szanse powieści, która już dobry rok czekała na przeczytanie. Mowa tu o powieści "Linia serc" Rainbow Rowell. To pierwsza powieść amerykańskiej autorki skierowana do dorosłych, którą przeczytałam. Cóż, młodzieżówki od Rowell mnie nie porwały, ale i tak są ciekawsze niż "Linia serc"/ To bardzo prosta opowieść o prawdziwej miłości. Takiej, która zaczęła się jeszcze, gdy bohaterowie byli na studiach i która trwa nadal mimo przeciwności losu. Raz lepiej, raz gorzej, ale mimo wszystkie wrazem. Do czasu. Do czasu gdy przezabawna Gorgie McCool musi spędzić Gwiazdkę w pracy, tworząc scenariusze do komediowego serialu, a j

"Moja siostra Rosa" Justine Larbalestier

"Moja siostra Rosa" Justine Larbalestier Minęło ledwo kilka dni od premiery, ale już wiem, że to książka która w tym roku zrobiła na mnie największe wrażenie. Raczej już żadna z premier końca roku nie wywoła u mnie tyle skrajnych emocji i tak silnego przerażenia, zdziwienia i obrzydzenia. "Moja siostra Rosa" to powieść wstrząsająca i odzierająca z nadziei. Mimo to jest to piękna opowieść o sile miłości pomiędzy rodzeństwem, która dobrze ukazuje skomplikowanie tej relacji, wszystkie jej półtony i odcienie. Z całą pewnością będę wracać do powieści Justine. To jedna z najbardziej emocjonujących lektur tego roku.  Siedemnastoletni Che znów się przeprowadza. Tym razem wraz z całą rodziną przenosi się do Nowego Jorku. Wraz z przeprowadzką tworzy listę czterech celów, które dzielą powieść na cztery części. Nie potrafię wyróżnić, która z nich poruszyła mnie najmocniej, ale z całą pewnością to ta ostatnia przyprawiła mnie o największe ciarki. Larbalestier używa

"Listy do utraconej" Brigid Kemmerer

"Listy do utraconej" Brigid Kemmerer To w ostatnim czasie moj a trzecia książka z rzędu, w której główna bohaterka zmaga się z półsieroctwem. Nie spodziewałam się niczego wielkiego, ani odkrywczego. Zwłaszcza, że tym razem to właśnie to osierocenie jest głównym motywem, który napędza całą fabułę i z pozoru brakowało innego elementu, który równoważył by smutek i tęsknotę głównej bohaterki. Jednakże Kemmerer zaskoczyła mnie niesamowicie pozytywnie. Dostałam dużo więcej niż oczekiwałam. Spodziewałam się, że będzie to smutna młodzieżówka, opowiadająca o stracie i depresji, a autorka zaserwowała nam powieść z pogłębioną analizą psychiki nie tylko głównych, nastoletnich bohaterów, ale też ich dorosłych członków rodzin.  Pierwsze dwieście stron jest dokładnie tym, co wydawcy zdradzają na odwrocie okładki. Juliet pisze listy do zmarłej w wypadku matki, a Declan postanawia odpisać na jeden z pozostawionych na nagrobku listów. I tak oto zaczyna się wymiana korespondencji, a p

"Gdy słowa zawodzą" Julie Buxbaum

"Gdy słowa zawodzą" Julie Buxbaum Kit nie potrafi odnaleźć się po śmierci ojca. David nie potrafi tworzyć naturalnych relacji z ludźmi ze względu na swoją chorobę. Mimo to zaczynają się ze sobą dogadywać. I choć wraz z rozwoje akcji pojawiają się coraz to nowe przeszkody, które utrudniają budowanie trwałej, przyjacielskiej relacji to oboje bohaterowie postanawiają zawalczyć o swoją przyjaźń. Choć słowa zawodzą uczą się rozmawiać, słychać i czuć na nowo. To moje drugie spotkanie z twórczością Julie Buxbaum. Z całą pewnością dużo bardziej udane niż poprzednie. I zdecydowanie bardziej zapadające w pamięć oraz bardziej pouczające. Nie tak słodka i optymistyczna jak "Coś o tobie i coś o mnie", ale napisana równie lekko.  Niechcący sięgnęłam po dwie bardzo podobne do siebie książki, jedna po drugiej. Zaraz po skończeniu "Podtrzymując wszechświat" Niven sięgnęłam po "Gdy słowa zawodzą". Podobieństw co nie miara, ale całe szczęście nie zrujnowa

"Podtrzymując wszechświat" Jennifer Niven

"Podtrzymując wszechświat" Jennifer Niven Jennifer Niven zauroczyła mnie całkowicie powieścią "Wszystkie jasne miejsca", do której wracam i która wciąż wzbudza we mnie niemałe emocje. Gdy tylko pojawiła się informacja o polskim wydaniu "Podtrzymując wszechświat" wiedziałam, że to powieść dla mnie. Oczywiście, miałam olbrzymie wymagania. Druga powieść Niven musiała być tak samo dobra albo i lepsza jak książka o Violet i Finchu. I prawie się udało. "Podtrzymując wszechświat" jest prawie tak dobra jak poprzednia powieść amerykańskiej autorki. Choć nie doprowadziła mnie do łez to z łatwością wywoływała uśmiech na mojej twarzy, a bohaterowie wykreowani przez Niven ujęli mnie już po kilku stronach. Z całą pewnością nie jest to powieść zaskakująca pod względem fabularnym. Już po przeczytaniu tekstu na tylnej okładce można wpaść na to, jak potoczą się losy dwojga bardzo nietypowych nastolatków w bardzo typowej, amerykańskiej szkole. Jednak &quo

"It ends with us" Coleen Hoover

"It ends with us" Colleen Hoover Moje spotkania z twórczością Hoover dzielą się na dwa typy - całkowite zauroczenie i dozgonna miłość lub niemałe rozczarowanie i duży niedosyt. Najnowsza książka amerykańskiej autorki, która będzie mieć w Polsce premierę za kilka dni należy niestety do drugiej kategorii. Choć "It ends with us" nie jest tak rozczarowujące jak "Maybe somday" i "Ugly love" to daleko jej do "Hopeless".  Ten tytuł jest średni. Pod każdym względem. Ani nie zachwycił, ale też nie sprawił mi tyle nieprzyjemności co wspominane "Maybe somenday". Po przeczytaniu posłowia rozumiem dlaczego autorka zdecydowała się napisać tę historię, ale wolałabym aby na przyszłość podarowała sobie tytuły edykacyjno-umoralniające i skupiła się na czymś bardziej artystycznym. Finał zmarnował wszystko. Jasne, już po setnej stronie wiedziałam, że to nie będzie książka, do której wrócę tak jak wracam do "Hopeless". Ale prze

"Ostatni pociąg do Babylonu" Charlee Fam

"Ostatni pociąg do Babylon" Charlee Fam Debiut amerykańskiej autorki Charlee Fam to (jednocześnie) najsmutniejsza i najzabawniejsza książka jaką miałam w rękach w ostatnim czasie. Pełna czarnego humoru, rozgoryczenia, ale też bólu, słabości i autentyczności zrobiła na mnie naprawdę duże wrażenie. Szczególnie na tle innych, mniej dojrzałych i zdecydowanie bardziej popularnych pozycji poruszających temat samobójstw - "Playlist for the Death" czy "Trzynaście powodów". Myślę, że wiarygodność psychologiczna wszystkich postaci i szczerość z jaką autorka opowiada o trzech samobójstwach zdecydowanie wyróżnia tę książkę na tle innych tytułów o podobnej tematyce.  Książka nie jest najlepiej dopracowana stylistycznie językowo, przyznaję. Fragmenty, w których znajdują się powtórzenia lub które zwyczajnie można by ująć zgrabniej, ciekawiej, lepiej zdarzają się dość często. Jednak jestem w stanie wybaczyć autorce te niedociągnięcia warsztatu. Wszystko rekompen

"Wilcze leże" Andrzej Pilipiuk

Z całą pewnością ostatnie tygodnie mojego czytelniczego życia należą do Pilipiuka. Nic więc dziwnego, że wreszcie skusiłam się na najmłodszy zbiór opowiadań Wielkiego Grafomana. Tym razem w moje łapki trafiło "Wilcze leże". To już dziewiąta antologia. Tak jak w dwóch poprzednich dominują w niej opowiadania o losach Roberta Stroma. Nie zabrakło też doktora Skórzewskiego - dwie, niedługie historie o polskim lekarzu wyjątkowo mocno przypadły mi do gustu. I dość zabawne "Promienie X" i wyjątkowo ciekawe opowiadanie "Ci, którzy powinni pozostać" wydają się być nieco odmienne od wcześniejszych, ale i mocniej zapadające w pamięć. Najsłabsze jest chyba opowiadanie tytułowe, które (o dziwo) nie znajduje się, jak zwykle, na początku zbioru. "Wilcze leże" to opowieść o młodej, żydowskiej dziewczynie, która w czasie okupacji ucieka z miasteczka i skrywa się w lesie. Cały czas podczas lektury miałam wrażenie, że tak często spotykam się z podobnymi historia

"Dziesięć tysięcy słońc nad Tobą" Claudia Gray

Jak ja bardzo chciałam przeczytać tę książkę! Nie mogłam się doczekać, kiedy wreszcie trafi pod mój dach i będę mogła całkowicie utonąć w świecie (światach!) z powieści "Tysiąc odłamków ciebie" Claudii Gray. Trochę się bałam, że drugi tom trylogii nie będzie tak dobry jak pierwszy, cóż zdarza się to na tyle często, że moja obawy były uzasadnione. Nic więc dziwnego, że byłam bezgranicznie zdziwiona, gdy "Dziesięć tysięcy słońc nad Tobą" było nie dość, że równie dobre jak tom poprzedzający, ale było też niesamowicie podobne kompozycyjnie. Dokładnie tak jak w pierwszej części, lądujemy w samym środku wydarzeń, a w kolejnych rozdziałach nasza wiedza o przedakcji jest stopniowo uzupełniana. Jasne, tym razem sporo wiemy o wcześniejszych wydarzeniach z "Tysiąc odłamków ciebie" jednak od chwili zakończenia opisywanych tam przygód Marguerite sporo się działo do chwili, w której wracamy w pierwszym rozdziale "Dziesięciu tysięcy słońc nad Tobą". Ponown