Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z listopad, 2018

"Powrót do domu" Allan Stratton

"Powrót do domu" Allan Stratton Popłakałam się. Nie udało mi się powstrzymać łez, ta opowieść jest po prostu zbyt poruszająca i zbyt dobrze napisana, aby nie łapać za serce. Nastoletnia Zoe nie ma lekko. Mieszka w salonie fryzjerskim, jest prześladowana przez wredną kuzynkę, a jej jedyną przyjaciółką jest babcia, która zdradza objawy choroby Alzheimera. Z tego powodu rodzice nastolatki chcą oddać staruszkę do domu opieki. Trudno pogodzić się z utratą jedynej bliskiej osoby, prawda? Dlatego Zoe postanawia uratować swoją babcię przed utratą wolności, przy okazji odkopując rodzinny sekret. Bardzo szybko wciągnęłam się w tę opowieść. W pełni zrozumiałam zachowanie Zoe, nawet gdy była zbyt dziecinna jak na swój wiek. Autor zasłużył na oklaski za umiejętne przedstawienie jak choroba jednego członka rodziny wpływa na wszystkich pozostałych. Nieoceniony jest też role epilogu. Gdyby nie on ta opowieść byłaby dokładnie taka jakiej spodziewają się wszyscy czytelnicy już od zerk

"Pieśń dla Elli Grey" David Almond

"Pieśń dla Elli Grey" David Almond Dziwna. Może nawet dziwaczna. Realność miesza się z oniryzmem, antyczny mit spaja się z opowieścią o nastolatkach z XXI wieku, a czytelnik błądzi po omacku, szukając drogi interpretacji. Zupełnie nie tego się spodziewałam. Sądziłam, że będzie to opowieść bardziej... poważna? Spokojna? Może zwyczajnie łatwa w odbiorze? Tymczasem poznałam dwie nastolatki - Claire i Ellę. Najlepsze przyjaciółki o kompletnie różnych osobowościach. Nierozłączne. Do dnia, w którym Claire poznaje na plaży Orfeusza, grającego na lirze i zaczarowującego każdą żywą istotę swoim śpiewem. Także Ellę, która za pomocą telefonu od przyjaciółki słyszy melodię graną na plaży, gdzieś poza czasem, poza realnością.  Za sprawą podróży do świata umarłych, czerpania z mitologii greckiej oraz ukazania miłości jako siły napędowej ludzki "Pieśń dla Elli Grey" przypomina mi trylogię "Spętani przez bogów" Josephine Angelini (a dokładnie drugi tom tejże try

"Dzień ostatnich szans" Robyn Schneider

"Dzień ostatnich szans" Robyn Schneider Pierwsza powieść Robyn Schneider była poradnikiem optymizmu i podchodzenia do życia z uśmiechem na ustach, za to druga publikacja jej autorstwa jest lekcją realizmu i umiejętności dostosowywania oczekiwań do możliwości. Dobrze, że dałam Schneider drugą szansę, bo "Dzień ostatnich szans" przypadł mi do gustu o wiele bardziej. Podziwiam tę powieść za realizm i szczerość opisywanych wydarzeń. Tak łatwo przyszło mi odnaleźć siebie w Lane'ie i jego braku umiejętności cieszenia się z życia. Jeszcze łatwiej przyszło mi utożsamiać się z Sadie, która tak bardzo boi się zmian, że woli cierpieć niż zaryzykować... Dawno nie spotkałam w literaturze młodzieżowej bohaterów, którzy byliby tak mało wyidealizowani! Nie dość, że chorzy, smutni, ponurzy i depresyjni to jeszcze leniwi, uparci i nie przystosowani do roli króla balu. Hej, jak fajnie spotkać człowieka w książce o ludziach! Lane zachorował na hipergruźlicę i trafił do oś

"Zobacz, jak oni kłamią" Sue Wallman

"Zobacz, jak oni kłamią" Sue Wallan Rozczarowanie. Miałam wielkie nadzieje po przeczytaniu latem pierwszej powieści Wallman - "Kłamstwo minionego lata" - sądziłam, że natrafiłam na moją nową ulubioną autorkę dreszczowców. "Zobacz, jak oni kłamią" choć jest książką dobrą i ciekawą (ba, przez połowę powieści nie domyśliłam się co przyjmują bohaterowie), to wydaje się zbyt mało realistyczna i prawdopodobna życiowo, momentami wręcz ocierała się o dystopię, taką jak "Deklaracja" Gemmy Malley lub fantastykę naukową. Sięgając po ten tytuł liczyłam na realną opowieść, która wywoła we mnie przerażenie, właśnie poprzez złudzenie, że ta historia zdarzyła się naprawdę.   Klimatem "Zobacz, jak oni kłamią" najbardziej przypominała mi "Replikę" Lauren Oliver. Sterylne, szpitalne pomieszczenia, nieludzkie wymagania wobec postaci, atmosfera paranoi i lęku... Brzmi interesująco, jednak nie udało mi się przekonać do tej atmosfery, a w

"Duchy rebelii" Alwyn Hamilton

"Duchy rebelii" Alwyn Hamilton Zacznę szukać innych tytułów o legendach pustyni, Dżinach i sułtanach! I to właśnie przez Alwyn Hamilton, która chyba na dobre zaraziła mnie tym klimatem, słabością do mórz z piasku i intryg w haremie. Jednakże ostatni tom trylogii "Buntowniczka z pustyni" Hamilton przypadł mi do gustu najmniej, choć wciąż jest to udana książka. Końcowe sto stron było nieco banalne i przewidywalne, choć na tyle zręcznie napisane aby utrzymać zainteresowanie czytelnika, nawet gdy wszystkie karty zostały odsłonięte. Przez wszystkie trzy części byłam pod wielkim wrażenie wyobraźni pisarki i choć pod koniec byłam już zmęczona kolejnymi zwrotami akcji, twistami o sto osiemdziesiąt stopni i opisami walk to wciąż nie mogę się nadziwić nad złożonością uniwersum stworzonego przez Hamilton. Większe wrażenie ostatnio zrobiła na mnie tylko Bardugo ze światem Griszów oraz Salisbury i jej "Córka Zjadaczki Grzechów". "Duchy rebelii" raz

"Wszystkie nasze obietnice" Colleen Hoover

"Wszystkie nasze obietnice" Colleen Hoover Ta opowieść ma dwie mocne strony - świetnie opisane ból, rozpacz i beznadzieję oraz nieprzesłodzone, dość realistyczne zakończenie. Z książkami Colleen Hoover jest trochę jak z rosyjską ruletką. Albo trafi się perełka, która zwala z nóg jak "November 9" i "Hopeless" albo pełną dłużyzn opowieść o niczym jak "Maybe someday". Z powieścią "Wszystkie nasze obietnice" jest nieco inaczej. Z jednej strony jest to remiks dwóch niezwykle popularnych schematów scenariuszy: w retrospektywnym planie czasowym Hoover funduje czytelniczkom ociekające lukrem love story, pełne przeznaczenie przez duże P i słodkich słówek, aby w teraźniejszym planie czasowym snuć tragiczną opowieść o bezpłodnej parze jakich wiele w filmie i literaturze.  Czyta się dość dobrze, płynnie i z zaciekawieniem. To przede wszystkim zasługa podziału na dwa plany czasowe i przerywania akcji w jednym planie w najciekawszym momenci

"9 z dziewięciu światów" Rick Riordan

Jej, jak ja się stęskniłam za Riordanem! Od bardzo dawna nie sięgałam także po różnego rodzaju dodatki do serii. Cóż, najwyższa pora to zmienić! Chyba powinnam przyjrzeć się z bliska innym dodatkom do serii Riordana, przynajmniej tym, które zostały wydane po "Berle Serapisa". "9 z dziewięciu światów" to opowiadania, które przybliżają nam bohaterów drugoplanowych serii "Magnus Chase i Bogowie Asgardu". W kolejnych historiach autor przybliża także poszczególne światy, które pojawiają się w nordyckiej mitologii. A wszystko to spaja... Thor we własnej osobie Thor, który urządza sobie maraton przez wszystkie dziewięć światów mocno komplikując życie naszym narratorom-bohaterom. "9 z dziewięciu światów" Rick Riordan Pierwsze trzy opowiadania są kapitalne, cały czas konałam ze śmiechu. Kolejne były równie udane, choć nieco mniej zabawne. Ostatnie trzy historie wydały mi się najsłabsze, choć pewnie wpływ miał na to fakt, że tych bohaterów lubię n

"Zdrajca tronu" Alwyn Hamilton

"Zdrajca tronu" Alwyn Hamilton Po wygranej bitwie Amani nie długo cieszy się wolnością i spokojem. Trafia w ręce bezlitosnego Sułtana, zostaje sprzedana do haremu i wplątana w dworskie intrygi. Nie jest tak łatwo wierzyć we wszystko czego nauczyła się w obozie rebeliantów, nosząc kosztowne stroje i jedząc do syta. Zwłaszcza, gdy zawodzą najbliżsi... Nie spodziewałam się, że zdecydowana większość fabuły będzie rozgrywać się na dworze, wśród dyplomatów, następców tronu i przekupnej służby. Ten motyw tak bardzo przypominał mi wiele innych serii fantasy, w których mordercze rozgrywki monarchów były moim ulubionym tematem. Najbardziej opasły tom trylogii "Buntowniczka z pustynia" obfituje w zwroty akcji, intrygi na sułtańskim dworze (tak!), krwawe walki i magiczne wyczyny. Czegóż chcieć więcej? Być może autorka - tak jak Amani, główna bohaterka - jest Półdżinką, włada magią potrafi tworzyć zbiorowe iluzje? To chyba bardziej prawdopodobne niż stworzenie powieści, k

"Buntowniczka z pustyni" Alwyn Hamilton

Piasek pustyni, Dżiny, palące słońce i niebieskooka dziewczyna. Brzmi jak coś czego jeszcze nie grali, prawda? I tak w rzeczywistości jest, przynajmniej pod względem miejsca akcji. Cała reszta, a szczególnie kompozycja utwory, jest dobrze znana. Podobna do innych dystopii dla młodzieży, od "Igrzysk śmierci" zaczynając, a kończąc na "Delirium". Ba! Niektóre zwroty fabularne wydają się żywcem wyciągnięte z powieści Lauren Oliver. Niemniej, powieść Hamilton całkowicie mnie oczarowała. Uwiódł mnie świat pustynnej magii, Półdżinów i Buraqi. Autorka świetnie wypracowała tworzenie cliffhangerów zamykających każdy rozdział, więc bardzo łatwo popaść w syndrom "jeszcze jeden rozdział i idę spać". Najpierw trzeba dokończyć książkę, drugi tom mieć poza zasięgiem ręki, a dopiero wtedy można pójść spać. "Buntowniczka z pustyni" Alwyn Hamilton Dość łatwo polubić główną bohaterkę, a także uwierzyć w największy zwrot akcji (który po dłuższym przemyśleniu