Przejdź do głównej zawartości

"Zdrajca tronu" Alwyn Hamilton

"Zdrajca tronu" Alwyn Hamilton
Po wygranej bitwie Amani nie długo cieszy się wolnością i spokojem. Trafia w ręce bezlitosnego Sułtana, zostaje sprzedana do haremu i wplątana w dworskie intrygi. Nie jest tak łatwo wierzyć we wszystko czego nauczyła się w obozie rebeliantów, nosząc kosztowne stroje i jedząc do syta. Zwłaszcza, gdy zawodzą najbliżsi... Nie spodziewałam się, że zdecydowana większość fabuły będzie rozgrywać się na dworze, wśród dyplomatów, następców tronu i przekupnej służby. Ten motyw tak bardzo przypominał mi wiele innych serii fantasy, w których mordercze rozgrywki monarchów były moim ulubionym tematem.

Najbardziej opasły tom trylogii "Buntowniczka z pustynia" obfituje w zwroty akcji, intrygi na sułtańskim dworze (tak!), krwawe walki i magiczne wyczyny. Czegóż chcieć więcej? Być może autorka - tak jak Amani, główna bohaterka - jest Półdżinką, włada magią potrafi tworzyć zbiorowe iluzje? To chyba bardziej prawdopodobne niż stworzenie powieści, która tak wiele razy jest w stanie zaskoczyć czytelnika. Dziesięć, może nawet dwadzieścia razy wytrzeszczałam oczy ze zdumienia, gdy szala zwycięstwa co i rusz przechylała się na jedną lub drugą stronę.

Jedyną wadą "Zdrajcy tronu" jest to, że czasem dzieje się za dużo, zbyt pospiesznie. W dwóch, trzech zdaniach dochodzi do całkowitej zmiany. Gdy wydarzeń jest tak wiele, tom tak opasły, a bohaterów trudno zliczyć czasem łatwo się pogubić. Czasem musiałam wracać do pewnych momentów, aby w pełni pojąć co tu się wydarzyło, gdy padały strzały, ludzie przenikali przez ściany, a Dżiny stawały się gwiazdami. W "Zdrajcy tronu" zniknęły podobieństwa do "Delirium" Oliver, co stanowczo wyszło na dobre tej części!

Polecam miłośnikom fantasy, ze słabością do legend, mitologii i arabskiego klimatu. Choć tworzona w duchu wszechobecnego feminizmu opowieść nie razi, podobnie jak młody wiek bohaterów. Właściwie trudno odczuć, czy mają po trzydzieści czy po piętnaście lat. Dynamicznie, barwnie, zabawnie i z polotem!

Komentarze

  1. Ahh, muszę w koncu zabrac się za tę serię! Ma takie piękne okładki. :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Wyśniony Moondrive Box!

Ta-dam! Nadszedł czas na nowy Box od Wydawnictwa Moondrive. Dotarł do mnie już wczoraj. Z pewnością jest o wiele lepszy niż poprzednie pudełka. I choć sam karton dotarł trochę zniszczony to i tak cieszę się jak w Boże Narodzenie. Jest na prawdę ładny. Znów z każdej strony znjaduje się tekst związany z książką. Na tyle znajdziemy też coś, co przypomina rebus-zagadkę. Oczywiście, nie mam pojęcia jakie jest rozwiązanie. Mam nadzieję, że olśni mnie podczas lektury. Wiem, kim była Lukrecja Borgia, której imię znajduje się na odwrocie pudełka, ale cóż, do diaska, ma ona wspólnego z oniryczną powieścią dla młodzieży? To teraz przechodzimy do zawartości pudełka... Pierwszym przedmiotem, który znalazłam był kubeczek. Duży, granatowy (i dość nie ostry na zdjęciu) w rzeczywistości prezentuje się naprawdę dużo lepiej. Drugim podarkiem była świeczka. Niestety jestem beztalenciem, więc nie umiem określić zapachu, nawet jeśli jest to klasyczna wanilia podpisana jako "Mimo wszystko". Przy

"Zdobyć to, co tak ulotne" Beatrice Colin

"Zdobyć to, co tak ulotne" Beatrice Colin Ogromne zaskoczenie. Pozytywne. Choć okładka zapowiada romans w cieniu wznoszącej się wieży Eiffela, to powieść Colin jest raczej powieścią społeczno-obyczajową, niż romansem w popularnym rozumieniu. Brytyjska pisarka skupia się na ukazaniu obłudy schyłku XIX stulecia, gierkach pomiędzy klasami europejskiej socjety oraz podobieństw pomiędzy potrzebami bohaterów, a współczesnym czytelnikiem. Z całą pewnością osoby, które sięgają po tę powieść w poszukiwaniu historycznego romansu, namiętnych scen erotycznych i romantycznych scenek w paryskich kawiarniach będą rozczarowane. Jednak osoby, które chciałyby spojrzeć na Paryż z perspektywy budowanej dzień po dniu wieży Eiffela będą zachwycone. Akcja rozwija się dość szybkim, równym tempem. Colin skupia się nie tylko na parze głównych bohaterów - Emilu i Cait - ale także na podopiecznych głównej bohaterki, wchodzących w dorosłość Alice i Jamesa. I to właśnie za sprawą rozpieszczonego ro

"Po drugiej stronie kartki" Jodi Picoult i Samanthe van Leer

Bajki tak to już mają, że wszystko dobrze się w nich kończy. Potwory zostają pokonane, księżniczki ocalone, a książęta są szczęśliwie zakochani... Zaraz, zaraz. Tylko kto powiedział, że książę zakochuje się w księżniczce? Co się stanie, gdy miłością jego życia okaże się czytelniczka? Wtedy tak jak Delilah i Oliver zrobią wszystko, aby wyciągnąć księcia z opowieści. I gdy już wszystko się udaje, gdy jesteśmy o krok od szczęśliwego zakończenia postawstaje kontynuacja, która udowadnia, że za każdym Żyli długo i szczęśliwie kryje się sporo opowieści o niepowodzeniach i rozczarowaniach prozą dnia codziennego.  Oliverowi udało się uwolnić z książki. Nie umie prowadzić samochodu, nie zna szkolnego życia i nie rozumie, że sam może podejmować wybory. Mimo to jest najszczęśliwszy na świecie - teraz może być z Delilah. Do czasu... "Po drugiej stronie kartki" Picoult i van Leer Sięgnięcie po kontynuację "Z innej bajki" zajęło mi ponad dwa lata, więc sporo szczegółów z