"Wszystkie nasze obietnice" Colleen Hoover |
Ta opowieść ma dwie mocne strony - świetnie opisane ból, rozpacz i beznadzieję oraz nieprzesłodzone, dość realistyczne zakończenie. Z książkami Colleen Hoover jest trochę jak z rosyjską ruletką. Albo trafi się perełka, która zwala z nóg jak "November 9" i "Hopeless" albo pełną dłużyzn opowieść o niczym jak "Maybe someday". Z powieścią "Wszystkie nasze obietnice" jest nieco inaczej. Z jednej strony jest to remiks dwóch niezwykle popularnych schematów scenariuszy: w retrospektywnym planie czasowym Hoover funduje czytelniczkom ociekające lukrem love story, pełne przeznaczenie przez duże P i słodkich słówek, aby w teraźniejszym planie czasowym snuć tragiczną opowieść o bezpłodnej parze jakich wiele w filmie i literaturze.
Czyta się dość dobrze, płynnie i z zaciekawieniem. To przede wszystkim zasługa podziału na dwa plany czasowe i przerywania akcji w jednym planie w najciekawszym momencie, aby przenieść się do drugiej czasoprzestrzeni. Plan retrospektywny zaczyna się od sytuacji jak z romantycznej komedii omyłek. I ta sielska, idylliczna atmosfera nie zostaje niczym zmącona aż do ostatniej strony. Akcja rozgrywająca się współcześnie jest dla równowagi pełna nieszczęścia i bólu. Hoover świetnie oddała emocje, jakie odczuwa główna bohaterka, gdy sama próbuje zmierzyć się z bezpłodnością. Jestem zakochana w sposobie odmalowywania przez autorkę negatywnych uczuć wraz z złożonością rozpaczy jaką odczuwa Quinn. Dzięki temu opowieść nie jest płaska, staje się realistyczna i zmusza czytelnika do uważnej lektury (przynajmniej w rozdziałach zatytułowanych "Teraz"). Niemałą zaletą tej powieści jest skupienie się także na innych postaciach, niż parze głównych bohaterów. Pisarka poświęca sporo uwagi rodzinom obojga małżonków, jednocześnie wskazując jak ważne jest wsparcie wśród rodziny i przyjaciół.
W moim prywatnym rankingu ulubionych powieści Hoover tytuły zajmujące miejsca na podium pozostają niezmienione: "Hopeless", "November 9" i "Never never". Jednak zaraz za podium znalazło się miejsce dla "Wszystkich naszych obietnic". Gdyby wszystkie rozdziały opatrzone tytułem "Wtedy" pominąć, lub skrócić do kilku stron opisu początków związku Quinn i Grahama ta opowieść zapewne wdarłaby się na trzecie miejsce mojego rankingu.
Pozostaje polecić mi ten tytuł osobom, które zraziły się do twórczości Hoover po trylogii "Pułapka uczuć" lub "Maybe someday". To najlepsza, z powieści o dojrzałych kobietach, a nie nastolatkach książka amerykańskiej pisarki. Zadowoli dorosłe kobiety, które od literatury oczekują poruszania poważnych tematów i prawdziwych, prawdopodobnych życiowo zakończeń.
Bardzo mi się podobała ta książka, przepiękna, acz bolesna historia <3
OdpowiedzUsuńZabookowany świat Pauli
Witam w klubie!
Usuń