Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2016

"Playlist for the Dead. Posłuchaj a zrozumiesz" Michelle Falkoff

"Playlist for the Dead" Michelle Falkoff Motyw samobójstwa zadomowił się w literaturze dla młodzieży. W ciągu ostatnich dwóch lat na polskim rynku pojawia się coraz to więcej historii osnutych w okół tego motywu. Ale "Playlist for the Dead" to nie powieść o samobójcy, ale historia jego najlepszego przyjaciela, który pozostaje całkiem sam i musi nauczyć się żyć na nowo. Myślę, że tytuł sugeruje wszystkim jakoby była to książka poświęcona motywom samobójstwa, albo chociaż życiu osoby, która je popełniła. Stąd też spore rozczarowanie niemałej grupy czytelników. Jednak właśnie to odróżnia "Playlist..." od innych historii - rozpoczynając od niesamowitych "Wszystkich jasnych miejsc", kończąc na przedziwnym i urokliwym "Wybacz mi, Leonardzie". Hayden w noc swojej śmierci pozostawia swojemu jedynemu przyjacielowi pen drive'a z muzyką, która ma wyjaśnić jego motywy. Sam - tyczkowaty, niezgrabny i bezgranicznie samotny nastolatek

"Wiek cudów" Karen Thompson Walker

"Wiek cudów" Karen Thompson Walker "Wiek cudów" od dawna chodził mi po głowie, więc nic dziwnego, że skusiłam się na zakup, gdy stos na biurku stopniał choć odrobinę... Uwiodła mnie okładka oraz fakt, że nikt nie zakwalifikował tego tytułu jako literaturę młodzieżową , choć główna bohaterka to uczennica gimnazjum, zaledwie dwunastoletnia Julia, której przyszło żyć w czasach spowolnienia. Autorka stworzyła niebanalną opowieść z pogranicza science fiction, w której obrót Ziemi uległ znacznemu spowolnieniu zakłócając życie wszystkich mieszkańców planety... Powieść po raz pierwszy na polskim rynku ukazała się już w 2012 roku, ale nie zwojował świata książki. Wydawnictwo postanowiło stworzyć lepszą (o niebo!) okładkę i na nowo zdobyć serca czytelników. Tegoroczne wydanie jest dużo lepsze. Treść... Cóż, to nie jest literatura dla spragnionych odpoczynku intelektualnego podczas kąpieli w wannie. To literatura dla ambitnych - zadająca pytania, jeśli tylko czytelnik

"Oddam Ci słońce" Jandy Nelson

Chyba powinnam zorganizować konkurs na najdziwniejszą książkę jaką mam w posiadaniu. "Oddam Ci słońce" z pewnością zajęłoby miejsce w czołówce. Ta książka jest tak pokręcona, że nie potrafię powiedzieć nawet, czy jest dobra, czy zła. Mówiąc pokręcona nie mam na myśli wyjątkowo skomplikowanej fabuły - ta jest banalnie prosta - lub arcyciekawych związków pomiędzy bohaterami. Znacie to uczucie, gdy dostaniecie ślicznie opakowany prezent, a po rozpakowaniu jesteście zawiedzieni? Podobnie jest z tą powieścią. Banalna i przewidywalna opowieść opakowana w metaforyczny, poetycki język. To właśnie takie połączenie dało sprawiło, że odebrałam tę książkę jako całkowicie pokręconą. Misterne metafory, nieoczywiste porównania, cała gama środków stylistycznych i sporo kreatywności w tworzeniu nazewnictwa... Robi wrażenie! Po kilku stronach byłam już oszołomiona stylem autorki! "Oddam Ci słońce" Jandy Nelson Na początku naprawdę wciągnęłam się w opowieść. Chciałam czegoś co

"Ostatnie lato" Ann Brashers

"Ostatnie lato" Ann Brashers Znacie "Stowarzyszenie wędrujących jeansów"? Albo "Tu i teraz" ( recenzja ) które pojawiło się w na polskim rynku ostatniej zimy? A czy znacie "Ostatnie lato"? Pierwszą powieść popularnej, amerykańskiej autorki skierowaną do dorosłych czytelników? Książka czekała od marca na swoje pięć minut grzecznie leżąc na biurku. Zdecydowałam sięgnąć się po nią właśnie teraz - gdy lato jest w pełni i słońce przypieka nos. Opowieść o dwóch nierozłącznych siostrach - nieustraszonej Riley oraz nieśmiałej Alice - i ich wspólnym przyjacielu. Paul towarzyszy siostrom od wczesnych lat dziecięcych. Każde lato spędzają wspólnie na Fire Island. Poznajemy troje przyjaciół u progu lata. Dwudziestokilkuletni bohaterowie przeczuwają, że nie będzie to takie samo lato jak zawsze jednak jeszcze nie wiedzą dlaczego. To z pewnością inna opowieść, niż te które Ann Brashers tworzyła dotychczas. Słodko-gorzka opowieść o dorastaniu wbrew marz

"Zima koloru turkusu" Carina Bartsch

"Zima koloru turkusu" Carina Bartsch Jeśli "Lato koloru wiśni" czyta się lekko, przyjemnie i SZYBKO to "Zimę koloru turkusu" czyta się raz-dwa. Pochłonięcie ponad czterystu pięćdziesięciu stron zajęło mi jeden dzień. Tym razem całkowicie wciągnęłam się w opisywaną historię już po pięćdziesięciu stronach i moje zainteresowanie nie spadło, aż do ostatniej strony. Jasne, kilka razy miałam ochotę nawrzeszczeć na głównych bohaterów... I troszkę zirytował mnie fakt, że tyle nieszczęśliwych przypadków może spotkać jedną parę. Kurcze, jakby cały wszechświat (zaczynając od właścicieli serwisów z pocztą elektroniczną) byłby przeciwko nim. No ile można?  Największą zagadkę rozgryzłam już w połowie poprzedniego tomu, dlatego nie byłam zaskoczona, gdy teraz wszystko wyszło na jaw i wszyscy wszystko wiedzieli. Ale wzruszyłam się opisami Bożego Narodzenia. Pamiętam, że jest środek lata, ale autorka tak dobrze odmalowała grudniową atmosferę, że zaczęłam żałow

"Lato koloru wiśni" Carina Bartsch

To jeden z zakupów zrobionych pod wpływem chwili, przyznaję od razu. Skusił mnie "romans akademicki", miła okładka i obietnica dobrego humoru... Humor jest. Całkiem niezły i jest go nawet sporo. "Akademickość" kończy się na fakcie, że główni bohaterowie są studentami i czasem bywają na wykładach. A okładka nadal jest ładna, więc choć zakup był nieplanowany i spontaniczny to jednak niczego nie żałuję. Blisko pięćset stron słownych potyczek pomiędzy Emely a Elyasem zajęło mi dużo mniej czasu niż sądziłam początkowo. Niewprawiony czytelnik może czuć się przytłoczony taką objętością romansu, ale czcionka jest naprawdę duża, co dodatkowo usprawnia lekturę. "Lato koloru wiśni" Carina Bartsch Jedna z lżejszych i bardziej radosnych opowieści jaką miałam ostatnio w rękach. Oczywiście, należę do tych Smerfów, które wolą dramatyczne i tragiczne historie, dlatego, gdy wzięłam się za opowieść, która częściej wywołuje mój śmiech niż jakiekolwiek inne emocje p

"Ten jeden rok" Gayle Forman

Kto spodziewał się rozwinięcia akcji "Ten jeden dzień" łapka w górę? Tak? Ja też. Nie ja jedna umierałam z ciekawości co stało się z Ally i Willem, po tym, gdy dziewczyna weszła do mieszkania, prawda? Cóż... To było by zbyt łatwe i oczywiste. Zwłaszcza, że mamy do czynienia z kobietą, która przerwała opowieść o Mii z "Zostań jeśli kochasz" w najlepszym momencie momencie. "Ten jeden rok" to (kto by pomyślał?) opis tego samego roku, który znamy z pierwszej części. Tyle że tym razem dowiadujemy się co działo się z Willem. Zniechęceni? Cóż, ja na początku też nie byłam zachwycona, bo akcja z "Tego jednego dnia" urwała się w TAKIM momencie... Ale teraz, po przeczytaniu, mam wrażenie, że drugi tom był znacznie ciekawszy. Po pierwsze - podróże. Wraz z głównym bohaterem zwiedzamy spory kawałek świata. Zaczynając od Meksyku, który odwiedziliśmy już z Allyson, poprzez wycieczkę po Holandii, kończąc na niesamowicie opisanej wyprawie do Indii. Dzięki po

"Ten jeden dzień" Gayle Forman

Mam zbyt wiele książek do przeczytania, które czekają w kącie biurka i nie potrafię się zdecydować po co sięgnąć. Dlatego wołam na pomoc każdego, kto tylko zbliży się do mojego pokoju. W ten sposób "wybrano mi" kolejną po "Byłam tu" powieść Gayle Forman. Tym razem sięgnęłam po "Ten jeden dzień". Pierwszy tom dylogii o losach Allyson i Willema. Jest to zupełnie inna powieść niż inne książki tej autorki. Częściej przywodziła mi na myśl historię stworzoną przez Davida Nicholasa - "Jeden dzień". I to nie tylko za sprawą podobnie brzmiącego tytuły. Europejski klimat pełen wycieczek i zmiany miejsca akcji, lekkie (dużo lżejsze niż w "Byłam tu"!) pióro autorki i nieodzowna rola, jaką odgrywa czas w przedstawionej historii... To główne elementy, które przybliżają "Ten jeden dzień" do powieści brytyjskiego aktora-pisarza.  "Ten jeden dzień" Gayle Forman Allyson nie jest dziewczyną, którą można polubić od pierwszej stro

"Byłam tu" Gayle Forman

Ile razy powtarzałam, że uwielbiam serię Myślnik od Bukowego Lasu? Nic dziwnego, że znów do niej wróciłam. Tym razem za sprawą Gayle Forman i jej powieści "Byłam tu", która także wegetowała na biurku kilka miesięcy zanim nadszedł jej czas. Sukcesywnie mam zamiar czytać wszystkie te biedne, zapomniane i nieszczęśliwe pozycje, które od dawna czekają na moją uwagę. "Byłam tu" to całkiem fikcyjna opowieść zainspirowana prawdziwą historią, którą poznała autorka. Z kolei sama Forman znana jest główne za sprawą serii "Zostań jeśli kochasz".  "Byłam tu" Gayle Forman Główna bohaterka to Cody. Właśnie skończyła szkołę i rozpoczyna dorosłe życie. Jednak musi też uporać się z tragedią. Jej najbliższa przyjaciółka, Meg, odebrała sobie życie. Wyrzuty sumienia i niepewność stały się nieodłączną częścią każdego dnia. Cody zrobi wszystko, aby zrozumieć postępowanie przyjaciółki. Prowadzi własny śledztwo, zaniedbuje obowiązki i hobby i ma coraz więcej taj

"Prawie jak gwiazda rocka" Matthew Quick

"Prawie jak gwiazda rocka" Mattew Quick Dalszy ciąg nadrabiania książkowych zaległości po sesji. Podobnie jak "Wybacz mi, Leonardzie"  tak i "Prawie jak gwiazda rocka" czekała półtora roku na półce. Beztroska, ale też nieco zbyt dziecinna i naiwna opowieść o Amber Appleton zwanej Księżniczką Nadziei. Witajcie w świecie, w którym rządzi uśmiech i króluje dobry humor. Siedemnastoletnie uczennica liceum należy do Federacji Fantastycznych Fanatyków Franksa, co dzień rano spotka się z przyjaciółmi i nauczycielem marketingu, aby grać w grę i planować zwycięstwo w regionalnych zawodach marketingowych. Przez pierwsze sto trzydzieści stron wynudziłam się jak mops. Opowieść o prawie dziewczynie, która zachowuje się jak dziewięciolatka. Mieszka z mamą alkoholiczką w szkolnym autobusie, nie dojada i nie stać jej an ubrania. A mimo to spędza popołudnia na trenowaniu Chrystusowych Diw z Korei lub odwiedza staruszków w Domu Spokojnej Starości.   To opowieść

"Wybacz mi, Leonardzie" Matthew Quick

Tak dziwnej książki w rękach nie miałam od dawna. Kupiłam ją ponad półtora roku temu i trzymałam na półce. Jakoś najpierw brakowała czasu, później ochoty, a na w tym roku pojawiła się fala nowych, cudownych książek do przeczytania NATYCHMIAST. Dopiero, gdy pojawiły się wolne, wakacyjne popołudnia postanowiłam wciąć się za obie książki Matthew Quicka - "Wybacz mi, Leonardzie" oraz "Prawie jak gwiazda rocka". Na pierwszy ogień poszła, ta która wydawała się mniej szablonowa i bardziej skomplikowana. Cóż, z pewnością jest to jedna z bardziej osobliwych, przewrotnych powieści jaką czytałam. "Wybacz mi, Leonardzie" Matthew Quick Leonard właśnie kończy osiemnaście lat. To właśnie w tym dniu postanawia odebrać życie sobie i szkolnemu bucowi. Leo to przedziwna postać. Samotnik, niezrozumiany przez otoczenie. Nie posiada żadnych przyjaciół. Chyba nie spotkałam jeszcze tak samotnego bohatera. Wredny, ironiczny i niesympatyczny, a jednocześnie ma niesamowity dy