Przejdź do głównej zawartości

"Prawie jak gwiazda rocka" Matthew Quick

"Prawie jak gwiazda rocka" Mattew Quick
Dalszy ciąg nadrabiania książkowych zaległości po sesji. Podobnie jak "Wybacz mi, Leonardzie"  tak i "Prawie jak gwiazda rocka" czekała półtora roku na półce. Beztroska, ale też nieco zbyt dziecinna i naiwna opowieść o Amber Appleton zwanej Księżniczką Nadziei. Witajcie w świecie, w którym rządzi uśmiech i króluje dobry humor. Siedemnastoletnie uczennica liceum należy do Federacji Fantastycznych Fanatyków Franksa, co dzień rano spotka się z przyjaciółmi i nauczycielem marketingu, aby grać w grę i planować zwycięstwo w regionalnych zawodach marketingowych.

Przez pierwsze sto trzydzieści stron wynudziłam się jak mops. Opowieść o prawie dziewczynie, która zachowuje się jak dziewięciolatka. Mieszka z mamą alkoholiczką w szkolnym autobusie, nie dojada i nie stać jej an ubrania. A mimo to spędza popołudnia na trenowaniu Chrystusowych Diw z Korei lub odwiedza staruszków w Domu Spokojnej Starości.  

To opowieść zupełnie inna niż "Wybacz mi, Leonardzie" lub inne powieści Quicka dostępne na polskim rynku wydawniczym. To historia dla najmłodszych czytelników. Dużo młodszych niż główna bohaterka. Chyba tylko najmłodsi czytelnicy będą się dobrze bawić, czytając o wielkiej miłości do małego pieska i niezłomnej woli pomocy Amber. Pomocy, którą niesie nawet tym osobom, które wcale jej nie chcą...

Ze względu na nierealność opowieści czytało mi się ją o wiele gorzej niż inne powieści Quicka. Choć napisana w podobny sposób to była trochę nudnawa. Dopiero trzecia (z czterech wyróżnionych części) była ciekawa i udało mi się w opowieść prawie gwiazdy rocka.

Z pewnością nie wrócę do tego tytułu. Ale mimo to polecam czteransto- i piętnastolatkom, którzy poszukują lekkiej, ale miejscami też smutnej i dającej do myślenia opowieści na wakacje. Ta historia miała potencja. To jedna z tych słodko-gorzkich opowieści o sile przyjaźni, jednak tym razem autor przesadził z wszechobecnym optymizmem. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wyśniony Moondrive Box!

Ta-dam! Nadszedł czas na nowy Box od Wydawnictwa Moondrive. Dotarł do mnie już wczoraj. Z pewnością jest o wiele lepszy niż poprzednie pudełka. I choć sam karton dotarł trochę zniszczony to i tak cieszę się jak w Boże Narodzenie. Jest na prawdę ładny. Znów z każdej strony znjaduje się tekst związany z książką. Na tyle znajdziemy też coś, co przypomina rebus-zagadkę. Oczywiście, nie mam pojęcia jakie jest rozwiązanie. Mam nadzieję, że olśni mnie podczas lektury. Wiem, kim była Lukrecja Borgia, której imię znajduje się na odwrocie pudełka, ale cóż, do diaska, ma ona wspólnego z oniryczną powieścią dla młodzieży? To teraz przechodzimy do zawartości pudełka... Pierwszym przedmiotem, który znalazłam był kubeczek. Duży, granatowy (i dość nie ostry na zdjęciu) w rzeczywistości prezentuje się naprawdę dużo lepiej. Drugim podarkiem była świeczka. Niestety jestem beztalenciem, więc nie umiem określić zapachu, nawet jeśli jest to klasyczna wanilia podpisana jako "Mimo wszystko". Przy

"Zdobyć to, co tak ulotne" Beatrice Colin

"Zdobyć to, co tak ulotne" Beatrice Colin Ogromne zaskoczenie. Pozytywne. Choć okładka zapowiada romans w cieniu wznoszącej się wieży Eiffela, to powieść Colin jest raczej powieścią społeczno-obyczajową, niż romansem w popularnym rozumieniu. Brytyjska pisarka skupia się na ukazaniu obłudy schyłku XIX stulecia, gierkach pomiędzy klasami europejskiej socjety oraz podobieństw pomiędzy potrzebami bohaterów, a współczesnym czytelnikiem. Z całą pewnością osoby, które sięgają po tę powieść w poszukiwaniu historycznego romansu, namiętnych scen erotycznych i romantycznych scenek w paryskich kawiarniach będą rozczarowane. Jednak osoby, które chciałyby spojrzeć na Paryż z perspektywy budowanej dzień po dniu wieży Eiffela będą zachwycone. Akcja rozwija się dość szybkim, równym tempem. Colin skupia się nie tylko na parze głównych bohaterów - Emilu i Cait - ale także na podopiecznych głównej bohaterki, wchodzących w dorosłość Alice i Jamesa. I to właśnie za sprawą rozpieszczonego ro

"Po drugiej stronie kartki" Jodi Picoult i Samanthe van Leer

Bajki tak to już mają, że wszystko dobrze się w nich kończy. Potwory zostają pokonane, księżniczki ocalone, a książęta są szczęśliwie zakochani... Zaraz, zaraz. Tylko kto powiedział, że książę zakochuje się w księżniczce? Co się stanie, gdy miłością jego życia okaże się czytelniczka? Wtedy tak jak Delilah i Oliver zrobią wszystko, aby wyciągnąć księcia z opowieści. I gdy już wszystko się udaje, gdy jesteśmy o krok od szczęśliwego zakończenia postawstaje kontynuacja, która udowadnia, że za każdym Żyli długo i szczęśliwie kryje się sporo opowieści o niepowodzeniach i rozczarowaniach prozą dnia codziennego.  Oliverowi udało się uwolnić z książki. Nie umie prowadzić samochodu, nie zna szkolnego życia i nie rozumie, że sam może podejmować wybory. Mimo to jest najszczęśliwszy na świecie - teraz może być z Delilah. Do czasu... "Po drugiej stronie kartki" Picoult i van Leer Sięgnięcie po kontynuację "Z innej bajki" zajęło mi ponad dwa lata, więc sporo szczegółów z