Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z październik, 2015

"Pewnego dnia" David Levithan

Chyba nieświadomie stałam się fanką twórczości Davida Levithana. A konkretniej - jego stylu, Sposobu formułowanie myśli, tworzenia światów i snucia historii. I chyba właśnie dlatego poczułam tak wielkie rozczarowanie, gdy zorientowałam się, że w "Pewnego dnia" nie znajdę nowej historii. Ani nawet dalszej części wydarzeń opisanych w "Każdego dnia".  Za to dostałam jeszcze raz tę samą historię, ale opowiedzianą z innego punktu widzenia. Tym razem narratorem jest Rhiannon. Wszystko rozpoczyna się w dniu, gdy wraz ze swoim chłopakiem ucieka ze szkoły, aby spędzić cudowny dzień na plaży. Dzień inny od wszystkich, bo pełen czułości, ciepła i miłości, której tak potrzebuje. Dzień tak inny niż wszystkie, że zdaje się być jedynie ułudą, marzeniem na jawie... Następnego dnia jest jednak jeszcze dziwniej. Justin prawie nic nie pamięta z wydarzeń nad oceanem. Odpowiada półsłówkami, nie przypomina sobie jakie piosenki śpiewali, ani też jak bardzo oboje byli szczęśliwi... &qu

"Chłopcy 4. Największa z przygód" Jakub Ćwiek

Przedpremierowa recenzja ostatniego tomu cyklu "Chłopcy"! Książka w księgarniach pojawi się w przyszłym tygodniu, 4 listopada. Akcja "Największej z przygód" rozpoczyna się zaraz po zakończeniu historii opisywanej w "Zgubie".  Piotruś i Cień są coraz bliżej osiągnięcia celu. Nie wierzą w przegraną. Ba, są absolutnie pewni swojego zwycięstwa. Chłopcy, wciąż nie pamiętający życia z Dzwoneczkiem są pionkami w grze Cienia. Jedynym, który ocknął się z działania syrenich łez jest milczek. To właśnie on wraz z Dzwoneczkiem ruszają na ratunek pozostałym chłopcom. Choć sami nie wiedzą od czego zacząć... Niebywale ważną postacią okazuje się być Pan Popper. Czarne kocisko z czerwonym krawatem u szyi staje się przewodnikiem i opiekunem (podwójnie) Zagubionych Chłopców...  "Chłopcy 4. Największa z przygód" Jakub Ćwiek "Największa z przygód" jest także największa pod względem objętości. Ma blisko czterysta stron, podzielonych na osiem roz

19 Międzynarodowe Targi w Krakowie - relacja

Dziś zakończyły 19 Międzynarodowe Targi Książki w Krakowie, w których miałam przyjemność wziąć udział. I choć było duszno, parno i niezwykle tłoczno był to jeden z najmilszych weekendów w tym roku. Mam jedynie cichą nadzieję, że organizatorzy zadbają o większy obiekt aby pomieścić w przyszłości wszystkich miłośników książek. W szczególności takich jak ja - zaopatrzonych w duże torby pełne świeżo kupionych książek. Ciężko poruszać się po wąskich alejkach pełnych małych i dużych czytelników, mając przy sobie tyle zakupów... A wszystkie moje zdobycze prezentują się dumnie na zdjęciu obok. Sami przyznacie, że trochę mnie poniosło (a i tak zabrakło tu kilku pozycji, których nie udało mi się kupić, między innymi "Czerwonej królowej" Victorii Aveyard, którą wykupiono zanim dotarłam w sobotę do stanowiska wydawnictwa Otwartego; w końcu przekonałam się do tego tytułu). "Moje targowe zdobycze" Dobra, teraz czas na podsumowanie tego co jednak udało mi się zakupić. Na

"Sherlock, Lupin i ja. Trio Czarnej Damy" Irene Adler

Pierwsza z serii książeczka dla dzieci o przygodach młodocianych detektywów - Sherlocka Holmesa, Arsena Lupina i Irene Adler. Przyszli bohaterowie - najsłynniejszy detektyw i najsłynniejszy złodziej na świecie oraz niepozorna dwunastolatka spotykają się po raz pierwszy w 1870 w nadmorskim, niewielkim francuskim miasteczku Saint-Malo. Nieroztropna dziewczynka ucieka z wakacyjnego domu zaraz po przybyciu do mieściny ucieka mamie i majordomusowi. Krąży po wąskich uliczkach Saint-Malo i wpada na wysokiego, chude chłopca. Trochę starszego od niej samej. Dziwny młodzieniec przeprowadza test na spostrzegawczość. W ten właśnie sposób młoda Amerykanka z (o, ironio) Paryża poznaje swojego pierwszego najlepsze przyjaciela. Drugi z przyjaciół pojawia się krótko potem. Wygadany i czarujący. Oraz odrobinę zazdrosny o Sherlocka. Przecież dotychczas spędzali wakacje we dwóch i tylko dwóch. Teraz mają na głowie jeszcze małą księżniczką i jej czarnoskórego, przerośniętego opiekuna... Troje dzieciaków z

"Rupieciarnia na końcu świata" Agata Mańczyk

Przyznaję, że byłam uprzedzona do tego tytuły. Głównie za sprawą innej książki tej autorki - "Dużej kieszeni na kłopoty" -  która jest najsłabszą pozycją z serii "Tylko dla dziewczyn".  Trochę odstraszyła mnie również objętość - to najdłuższa ze wszystkich powieści cyklu. Blisko pięćset pięćdziesiąt stron, złożonych dość drobną czcionką i dość małymi marginesami. A mimo to lektura zajęła  mi tylko kilka dni, a "Rupieciarnia..." walczy o tytuł mojej ulubionej książki z "Tylko dla dziewczyn" wraz z "Sobowtórem" Karwan-Jastrzębskiej i "Niebieskimi nitkami" Gutowskiej-Adamczyk Główna bohaterka to szesnastoletnia Maryla. Nie zbyt ładna, trochę za chuda, bez biustu i innych krągłości. Jednak nie bardzo się tym przejmuje. Nosi poplamione jeansy, rozciągnięte swetry i kolorowe koszulki bez nadruków. Całe dotychczasowe życie spędziła w Warszawie. Po rozwodzie, Mama postanawia wrócić do rodzinnego Tomaszowa i zabrać ze sobą Marylę. D

"Cztery prawdy i kłamstwo" Lauren Barnholdt

"Cztery prawdy i kłamstwo" Lauren Barnholdt Znacie grę w "Cztery prawdy i kłamstwo? Przyznaję, że ja nigdy w nią nie grałam, choć wiedziałam na czym polega i jak bardzo jest popularna. Mimo to nie skojarzyła mi się z tytułem tej zabawnej historii dla nastolatek. A szkoda, bo właśnie ta zabawa jest rdzeniem opowiadanej przygody. Opowiadanej przez trzynastoletnią Scarlett - główną bohaterkę i jedyną narratorkę powieści. Wszystko zaczyna się w chwile, gdy Scarlett zmienia szkołę i trafia do elitarnej, prywatnej podstawówki z internatem dla dziewcząt. Dla wielkiej miłośniczki drogich ubrań i plotek o chłopakach żeńska szkoła, w której obowiązują mundurki to koniec świata. Choć początkowo Scarlett chciała przenieść się do nowej szkoły. A wszystko przez jej tatę... Jestem mile zaskoczona tą książką. Choć to typowa literatura dla nastolatek (ale chyba ciut starszych niż główna bohaterka) to czytało się niesamowicie przyjemne. Jest troszkę bardziej ambitna niż przeciętn

"Bez maski" L. J. Smith

Koniec! Na reszcie koniec! Długo wyczekiwany, upragniony i wytęskniony koniec serii, która zdawała się nie mieć końca. W dodatku - zaskakujący udany koniec. Nie sądziłam, że uda mi się jeszcze kiedykolwiek wciągnąć w losy Eleny i jej przyjaciół. A jednak... Pochłonęłam ją w jeden dzień, zaciekawiona pomysłem i przebiegiem akcji. I choć wciąż "czuć" różnicę pomiędzy rzeczywistą twórczością L. J. Smith, a pomiędzy  Aubrey Clark to tym razem czytało się naprawdę dobrze. Przyjemnie, szybko i sympatycznie. I choć nie pamiętam szczegółów z pierwszych tomów to jakoś miło było powrócić do tamtych wydarzeń. Mając w pamięci pozostałe tomy napisane przez ghost writerkę uważam, że "Bez maski" jest najbardziej udane. Dopracowane, dopieszczone i przemyślane. Miejscami nawet zabawne. Nadal nie mam pojęcia jaki jest związek pomiędzy tytułami ostatnich trzech tomów, a ich fabułami. Być może za wiele wymagam, albo jestem tak niedomyślna, że nie widzę związku... "Bez maski&q

"Bez słów" L. J. Smith

"Bez słów" L. J. Smith   Po smutnych, tragicznych i (dość) ciekawym zakończeniu ósmej księgi od razu sięgnęłam po księgę dziewiątą. Nawet jeśli nie do końca z ciekawości lub żalu za jednym z głównych bohaterów to bardziej z poczucia obowiązku. Tak jak poprzednio cała seria składa się ze swoistych, trzytomowych pod-serii, które razem tworzą jeden ciąg przygód. Tak i w tym przypadku księgi ósma, dziewiąta i dziesiąta opisuje kolejne wydarzenia następujące po sobie w bardzo krótkich odstępach czasu. Akcja "Bez słów" tuż po chwili, która kończy "Bez szans". Dobre to o tyle, że czytając tom po tomie, bez przerw czasowych pamiętam dokładnie wszystkie szczegóły i jakoś sprawniej się czyta. Nie kłuje w oczy także mała ilość stron. "Bez słów" ma zaledwie dwieście siedemdziesiąt stron, wydanych (jak cała seria) bez poszanowania dla papieru, czyli dość sporą czcionką, z dużą interlinią i trochę za dużymi marginesami.  To co ratuje

"Bez szans" L. J. Smith

"Bez Szans" L. J. Smith Jedna z serii przeciągana w nieskończoność i jeszcze troszkę. Dziś przed państwem "Pamiętniki Wampirów" stworzone przez L. J. Smith, a pisane przez ghost writerkę - Aubrey Clark. Bardzo długo zbierałam się po te "dopisane tomu". Jakoś nie mogłam się przemóc po kiepskim "Fantomie" i marnej "Pieśni księżyca". Po "Bez szans" sięgnęłam raczej z przyzwoitości. Skoro już kupiłam... Odleżały swoje na biurku i doczekały się. Niestety moje obawy były uzasadnione. "Bez słów" nie jest aż tak fatalne jak "Fantom", ale wydaje się być równie niedopracowane i wymuszone co "Pieśń księżyca" oraz równie nijakie jak "Moc przeznaczenia". W każdym rozdziale czuć, że są to tylko kolejne tomy dopisywane na siłę... W takich chwilach dziękuję autorce (autorkom?), że nie męczyły mnie tomiszczem, mającym blisko pięćset stron jak rewelacyjna "Północ". Kochajmy się! To

"Chłopak, który zniknął" Andrew Clements

Niepopularny autor, niepopularny tytuł. A może nawet... Nieznany autor, nieznany tytuł. Bo kto kojarzy Andrew Clementsa i jego powieść o niewidzialnym nastolatku? Na mojej szafce ta książka przeleżała dobre kilka lat zanim zdecydowałam się dać jej szansę. I kupiłam ją za złotówkę lub dwie na wyprzedaży. A teraz pluję sobie w brodę dlaczego tak długo czekałam i zwlekałam z zagłębieniem się w tę opowieść. Głównym bohater (i narratorem zarazem) jest Bobby Philips. Zwyczajny chłopak, jedynak, grający na trąbce w szkolnym jazz bandzie. Wiedzie spokojne życie, aż pewnego poranka budzi się i nie dostrzega swojego własnego odbicia. Staje się niewidzialny. Nie tylko dla siebie, ale także dla całego świata. Jego świat staje na głowie i wraz rodzicami - ojcem fizykiem i matką wykładowczynią literatury - stara się wrócić do poprzedniego stanu. "Chłopak, który zniknął" Andrew Clements Bardzo ważną postacią jest Alicja. Niewidoma licealistka, którą Bobby spotyka w uniwersyteckiej bi

"Wyspa potępionych" Melissa de la Cruz

"Wyspa Potępionych" De la Cruz Przeczytałam wszystkie wydane po polsku książki autorstwa Melissy de la Cruz i z ręką na sercu mogę powiedzieć, że to jedna z moich ulubionych autorek. Kocham wszystko co wyjdzie spod jej pióra. Za styl, jeżyk i niesamowity dar tworzenia barwnych postaci oraz nieprzeniknionych intryg. Jestem też wielką miłośniczką disnejowskich produkcji, więc... Musiałam polubić "Wyspę potępionych" jeszcze przed przeczytaniem pierwszej strony. Najnowszy tytuł jest wstęp do filmu "Następcy". Opowiada o czwórce szesnastolatków i ich pierwszej przygodzie. Oraz o jednym samotnym nastoletnim chłopcu żyjącym z dala od tytułowej wyspy. Najważniejszą z bohaterek jest Mal - córką Diaboliny. Towarzyszy jej Jay - syn Dżafara i złodziej jakich mało, Carlos - syn Cruelli de Mon, klasowy geniusz i kujon oraz Evie - śliczna córką Złej Królowej.  Piątym bohaterem jest Ben - syn Belli i Bestii. Wszystko zaczyna się w dniu, gdy Evie opuszcza zamek sw

"Eleonora & Park" Rainbow Rowell

Rozczarowanie. To jedyne uczucie jakie wzbudziła we mnie ta opowieść. Być może to tylko wina przereklamowania - było o niej tak głośno. Wszędzie tylko dobre opinie. Porównania do "Hopeless" oraz powieści Johna Greena. To wszystko sprawiło, że miałam wielką ochotę ją przeczytać. A także oczekiwałam po niej wiele. Wzruszenia, łez, zabawnych momentów... A dostałam książkę, w której albo nie dzieje się nic, albo opisywane wydarzenia są suche jak sprawozdanie finansowe. Kontrastowa opowieść o dwóch rodzinach i dwóch światach. Oraz o dwojgu szesnastolatkach, którzy nie rozumieją, że tych dwóch światów nie da się połączyć.  "Eleonora & Park" Rainbow Rowell Rodzina Parka to rodzina prawie idealna. Rodzice mimo kilkunastu lat małżeństwa są w sobie zakochani po uszy.  W każdą niedzielę przechodzą na drugą stronę ulicy do domu dziadków, na uroczysty , rodzinny niedzielny obiad. Park ma młodszego brata, z którym jako tako się dogaduje. Troskliwą mamę i opiekuńczego o