Przejdź do głównej zawartości

"Chłopcy 4. Największa z przygód" Jakub Ćwiek




Przedpremierowa recenzja ostatniego tomu cyklu "Chłopcy"! Książka w księgarniach pojawi się w przyszłym tygodniu, 4 listopada. Akcja "Największej z przygód" rozpoczyna się zaraz po zakończeniu historii opisywanej w "Zgubie".  Piotruś i Cień są coraz bliżej osiągnięcia celu. Nie wierzą w przegraną. Ba, są absolutnie pewni swojego zwycięstwa. Chłopcy, wciąż nie pamiętający życia z Dzwoneczkiem są pionkami w grze Cienia. Jedynym, który ocknął się z działania syrenich łez jest milczek. To właśnie on wraz z Dzwoneczkiem ruszają na ratunek pozostałym chłopcom. Choć sami nie wiedzą od czego zacząć... Niebywale ważną postacią okazuje się być Pan Popper. Czarne kocisko z czerwonym krawatem u szyi staje się przewodnikiem i opiekunem (podwójnie) Zagubionych Chłopców... 

"Chłopcy 4. Największa z przygód" Jakub Ćwiek
"Największa z przygód" jest także największa pod względem objętości. Ma blisko czterysta stron, podzielonych na osiem rozdziałów. Każdy rozdział zaopatrzony jest w jedną lub dwie ilustracje idealnie współgrające z  fabułą. Pierwszym co rzuciło mi się w oczy, po za sporą ilością stron to brak zabawnych tytułów rozdziałów. Wciąż pamiętam nazwy dziecięcych zabaw lub fragmenty wyliczanek, które były tytułami poszczególnych rozdziałów-opowiadań w pierwszym tomie. Czwarty tom, podobnie jak poprzedniczka jest w stu procentach rasową powieścią z wielowątkową akcją i chronologicznie ułożonymi wydarzeniami.  W części pierwszej rozdziały były bardziej osobnymi opowiadaniami lub nowelami, które łączyły wspólne postacie i niektóre, pomniejsze wątki. 

Czyta się szybko. Zwłaszcza początkowe trzysta stron. Potem dochodzi do kulminacji wydarzeń, która na mnie zrobiła wrażenie zbyt suchej. Niby się dzieje, i niby dzieje wiele, ale jakoś mnie to nie porwało i nie ujęło. Jest element zaskoczenia, jest wartka akcja i napięcie, ale podane w sposób niewyróżniający się na tle innych przygód Chłopców... A przecież to właśnie największa z przygód! I w dodatku ostatnia! To finał cyklu! A sam epilog... Epilog jest idealnie słodko-gorzki. Nie jest to zakończane z moich marzeń. Pewnie można byłoby wymyślić paręnaście innych lepszych lub gorszych niezakończeń, które wpasowałyby się w konwencję, a jednocześnie nie były tak definitywne. Definitywne, otwarte i wieloznacznie zarazem. Ale z pewnością jest to epilog z przesłaniem, nadający większy sens wszystkim przygodom i wyborom przed jakimi stanęli Dzwoneczek i jej Chłopcy. 

Nie do końca rozumiem pomysły wprowadzenia ponownie postaci Mata - teraz zwanego Bruzdą. Jednocześnie nie pojawia się nikt inny z pobocznych postaci. Zabrakło mi Paragona i Kościeja, którzy są ledwo wymienieni podczas jednego z dialogów. Natomiast Mat, postać epizodyczna, niezbyt lubiana i nie bardzo pasująca do zaistniałej sytuacji nagle nabiera na znaczeniu. Natomiast pozytywnym zaskoczeniem okazała się postać Wendy.  Z pewnością jest to bohaterka, która przeszła największą metamorfozę. Zmieniła nie tylko imię, ale porzuciła stare życie na rzecz wiecznej zabawy. I tym samym... dojrzała i wydoroślała. Stała się swoistą krynicą mądrości, opiekunką i towarzyszką. Oraz bardzo wnikliwą i bystrą obserwatorką. Gdzieś zniknęła ta nieśmiała, wycofana i głupiutka dziewczyna chodząca krok w krok za bezczelnym chłopakiem i dająca sobą pomiatać. To kobieta z krwi i kości, która świetnie wie kim jest i jaki wpływ ma na otaczający ją świat oraz na... Pana.

Polecam. To jeden z moich ulubionych cykli wydawniczych. Troszkę szkoda mi, że nie będzie kolejnego tomu. Już tęsknie za Chłopcami, w szczególności za Kędziorem. I Panem Popperem. To seria dla dużych chłopców i niezbyt grzecznych dziewczynek. Nie nadaje się dla dzieci i młodzieży gimnazjalnej. Naturalistyczne opisy aktów seksualnych i mordów są bardzo obrazowe. A wszystko to okraszone wulgaryzmami godnymi króla półświatka. Fabuła jest zabawna, wciągająca i dająca do myślenia. Idealna rozrywka, nawet jeśli nie jest się zagorzałym fanem fantasy. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wyśniony Moondrive Box!

Ta-dam! Nadszedł czas na nowy Box od Wydawnictwa Moondrive. Dotarł do mnie już wczoraj. Z pewnością jest o wiele lepszy niż poprzednie pudełka. I choć sam karton dotarł trochę zniszczony to i tak cieszę się jak w Boże Narodzenie. Jest na prawdę ładny. Znów z każdej strony znjaduje się tekst związany z książką. Na tyle znajdziemy też coś, co przypomina rebus-zagadkę. Oczywiście, nie mam pojęcia jakie jest rozwiązanie. Mam nadzieję, że olśni mnie podczas lektury. Wiem, kim była Lukrecja Borgia, której imię znajduje się na odwrocie pudełka, ale cóż, do diaska, ma ona wspólnego z oniryczną powieścią dla młodzieży? To teraz przechodzimy do zawartości pudełka... Pierwszym przedmiotem, który znalazłam był kubeczek. Duży, granatowy (i dość nie ostry na zdjęciu) w rzeczywistości prezentuje się naprawdę dużo lepiej. Drugim podarkiem była świeczka. Niestety jestem beztalenciem, więc nie umiem określić zapachu, nawet jeśli jest to klasyczna wanilia podpisana jako "Mimo wszystko". Przy

"Zdobyć to, co tak ulotne" Beatrice Colin

"Zdobyć to, co tak ulotne" Beatrice Colin Ogromne zaskoczenie. Pozytywne. Choć okładka zapowiada romans w cieniu wznoszącej się wieży Eiffela, to powieść Colin jest raczej powieścią społeczno-obyczajową, niż romansem w popularnym rozumieniu. Brytyjska pisarka skupia się na ukazaniu obłudy schyłku XIX stulecia, gierkach pomiędzy klasami europejskiej socjety oraz podobieństw pomiędzy potrzebami bohaterów, a współczesnym czytelnikiem. Z całą pewnością osoby, które sięgają po tę powieść w poszukiwaniu historycznego romansu, namiętnych scen erotycznych i romantycznych scenek w paryskich kawiarniach będą rozczarowane. Jednak osoby, które chciałyby spojrzeć na Paryż z perspektywy budowanej dzień po dniu wieży Eiffela będą zachwycone. Akcja rozwija się dość szybkim, równym tempem. Colin skupia się nie tylko na parze głównych bohaterów - Emilu i Cait - ale także na podopiecznych głównej bohaterki, wchodzących w dorosłość Alice i Jamesa. I to właśnie za sprawą rozpieszczonego ro

"Po drugiej stronie kartki" Jodi Picoult i Samanthe van Leer

Bajki tak to już mają, że wszystko dobrze się w nich kończy. Potwory zostają pokonane, księżniczki ocalone, a książęta są szczęśliwie zakochani... Zaraz, zaraz. Tylko kto powiedział, że książę zakochuje się w księżniczce? Co się stanie, gdy miłością jego życia okaże się czytelniczka? Wtedy tak jak Delilah i Oliver zrobią wszystko, aby wyciągnąć księcia z opowieści. I gdy już wszystko się udaje, gdy jesteśmy o krok od szczęśliwego zakończenia postawstaje kontynuacja, która udowadnia, że za każdym Żyli długo i szczęśliwie kryje się sporo opowieści o niepowodzeniach i rozczarowaniach prozą dnia codziennego.  Oliverowi udało się uwolnić z książki. Nie umie prowadzić samochodu, nie zna szkolnego życia i nie rozumie, że sam może podejmować wybory. Mimo to jest najszczęśliwszy na świecie - teraz może być z Delilah. Do czasu... "Po drugiej stronie kartki" Picoult i van Leer Sięgnięcie po kontynuację "Z innej bajki" zajęło mi ponad dwa lata, więc sporo szczegółów z