Przejdź do głównej zawartości

"Eleonora & Park" Rainbow Rowell

Rozczarowanie. To jedyne uczucie jakie wzbudziła we mnie ta opowieść. Być może to tylko wina przereklamowania - było o niej tak głośno. Wszędzie tylko dobre opinie. Porównania do "Hopeless" oraz powieści Johna Greena. To wszystko sprawiło, że miałam wielką ochotę ją przeczytać. A także oczekiwałam po niej wiele. Wzruszenia, łez, zabawnych momentów... A dostałam książkę, w której albo nie dzieje się nic, albo opisywane wydarzenia są suche jak sprawozdanie finansowe. Kontrastowa opowieść o dwóch rodzinach i dwóch światach. Oraz o dwojgu szesnastolatkach, którzy nie rozumieją, że tych dwóch światów nie da się połączyć. 
"Eleonora & Park" Rainbow Rowell
Rodzina Parka to rodzina prawie idealna. Rodzice mimo kilkunastu lat małżeństwa są w sobie zakochani po uszy.  W każdą niedzielę przechodzą na drugą stronę ulicy do domu dziadków, na uroczysty , rodzinny niedzielny obiad. Park ma młodszego brata, z którym jako tako się dogaduje. Troskliwą mamę i opiekuńczego ojca. Żyć, nie umierać. Natomiast Eleonora... W jej domu posiadanie własnej szczoteczki do zębów to luksus. Chodzi w ubraniach z second handów, nie dojada, dzieli pokój z czworgiem rodzeństwa. Boi się spędzać czas we własnym domu. Nie akceptuje swojego wyglądu i nienawidzi ojczyma alkoholika. 

Pierwsze siedemdziesiąt stron to wstęp. Nie dzieje się naprawdę nic godnego uwagi. Autorka wyraźnie zaznacza, że akcja rozpoczyna się w sierpniu 1986 roku. Dość łatwo wywnioskować, że akcja powieści trwa około dziesięciu miesięcy. Wszystko dzieje się podczas roku szkolnego. Jednak nie dowiadujemy się za wiele o szkole. Cały czas miałam wrażenie, że mało wiem. Rowell nie poświęca zbyt wiele uwagi na opisy miejsc w których przebywają bohaterowie. Sto razy wspomniała o miodowym odcieniu skóry Parka albo o jak bardzo rude są włosy Eleonory. Ewentualnie sto ósmy raz podkreśla nadwagę głównej bohaterki. (I to chyba największa jej zaleta - Eleonora nie jest anorektyczką o  porcelanowej cerze jak wszystkie pozostałe bohaterki książek młodzieżowych). Rowell kilka razy była łaskawa przedstawić nam wygląd innych postaci - szkolnych znajomych lub rodziców. Po za tym nie zdradza zbyt wielu szczegółów i niuansów. A to powoduje, że cała opowieść traci na uroku. Staje się płytka, banalna, nieprzemyślana i niedopracowana. 

Narrację prowadzi raz Eleonora, raz Park. W jednym rozdziale mamy do czynienia z wielokrotną zmianą narratora. To niezbyt miłe i raczej niepotrzebne. I choć dzięki takiej narracji mamy wzgląd w uczucia głównych bohaterów to książka jest niesłychanie nudna i wyprana z emocji. Albo zwyczajnie płytka. Mało się w niej dzieje, a gdy już mamy szansę na jakiś ciekawszy rozwój wypadków, albo wszystko kończy się w trzech zdaniach, albo jest tak nudne, że przestaje być interesujące. Bywały chwile (zwłaszcza na początku), że atmosfera przypominała mi książkę "Musimy coś zmienić" Sandy Hall. Nawet okładki obu książek są bardzo podobne. No i głównym tematem obu tytułów jest rodzące się uczucie pomiędzy dwojgiem nieśmiałych, ale całkiem rozgarniętych bohaterów. Niestety tu podobieństwa się kończą. Powieść Hall jest słodka, zabawna i urocza (jeszcze raz polecam). Powieść Rowell to książka o niczym, choć z założenia miała być smutna i poruszająca.

Polecam? Niespecjalnie. Doczytałam do końca z nudów, ciesząc się ostatnimi dniami wakacji. To raczej opowiastka dla małolat, młodszych nawet od Parka i Eleonory. Niezbyt dobrze napisana, język nudny i niezbyt żywy. Ale czyta się dość szybko. Książka jest niegruba, a wydawca zadbał o sporo "przestrzeni dla oka" pomiędzy krótkimi rozdziałami. Prosta fabuła i nieskomplikowane dialogi. Tytuł raczej dla dziewczyn. I to najlepiej romantyczek, które nie znudzą się kolejnym opisem koreańskich cech wyglądu u pół-Koreańczyka. Za to okłada sympatyczna. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wyśniony Moondrive Box!

Ta-dam! Nadszedł czas na nowy Box od Wydawnictwa Moondrive. Dotarł do mnie już wczoraj. Z pewnością jest o wiele lepszy niż poprzednie pudełka. I choć sam karton dotarł trochę zniszczony to i tak cieszę się jak w Boże Narodzenie. Jest na prawdę ładny. Znów z każdej strony znjaduje się tekst związany z książką. Na tyle znajdziemy też coś, co przypomina rebus-zagadkę. Oczywiście, nie mam pojęcia jakie jest rozwiązanie. Mam nadzieję, że olśni mnie podczas lektury. Wiem, kim była Lukrecja Borgia, której imię znajduje się na odwrocie pudełka, ale cóż, do diaska, ma ona wspólnego z oniryczną powieścią dla młodzieży? To teraz przechodzimy do zawartości pudełka... Pierwszym przedmiotem, który znalazłam był kubeczek. Duży, granatowy (i dość nie ostry na zdjęciu) w rzeczywistości prezentuje się naprawdę dużo lepiej. Drugim podarkiem była świeczka. Niestety jestem beztalenciem, więc nie umiem określić zapachu, nawet jeśli jest to klasyczna wanilia podpisana jako "Mimo wszystko". Przy

"Zdobyć to, co tak ulotne" Beatrice Colin

"Zdobyć to, co tak ulotne" Beatrice Colin Ogromne zaskoczenie. Pozytywne. Choć okładka zapowiada romans w cieniu wznoszącej się wieży Eiffela, to powieść Colin jest raczej powieścią społeczno-obyczajową, niż romansem w popularnym rozumieniu. Brytyjska pisarka skupia się na ukazaniu obłudy schyłku XIX stulecia, gierkach pomiędzy klasami europejskiej socjety oraz podobieństw pomiędzy potrzebami bohaterów, a współczesnym czytelnikiem. Z całą pewnością osoby, które sięgają po tę powieść w poszukiwaniu historycznego romansu, namiętnych scen erotycznych i romantycznych scenek w paryskich kawiarniach będą rozczarowane. Jednak osoby, które chciałyby spojrzeć na Paryż z perspektywy budowanej dzień po dniu wieży Eiffela będą zachwycone. Akcja rozwija się dość szybkim, równym tempem. Colin skupia się nie tylko na parze głównych bohaterów - Emilu i Cait - ale także na podopiecznych głównej bohaterki, wchodzących w dorosłość Alice i Jamesa. I to właśnie za sprawą rozpieszczonego ro

"Po drugiej stronie kartki" Jodi Picoult i Samanthe van Leer

Bajki tak to już mają, że wszystko dobrze się w nich kończy. Potwory zostają pokonane, księżniczki ocalone, a książęta są szczęśliwie zakochani... Zaraz, zaraz. Tylko kto powiedział, że książę zakochuje się w księżniczce? Co się stanie, gdy miłością jego życia okaże się czytelniczka? Wtedy tak jak Delilah i Oliver zrobią wszystko, aby wyciągnąć księcia z opowieści. I gdy już wszystko się udaje, gdy jesteśmy o krok od szczęśliwego zakończenia postawstaje kontynuacja, która udowadnia, że za każdym Żyli długo i szczęśliwie kryje się sporo opowieści o niepowodzeniach i rozczarowaniach prozą dnia codziennego.  Oliverowi udało się uwolnić z książki. Nie umie prowadzić samochodu, nie zna szkolnego życia i nie rozumie, że sam może podejmować wybory. Mimo to jest najszczęśliwszy na świecie - teraz może być z Delilah. Do czasu... "Po drugiej stronie kartki" Picoult i van Leer Sięgnięcie po kontynuację "Z innej bajki" zajęło mi ponad dwa lata, więc sporo szczegółów z