Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z grudzień, 2019

"Mroczniejszy odcień magii" V. E. Schwab

"Mroczniejszy odcień magii" V. E. Schwab Przyznaję, wymagania miałam ogromne. Tyle dobrego słyszałam na temat twórczości tej amerykańskiej autorki, że oczekiwałam zwalenia z nóg od pierwszych stron, epickiej fabuły, nietypowych bohaterów oraz zwrotów zaskakujących, które wbiją mnie w fotel... Przeczytałam wiele pochwalnych recenzji, w których autorzy rozpływali się nad opowieścią o czterech alternatywnych Londynach i młodym mężczyźnie, który może jako jedynie przemieszczać się pomiędzy nimi. "Mroczniejszy odcień magii" to naprawdę dobra powieść fantastyczna, ale nie ma w sobie tyle epickości, zaskoczeń i wyjątkowości ile oczekiwałam. Polubiłam głównego bohatera. Choć jest on dość typową postacią z powieści fantasy - bohaterski, dzielny, żyjący blisko rodziny królewskiej oraz mający nietypowe moce i umiejętności. Nie polubiłam Lily, która jest bohaterką rodem z powieści młodzieżowych. Schamtyczna, typowa, banalna. Bardziej męska niż dziewczęca, nastoletnia zaw

"Frankly in love" David Yoon

"Frankly in love" David Yoon Kocham powieści Nicoli Yoon, dlatego z entuzjazmem podeszłam do historii stworzonej przez jej męża, Davida Yoona. Niestety, opowieść o Frankim, Joy i ich partnerach jest nudna, przewidywalna, a bohaterowie czasem wydają się nieznośni i zwyczajnie głupiutcy. Pomimo pięknej okładki i pozornie ciekawego tematu, "Frankly in love" to tylko zwykła, banalna młodzieżowa historia romantyczna z niesamowicie nierealnym, irytującym zakończeniem. Nie polubiłam żadnego z bohaterów, choć na początku starałam się im kibicować. Dopóki fabuła rozwija się zgodnie z opisem z odwrotu okładki, było całkiem znośnie i ciekawie. Jednak w połowie, wszystko zmienia się jak w kalejdoskopie. Sytuacja obraca się o 180 stopni, jednak bohaterowie nie wynoszą nic ze swoich przeżyć, pozostają równie naiwni i bardzo dziecinni. Najbardziej nierealistyczne i niesympatyczne postacie to rodziców dwojga głównych bohaterów. Szczególnie rodzice bohatera tytułowego są s

"Pocałunki w Nowym Jorku" Catherine Rider

"Pocałunki w Nowym Jorku" Catherine Rider English girl in New York... Dawno nie czytałam typowo świątecznej książki jednak w tym roku nabrałam ochoty na lekką, ciepłą i romantyczną opowieść, więc sięgnęłam po "Pocałunki w Nowym Jorku". Był to całkiem dobry wybór! Może nie jest to tak angażująca opowieść jak "Księga wyzwań Dasha i Lily", ale mimo okrutnie banalnego tytułu... Nie jest to najbardziej wyjątkowa czy niebanalna opowieść świąteczna jaką poznałam, ale z całą pewnością to gwarancja dobrej zabawy, która wprawia (lub podtrzymuje) w bożonarodzeniowy nastrój.   Ta opowieść to skrzyżowanie powieści "Love & Luck" z filmem "To właśnie miłość. Książkę Jenny Evans Welch przypomina przede wszystkim motyw kierowania się książką jako swoistym przewodnikiem. Ten motyw świetnie spaja całą opowieść i jednoczenie tłumaczy jakim cudem bohaterowie znajdują się w tak wielu miejscach w ciągu doby. Z kolei do brytyjskiego filmu upodabnia mi

"Sztuka ścigania się w deszczu" Garth Stein

"Sztuka ścigania się w deszczu" Garth Stein Nic dziwnego, że na podstawie tej opowieści stworzono film. To nie powieść, to wręcz gotowy scenariusz, gdzie narracja to bardziej odwzorowanie ruchów kamery, a opisy przestrzeni to kilka niewiele wnoszących do treści zdań... Mam szczerą nadzieję, że film jest ciekawszy od książki, bo powieść Steina rozczarowuje i nudzi na każdym kroku. Parada banałów, utartych schematów oraz domowej roboty filozofii zakończona jest jednym z najgłupszych i najbardziej infantylnym epilogiem jaki w życiu spotkałam.  To nie jest opowieść o psie. To nawet nie jest opowieść o rodzinie obserwowanej przez psa. To historia o wyścigach samochodowych z niezliczonymi fragmentami o historii tego sportu, komentarzami dotyczącymi różnych samochodów, torów, mistrzów i zespołów. A to wszystko poprzestrzelana jest infantylnymi opisami relacji międzyludzkich oraz dramatami opisywanymi w KAŻDEJ książce o współczesnej amerykańskiej rodzinie oraz w KAŻDYM film

"Nasz dom płonie" Bonnie Kistler

"Nasz dom płonie" Bonnie Kistler Sama nie wiem jak ta powieść trafiła w moje ręce, ale to z pewnością jedna z najlepszych powieści o rodzinie jaką czytałam w tym roku... a może w ogóle? "Nasz dom płonie" to opowieść wyjątkowa choć jednocześnie bardzo podobna do "Małych ognisk" oraz wielu innych książek, które rozkładają współczesną rodzinę na czynniki pierwsze... Wyobraź sobie idealną rodzinę. A teraz wyobraź sobie śmierć czternastoletniej dziewczynki, rozpacz matki, żałobę. Dziewczynka ginie w wypadku spowodowanym przez brata... przyrodniego. "Nasz dom płonie" to wiwisekcja rozpadu patchworkowej rodziny, która nie może poradzić sobie ze śmiercią biologicznego dziecka kobiety spowodowanej przez biologiczne dziecko mężczyzny. Krew nie woda, prawda? Autorka z chirurgiczną precyzją ukazuje relacje pomiędzy całą rodziną. Nie tylko rodzicami i pozostałym przy życiu rodzeństwie, ale także przyjaciół rodziny, sąsiadów oraz dalszych krewnych, k

"Skrzynia ofiarna" Martin Stewart

To chyba największe książkowe rozczarowanie tego roku... Oczekiwałam mięsistego horroru z krwi i kości, w którym nastoletni wiek bohaterów będzie jedynie wymówką, pretekstem do spotęgowania wrażeń oraz emocji... Zamiast strachu, przerażenia i poczucia absurdu "Skrzynia ofiarna" przepełniona jest akcją z rodem filmów sensacyjnych klasy B z lat 90... Wybuchy, pościgi, strzelaniny, awantury, łzy i jakieś pseudo-wątek miłosny upchnięte na ostatnich stu pięćdziesięciu stronach.  Nie polubiłam żadnego z bohaterów i nawet nie starałam się kibicować, gdy Sep walczył o życie swoje i przyjaciół.  "Skrzynia ofiarna" Martin Stewart Początkowo Stewart ujął mnie stylem i atmosferą. Dałam się wciągnąć w tę historię z lat 80., z magnetofonami, pluszowymi zabawkami i bez dostępu do internetu lub innych nowoczesnych technologii.  Jednak autor całkiem zmarnował potencjał wykreowanego przez siebie miejsca. Zamiast skupić się na aurze tajemniczości, małego miasteczka na wyspie,

"Nancy Drew. Tajemnica starego zegara" Carolyn Keene

"Nancy Drew. Tajemnica Starego zegara" Seria o Nancy Drew liczy sobie prawie 90 lat, a Carolyn Keene to pseudonim wielu autorów, którzy przez lata tworzyli wielotomową serię o kryminalnych zagadkach rozwiązywanych przez nastolatkę z dobrego domu. Za sprawą Wydawnictwa Dolnośląskiego na polskim rynku pojawiła się pierwsza (a już wkrótce znajdzie się i druga) część przygód nastoletniej pani detektyw.  "Tajemnica starego zegara" to połączenie kreskówek o Scoobym-Doo, książek o Pippi Pończoszance oraz aury rodem z "Wielkiego Gatsby'ego"! Zagadki i tropienie przestępców - oraz znaczna rola ślepego losu i czystego przypadku w drodze do ujęcia sprawców - przypominają losy gromadki dzieciaków i jednego wygadanego doga niemieckiego. Z kolei samodzielność, pomysłowość o raz bardzo dobre serce i nieco naiwne podejście do obcych ludzi, sprawiają, że Nancy przypomina mi, bardzo ucywilizowaną i umiejącą prowadzić auto, kuzynkę Pippi. A fabuła osadzona w la

"Witchborn. Córka czarownicy" Nicholas Bowling

"Witchborn. Córka czarownicy" Nicholas Bowling Jak ja dawno nie czytałam powieści o czarownicach! Od czasu "Łowczyni" i "Królobójczyni" w moje łapki nie trafiła ani jedna książka z motywem czarownicy lub wiedźmy. Chętnie sięgnęłabym po kolejną, jednak taką dla starszych czytelników. "Witchborn" powstało z myślą o młodszych nastolatkach, niektóre wątki są zatem poprowadzone w sposób łatwy do przewidzenia, momentami wręcz nieco infantylny. Szczególnie wątek miłosny przypomina historie pisane dla dzieci z ubiegłego wieku niż współczesne fantasy dla nastolatków.  Książkę czyta się bardzo szybko, całkowicie angażując się w opowiadaną historię. Polubiłam większość bohaterów, także tych, którzy pojawiali się tylko po to, aby popchnąć fabułę do przodu, po czym zniknąć bez komentarza. Chciałabym, aby "Witchborn" była bardziej zaskakująca, aby wgniotła mnie w fotel i zaskoczyła... Fabułą, kreacją bohaterów, narracją. Niestety, "Wit