Przejdź do głównej zawartości

"Nasz dom płonie" Bonnie Kistler

"Nasz dom płonie" Bonnie Kistler

Sama nie wiem jak ta powieść trafiła w moje ręce, ale to z pewnością jedna z najlepszych powieści o rodzinie jaką czytałam w tym roku... a może w ogóle? "Nasz dom płonie" to opowieść wyjątkowa choć jednocześnie bardzo podobna do "Małych ognisk" oraz wielu innych książek, które rozkładają współczesną rodzinę na czynniki pierwsze... Wyobraź sobie idealną rodzinę. A teraz wyobraź sobie śmierć czternastoletniej dziewczynki, rozpacz matki, żałobę. Dziewczynka ginie w wypadku spowodowanym przez brata... przyrodniego. "Nasz dom płonie" to wiwisekcja rozpadu patchworkowej rodziny, która nie może poradzić sobie ze śmiercią biologicznego dziecka kobiety spowodowanej przez biologiczne dziecko mężczyzny. Krew nie woda, prawda?

Autorka z chirurgiczną precyzją ukazuje relacje pomiędzy całą rodziną. Nie tylko rodzicami i pozostałym przy życiu rodzeństwie, ale także przyjaciół rodziny, sąsiadów oraz dalszych krewnych, którzy muszą opowiedzieć się po jednej ze stron. Hiperrealistyczny obraz żałoby, rozpaczy, tęsknoty i bólu... Bohaterowie - szczególnie matka - są bardzo wiarygodne psychologicznie, od początku do końca wierzę w jej emocje, motywację, wahania nastrojów. Poza rozpadem rodziny Kistler wprowadza do swojej książki wiele różnych innych wątków związanych z zawodem matki, Leigh, która jest prawniczką, specjalizującą się w rozwodach i prawie rodzinnym. 

Najsłabszy jest wątek rozprawy sądowej Kipa. Momenty, w których akcja kręciła się wokół procesu, poszukiwaniu świadków i ugód był nieco nudny. Inne prawniczo-sądowe wątki (sprawy prowadzone przez Leigh) są dużo bardziej interesujące, szczególnie ten, który dotyczy żony szejka. Gdyby zminimalizować wątki prawnicze i sensacyjne, które nawarstwiają się pod koniec książki byłaby to jedna z najlepszych książek przeczytanych przeze mnie w tym roku. Kilka wątków pojawia się i nie jest zakończona w żaden sposób, co nieco wybijało mnie z rytmu. 

Polecam miłośnikom powieści wielowątkowych, transgatunkowych oraz niejednoznacznych w odbiorze. Styl i język są bardzo poetyckie, miejscami do fabuły wkradają się nawet filozoficzne rozważania o naturze kłamstwa. To powieść dojrzała, do której trzeba dorosnąć. Jestem pod ogromnym wrażeniem tej powieści. Chętnie wróciłabym do ulubionych fragmentów.  

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wyśniony Moondrive Box!

Ta-dam! Nadszedł czas na nowy Box od Wydawnictwa Moondrive. Dotarł do mnie już wczoraj. Z pewnością jest o wiele lepszy niż poprzednie pudełka. I choć sam karton dotarł trochę zniszczony to i tak cieszę się jak w Boże Narodzenie. Jest na prawdę ładny. Znów z każdej strony znjaduje się tekst związany z książką. Na tyle znajdziemy też coś, co przypomina rebus-zagadkę. Oczywiście, nie mam pojęcia jakie jest rozwiązanie. Mam nadzieję, że olśni mnie podczas lektury. Wiem, kim była Lukrecja Borgia, której imię znajduje się na odwrocie pudełka, ale cóż, do diaska, ma ona wspólnego z oniryczną powieścią dla młodzieży? To teraz przechodzimy do zawartości pudełka... Pierwszym przedmiotem, który znalazłam był kubeczek. Duży, granatowy (i dość nie ostry na zdjęciu) w rzeczywistości prezentuje się naprawdę dużo lepiej. Drugim podarkiem była świeczka. Niestety jestem beztalenciem, więc nie umiem określić zapachu, nawet jeśli jest to klasyczna wanilia podpisana jako "Mimo wszystko". Przy

"Zdobyć to, co tak ulotne" Beatrice Colin

"Zdobyć to, co tak ulotne" Beatrice Colin Ogromne zaskoczenie. Pozytywne. Choć okładka zapowiada romans w cieniu wznoszącej się wieży Eiffela, to powieść Colin jest raczej powieścią społeczno-obyczajową, niż romansem w popularnym rozumieniu. Brytyjska pisarka skupia się na ukazaniu obłudy schyłku XIX stulecia, gierkach pomiędzy klasami europejskiej socjety oraz podobieństw pomiędzy potrzebami bohaterów, a współczesnym czytelnikiem. Z całą pewnością osoby, które sięgają po tę powieść w poszukiwaniu historycznego romansu, namiętnych scen erotycznych i romantycznych scenek w paryskich kawiarniach będą rozczarowane. Jednak osoby, które chciałyby spojrzeć na Paryż z perspektywy budowanej dzień po dniu wieży Eiffela będą zachwycone. Akcja rozwija się dość szybkim, równym tempem. Colin skupia się nie tylko na parze głównych bohaterów - Emilu i Cait - ale także na podopiecznych głównej bohaterki, wchodzących w dorosłość Alice i Jamesa. I to właśnie za sprawą rozpieszczonego ro

"Po drugiej stronie kartki" Jodi Picoult i Samanthe van Leer

Bajki tak to już mają, że wszystko dobrze się w nich kończy. Potwory zostają pokonane, księżniczki ocalone, a książęta są szczęśliwie zakochani... Zaraz, zaraz. Tylko kto powiedział, że książę zakochuje się w księżniczce? Co się stanie, gdy miłością jego życia okaże się czytelniczka? Wtedy tak jak Delilah i Oliver zrobią wszystko, aby wyciągnąć księcia z opowieści. I gdy już wszystko się udaje, gdy jesteśmy o krok od szczęśliwego zakończenia postawstaje kontynuacja, która udowadnia, że za każdym Żyli długo i szczęśliwie kryje się sporo opowieści o niepowodzeniach i rozczarowaniach prozą dnia codziennego.  Oliverowi udało się uwolnić z książki. Nie umie prowadzić samochodu, nie zna szkolnego życia i nie rozumie, że sam może podejmować wybory. Mimo to jest najszczęśliwszy na świecie - teraz może być z Delilah. Do czasu... "Po drugiej stronie kartki" Picoult i van Leer Sięgnięcie po kontynuację "Z innej bajki" zajęło mi ponad dwa lata, więc sporo szczegółów z