Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z grudzień, 2016

"Śpiący Gigantci" Sylvain Neuvel

Bardzo rzadko sięgam po literaturę sciene fiction . A jednak do tej książki coś mnie ciągnęło od pierwszego spotkanie na półce w księgarni. Z pewnością jest to w dużej mierze zasługa przepięknej okładki, a właściwie całego projektu typograficznego. Nie czytałam ani nie widziałam "Marsjanina" oraz pozostałych tytułów, którymi wydawnictwo kusi potencjalnego czytelnika na odwrocie okładki. Tak rzadko sięgam po ten typ powieści, że nawet nie bardzo mam do czego porównać właśnie skończoną książkę. Do głowy przychodzi mi jedynie animowany film "Atlantyda. Zaginiony ląd", który uwielbiałam w dzieciństwie. Gigantyczne postaci, imitująca turkusowe światło, niecodzienna technologia oraz wielka tajemnica. Brzmi dobrze? To z pewnością nie jest propozycja dla miłośników tradycyjnej powieści z trzecioosobowym, obiektywnym narratorem, kunsztownymi opisami i dużą dozą informacji. Informacji czytelnik ma tyle co kot napłakał. Na ogół znamy miejsce akcji, ale czas... Bar

"November 9" Colleen Hoover

Jednak! Wreszcie znalazłam drugą książkę Hoover, która zrobiła na mnie takie wrażenie jak "Hopeless"! Po nudnym "Maybe someday", niewiele lepszym "Ugly love" oraz głupiutkiej, trzytomowej opowieści zawartej "Nieprzekraczalnej granicy" i spółce troszkę straciłam nadzieję. "Never never" sprawiło, że doszłam do wniosku, że Hoover umie pisać. Po prostu nie wychodzą jej opowieści o bohaterach, których skończyli liceum. Po "November 9" zmieniam zdanie. Ale tylko częściowo, ponieważ na początku powieści bohaterowie mają zaledwie osiemnaście lat. Dopiero wraz z rozwojem akcji dorastają i trochę bardziej przypominają postaci z romansów dla dorosłych czytelników autorstwa amerykańskiej autorki (zwłaszcza "Ugly love", ale nie mogę wam tak wprost zdradzić dlaczego!). Zaczyna się naprawdę bardzo dobrze. Prawie tak dobrze jak "Never never". Przez pierwsze sto stron uśmiech nie schodził mi z twarzy i na nowo pokochał

"Noc ognia" Eric-Emmanuel Schmitt

"Noc ognia" Eric-Emmanuel Schmitt Świąteczna recenzja niecodziennej książki,czyli autobiograficznej opowieści jednego z najpoczytniejszych współczesnych francuskich autorów. Niedługa historia jednej nocy i wielu dni, które po niej nastąpiły. Jednak to nie tylko relacja z wydarzeń, ale także wiele głębokich przemyśleń autora, którymi dzieli się z Czytelnikami To książka inna niż wszystkie w dorobku Schmitta a jednocześnie bardzo podobna do starszych opowiadań autora jak "Zapasy z życiem" czy "Dziecko Noego". To dobra opowieść na jedne wieczór, gdy chcemy zająć myśli ambitna, ale niedługą lekturą. Dobra, jednak nie bardzo dobra. Nie jest to moja ulubiona książka francuskiego autora. Chyba nie umiem docenić szczerości  z jaką Schmitt mówi o swojej przeszłości. Jednak ta opowieść nie porwała mnie już od samego początku, a dalej nie było wiele lepiej. Kwieciste metafory i poetycki styl jakoś zabiły piękno opowieści z Sahary i zniweczyły jej autentyzm.

"12 dni świąt Dasha i Lily" Rachel Cohen i David Levithan

"12 dni świąt Dasha i Lily"  Ho, ho, ho! Święta zapasem, nawet ja zaczęłam odczuwać świąteczną atmosferę. I to właśnie za sprawą książki "12 dni świąt Dasha i Lily" mojego ulubionego pisarskiego duetu, czyli Rachel Cohen i Davida Levithana. Jest to kontynuacja opowieści o tytule "Księga wyznań Dasha i Lily", która na polskim rynku ukazała się rok temu. Po roku znów spotykamy nastoletnich bohaterów. W ich świecie również upłynął rok od wydarzeń opisanych w pierwszej książce, dlatego niezwykle dobrze się to czyta. Najpierw autorowie przypominają pokrótce tę niesamowitą parę i ich przedświąteczne spotkanie za sprawą czerwonego notatnika zamienionego w  księgę wyzwań. Jednak tym razem atmosfera świąt nie jest tak radosna jak powinna. Lily jest przygnębiona, zapomina o świętach, o sobie i o własnych uczuciach. Zostało 12 dni do świąt Bożego Narodzenia.  Książka jest niedługa. Nie ma nawet 250 stron, przez co lektura trwa naprawdę krótko