Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2015

"Mara Dyer. Zemsta" Michelle Hodkin

"Mara Dyer. Zemsta" Michelle Hodkin Lektura ostatniego tomu zajęła mi tylko jeden dzień. I już ten fakt świadczy dobrze o zakończeniu trylogii. Choć zapewnienia z tylnej okładki, że będę mieć do czynienia z "KRWAWYM I PRZERAŻAJĄCYM ZAKOŃCZENIEM BESTSELLEROWEJ SERII O MARZE DYER" były mocno przesadzone. Bardziej przerażający był pierwszy tom, lub nawet środkowe rozdziały z trzeciego tomu niż sam finał, ale... Finał też jest dobry. Symboliczny i z przesłaniem, ale do zbyt krwawych nie należy. No i w epilogu dowiedziałam się z jakim gatunkiem miałam przyjemność obcować przez ostatnie noce... Według samej tytułowej bohaterki jest to sensacyjny i szalony romans. Żaden tam horror, czy fantastyka. I chyba Mara ma rację, nazywając swoją historię wielkim romansem. Bo to właśnie uczucia - miłość i przyjaźń - scalą wszystkie tomy i napędzają akcję. Trzeci tom zawiera coś czego cały czas mi brakowało! Dowiadujemy się jak wygląda główna bohaterka. Dotychczas wiedział

"Mara Dyer. Przemiana" Michelle Hodkin

"Mara Dyer. Przemiana" Michelle Hodkin Drugi tom trylogii o Marze Dyer góruje objętością nad pierwszą częścią. Jednak mam wrażenie, że jest w niej mniej akcji. Drugi tom ma też więcej wspólnych cech z klasycznym horrorem, powieścią grozy. Jest bardziej... klasyczny. Co nie oznacza, że schematyczny, bo wciąż każda strona zaskakiwała mnie wizją autorki. Wszystko jest bardziej stonowane i mniej chaotyczne. Natomiast wprowadzenie scen z Indii było genialnym zagraniem, które wciąż sprawiało, że zakochiwałam się w tej serii. I tak jak niektóre wątki wydały mi się zbyt nudne. lub zbyt mało absurdalne (w porównaniu z jedynką) tak opisy wydarzeń z Indii rzucają na kolana. Sam finał... Cóż. Nie spodobał mi się. To raczej tani chwyt. W dodatku dość często wykorzystywany. Dlatego nie przejęłam się grozą ostatniej sceny i wolna od trosk sięgnęłam po trzeci tom, przewidując dalszy rozwój wydarzeń. Wciąż jestem wielką fanką obojga głównych bohaterów. Z czasem przekonałam się ta

"Mara Dyer. Tajemnica" Michelle Hodkin

"Mara Dyer. Tajemnica" Michelle Hodkin Wspaniała książka. Oniryczna i fenomenalna. Już na wstępie uprzedzam, że to nie będzie zwykła recenzja, a bardziej pieśń pochwalna na cześć autorki, która stworzyła tę niebanalną historię. Historię, która całkowicie zawładnęła moim sercem, zmusiła do zarwania nocy i wywołała rumieńca na policzkach. Przed państwem opowieść, która co sto stron ma zupełnie inny wymiar, charakter i nastrój. To opowieść, która z początku zdaje się być dramatem, aby następnie stać się horrorem, dreszczowcem, fantasy i na powrót horrorem. W świecie Mary Dyer nic nie jest takie na jakie wygląda... Siedemnastoletnia Mara jest świadkiem śmierci swoich przyjaciółek i chłopaka. Cudem ocalała z wypadku nie potrafi pozbierać się po traumatycznych wydarzeniach. Nie pamięta prawie nic z tragicznej nocy. Wraz z rodzicami i braćmi przenosi się z Rhode Island na Florydę, aby nauczyć się żyć na nowo. Razem ze starszym bratem, Danielem trafia do elitarnego liceum. T

"Przekleństwo Odi" Maite Carranza

Prawie rok upłynął od chwili, gdy przeczytałam drugi tom trylogii "Wojna Czarownic". A blisko dwa lata upłynęły od momentu, w którym skończyłam pierwszą część. Dlaczego? Nie, to nie tak, że wydawnictwo zwlekało z wydaniem. Nie, autorka nie pisała kolejnych tomów wybitnie długo. Wszystkie trzy tomy trafiły pod mój dach w jednej chwili, w jednej paczce. Zakochałam się w okładkach i hiszpańskim pochodzeniu autorki. Potem sięgnęłam po pierwszy tom i... Zawiodłam się. Całkowicie. Po roku, w chorobie i z nadmiaru wolnego czasu sięgnęłam po drugi. I byłam zachwycona. Jednak wciąż bałam się, że trzeci tom będzie porażką. Cóż, nie myliłam się. Skończyłam go czytać właściwie z przyzwoitości.  "Przekleństwo Odi" Maite Carranza Anaid to wybranka z przepowiedni matki O. Pół Omar, pół Odish ma otrzymać berło i zakończyć trwającą od tysiącleci wojnę między czarownicami. Jednak istnieje ryzyko, że wybranka stanie się przeklętą. A to za sprawą tytułowego przekleństwa Od

"Tam, gdzie śpiewają drzewa" Laura Gallego

"Tam, gdzie śpiewają drzewa" Laura Gallego Baśniowa w każdym aspekcie. Poczynając od okładki, niczym z ilustrowanej książeczki z dzieciństwa, poprzez tytuły rozdziałów, przywodzące na myśl tytuły rozdziałów z "Kubusia Puchatka", poprzez baśniowe schematy - walki dobra ze złem, zakazanej miłości, czy tajemniczego lasu. No i kończąc na epickim zakończeniu i epilogu godnym najstarszych baśni świata. Choć nie jest to książka, która zaskakiwała mnie rozwojem wypadków od początku do końca były momenty, kiedy bohaterka zaskoczyła mnie swoją wyobraźnią. No i zupełnie nie tego się spodziewałam. Zasugerowawszy się tytułem sądziłam, że większa część akcji zostanie poświęcona podróży i poszukiwaniom miejsca, w którym śpiewają drzewa... Już na początku Czytelnik dowiaduje się o istnieniu Wielkiego Lasu, sąsiadującego z królestwem Nortii. Jednak zanim akcja przeniesie się to pełnego stworów i potworów Lasu bardzo dokładnie poznajemy struktury państwa po podbiciu przez

"Wróć jeśli pamiętasz" Gayle Forman

"Wróć, jeśli pamiętasz" Gayle Forman . Rzadko bywa, aby drugi tom był tak dobry jak pierwszy. Jeszcze rzadziej zdarza się aby, kontynuacja bała lepsza od swojego poprzednika. Jednak to jest ten wyjątkowy tytuł, który na głowę bije pierwsza, sfilmowaną część! Pierwszym plusem, który od razu rzuca się w oczy to zmiana narratora. W obu częściach mamy do czynienia z narracją pierwszoosobową. Ale w "Zostań, jeśli kochasz" narratorką (co zrozumiałe) jest Mia. W drugim tomie autorka oddała tę posadę w ręce Adama, czym od razu zaskarbiła sobie moją sympatię. Drugą, wielką zaletą jest czas. Czas, jaki upłynął między wydarzeniami kończącymi "Zostań, jeśli kochasz", a wydarzeniami rozpoczynającymi "Wróć, jeśli pamiętasz". Jest to okres ponad trzech lat, podczas których bohaterowie dojrzeli, dorośli i rozpoczęli nowe życie... Z dala od siebie nawzajem. Obawiałam się, że drugi tom będzie pełen ckliwych historii o leczeniu i terapii Mii. Ewentualnie b

"Zostań, jeśli kochasz" Gayle Forman

"Zostań, jeśli kochasz" Gayle Forman Sto lat temu, jeszcze przed ekranizacją kupiłam tę książką przyjaciółce. Uwiódł mnie romantyczny opis i zapowiedź braku elementów fantastycznych, których owa przyjaciółka nie znosi. Mocno poetycki tytuł także sprawił, ze to miała być idealna lektura dla nieuleczalnej romantyczki, bojącej się wampirów,, duchów i innych wątków paranormalnych. No i w  dodatku kupiłam ją za kilka złotych, w supermarkecie, Nie spodobała jej się. Zniechęcona jej opinią nie sięgnęłam po tę pozycje. Zapomniałam o niej aż do czasu ekranizacji i wydania kontynuacji. Potem za kilka złotych udało mi się dorwać obie części, w nowym, filmowym wydaniu i jakoś nie mogłam się oprzeć. I całe szczęście, bo aż żal nie znać tej słodko-gorzkiej historii o sile miłości. Z pewnością, fabuła jest bardziej filmowa niż książkowa. Gdy czytałam w głowie pojawiały mi się kadry i ujęcia (choć do teraz nie widziałam filmu, znam tylko twarze aktorów z okładki). Czyta się na prawd

"Pierwszych piętnaście żywotów Harry'ego Augusta" Claire North

"Pierwszych piętnaście żywotów Harry'ego Augusta" Powieść filozoficzna jakich mało. Napisana z niewiarygodnym rozmachem i wielką dbałością o każdy szczegół. Inteligentna, ale nie inteligencka. Wymagająca od czytelnika erudycji i znajomości wielu dziedzin nauki. Bystra, błyskotliwa, ale też momentami trudna w percepcji. Wymagająca chwili przerwy na zastanowienie między kolejnymi rozdziałami. Trudna, skomplikowana i piękna. Fascynująca i porywająca.  Dawno, (a być może wcale) nie czytałam czegoś takiego. I już wiem, że do niej wrócę. Nie raz, nie dwa. Będę do niej wracać za każdym razem, gdy zabraknie mi wiary w ludzki umysł. Anglia, początek dwudziestego wieku. W wyniku gwałtu na pokojówce na świat po raz pierwszy przychodzi Harry August. Po raz pierwszy, lecz nie ostatni. Odtąd Harry narodzi się jeszcze czternaście razy, zawsze w tych samych okolicznościach. Odradza się zawsze, niezależnie od warunków jakich umiera. I zawsze odradza się jako ta sama osoba. Po

"Z innej bajki" Jodi Picoult i Samantha van Leer

Pożarta jednym tchem. Wzięłam się za nią przygotowując kolację. Kolejne rozdziały przeczytałam podczas kąpieli. Potem zabrałam ją ze sobą do łóżka, mając w planach doczytać do setnej strony. Potem doszłam do wniosku, ze dobrze będzie przeczytać ją do połowy, czyli jeszcze pięćdziesiąt kilka stron. A na koniec stwierdziła, że czyta się tak miło i przyjemnie, że może warto zarwać dla niej noc? Cóż, nie jestem zbyt wyspana... Ale to na pewno książka godna polecenia, choć w niepozornej okładce przypominającej sztampowe romansidło. I już wiem, że kiedyś wrócę do tej książki. Kiedyś, gdy będzie mi smutno lub gdy będę potrzebować ucieczki od rzeczywistości na kilka godzin. Cała nadzieja w kontynuacji, która w Polsce pojawi się już za niecały miesiąc pt: "Po drugiej stronie kartki".  "Z innej bajki"Jodi Picoult i Samantha van Leer Pierwszym co rzuciło mi się w oczy jest typografia. Książka złożona jest w niecodzienny sposób, ponieważ użyto aż trzech kolorów druku.

"Kochani, dlaczego się poddaliście" Ava Dellaira

"Kochani, dlaczego się poddaliście" Ava Dellaira Powieść epistolarna, czyli historia zaprezentowana w  formie zbioru listów. Jeden z moich ulubionych sposobów budowania fabuły. Chyba już przejadłam się pamiętnikami i dziennikami pisanymi przez główne postacie i od kilkunastu miesięcy z pasją oddaję się listom. A gdy listy skierowane są między innymi do znanych, zmarłych muzyków, których utwory towarzyszą mi każdego dnia... Ach, ta książka miała wszystko aby stać się moim NUMEREM JEDEN przynajmniej na jakiś czas. Wyszło... Wyszło miło, lekko i z polotem, ale nieprzekonująco i odgadłam zakończenie już po czterdziestu stronach lektury. Nie do końca tego się spodziewałam, przyznaję. Cały czas towarzyszyło mi uczycie, że trochę zbyt mało adresatów w listach adresowanych do znanych i zmarłych osób. Jasne, większość z nich zasłużyła na przytoczenie biografii. Główna bohaterka - szesnastoletnia Laurel - wzbogaca swoją wiedzę na temat ich życia, a potem w listach opowiada co

"Legenda. Patriota" Marie Lu

Pora na ostatni tom trylogii Marie Lu. Na początek podziękuję gorąco autorce, że "definitywnie" zakończyła przygody June i Daya... Nie mam nic przeciwko kompozycji otwartej. Ba! Zawsze uważałam, że to oznaka inteligencji autora i próba inteligencji czytelnika. Ale tym razem tego nie kupuję. Mam tylko nadzieję, że taki zakończenie nie jest zapasową furtką na napisanie jeszcze jednej części pt: "10 lat później". No dobrze... A teraz po kolei. Od wydarzeń rozpoczynających trylogię minął mniej więcej rok. Władzę w Republice sprawuje Anden, a June szkoli się na Pricepsę Senatu (swoją drogą, fatalna nazwa). Day wyjechał ze stolicy i żyje spokojnie wraz z bratem. Do chwili, w której w Koloniach wybucha epidemia. Wróg żąda od Republiki dostarczenia antidotum. W przeciwnym wypadku grozi wojną. June ma za zadanie przekonać Daya z którym nie rozmawiała od dziesięciu miesięcy, aby pozwolił na badania brata i odnalezienie antidotum. Brzmi rewelacyjnie, prawda? "Legend

"Legenda. Wybraniec" Marie Lu

Los (w postaci mojej przyjaciółki) zechciał abym przeczytała drugi tom trylogii Marie Lu wcześniej niż zaplanowałam. Dobrze, że już przywykłam do zmieniania planów czytelniczych co dwa dni i z średnim entuzjazmem wzięłam się za "Wybrańca". Mój entuzjazm znikł zupełnie już po trzydziestu stronach, w których autorka zawarła opis całej fabuły tego tomu w jednym dialogu. Wiedząc mniej więcej co mnie spotka potulnie czytałam rozdział za rozdziałem licząc na objawienie. Objawienia nie było, jedyny intrygujący fragment to opis jednego z miast Kolonii. Niestety sama fabuła i przebieg kolejnych etapów planów jest mocno sztampowy i schematycznych. Powolnie rozwijająca się relacja pomiędzy June i Day'em jest banalna i oczywista już od samego początku tej trylogii.  "Legenda. Wybraniec" Marie Lu Wszystko jest takie suche... Niezależnie od tego co opisuje Lu jest to tak samo suche, wyprane z emocji i pozbawione większego sensu. Autorka używa tych samych pospolityc