Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2019

"Mam na imię jutro" Damian Dibben

"Mam na imię Jutro" Damian Dibben Nie znam wcześniejszych powieści Dibbena, ale chyba czas to zmienić! I najprawdopodobniej najlepsza rekomendacja "Mam na imię jutro". Choć otrzymałam co innego niż się spodziewałam, patrząc na okładkę, to jestem całkowicie oczarowana baśniową narracją tej dość klasycznej powieści przygodowej. Baaardzo dawno nie czytałam pozycji, którą z czystym sumieniem można określi jako powieść przygodowa. Czytając opis na odwrocie okładki byłam przekonana, że Dibben wykorzysta także i w tej książce motyw podróży w czasie, jednak choć przemieszczamy się w czasie i przestrzeni wraz z Jutrem, który poszukuje swojego pana (oraz za sprawą bardzo licznych retrospekcji) to nie ma w fabule miejsca na typową podróż w czasie. Jutro żyje ponad dwieście lat, a jego rozłąka z panem trwa sto dwadzieścia siedem, a aby go odnaleźć przemierza pół Europy. Nic więc dziwnego, że pozornie jest to książka o podróży w czasie. Narracja z perspektywy psa nie jest

"Dachołazy" Katherine Rundell

"Dachołazy" Katherine Rundell Sierot w literaturze dziecięcej nie brakuje już od dziesięcioleci. Sophie przeżyła katastrofę statku. Jest jedną z niewielu ocalałych. Trafia pod opiekę współpasażera, Charlesa. I choć opieka społeczna nie jest zachwycona faktem, że samotny mężczyzna wychowuje małą dziewczynkę, to daje im spokój. Do czasu. Pewnego dnia Charles i Sophie zmuszeni są uciekać z Londynu i wyruszają w podróż do Francji, aby odnaleźć matkę dziewczynki, kierując się jedynie adresem na futerale od wiolonczeli... Książka nie jest długa, ma zaledwie dwieście sześćdziesiąt stron. Jednak aż sto stron to wstęp, ekspozycja bohaterów oraz opisy ich wspólnego życia w Londynie. Właściwa akcja zaczyna się dopiero po dotarciu do Paryża, gdzie Sophie staje się tytułowym dachołazem, próbuje odnaleźć matkę oraz uczy się szanować wolność, którą otrzymuje od swojego opiekuna każdego dnia. Proporcje pomiędzy wstępem, rozwinięciem i zakończeniem są poważnie zachwiane, najbardziej

"SI" Stepan Wartanow

"SI" Stepan Wartanow 25 lipca na półki księgarń trafi pierwsza przetłumaczona na język polski powieść Stepana Wartanowa, prekursora gatunku litRPG. "SI" to powieść o czterech robotach obdarzonych sztuczną inteligencją, które zwiewają z wojskowego poligonu, przez dziewięć lat kryją się w starej opuszczonej kopalni srebra, a potem postanawiają zostać ludźmi. Brzmi dość sztampowo, prawda? Jasne, pomysł na fabułę wydaje się dziwnie znajomy, nawet jeśli nie z literatury, to z filmów z lat 90. i 80. ubiegłego wieku. Jednak tym razem nie jest to wada! Autor jest całkowicie świadom klisz i schematów jakie zapożycza do swojej powieści, tym samym czyniąc z niej bardzo udaną parodię filmów SF z poprzedniego stulecia. Gra także stereotypami - wraz z rozwojem fabuły jeden z czterech robotów zostaje uznany za kobietę, zajmuje się dziećmi, a najpoważniejszym problemem jest złamane serce, podczas gdy pozostałe trzy robociki okazują się mężczyznami i biorą udział w walce z kar

"Siedem śmierci Evelyn Hardcastle"

"Siedem śmierci Evelyn Hardcastle" Stuart Turton Niech mi ktoś wyjaśni, co przeczytałam, proszę. Książka stoi na półce obok kryminałów i sensacji, wiele osób określa ją mianem horroru, a cała fabuła jest oparta na typowo fantastycznych motywach pętli czasu i zmiany ciała... Cóż, gdybym sama miała to klasyfikować uznałabym to za kryminał z paranormalnym twistem, jednak nie jest to udane połączenie. A to wszystko utrzymane w stylistyce powieści Agaty Christie - zamknięta, odizolowana przestrzeń, grupa bardzo różnych postaci, częściowo z wyższych sfer oraz zbrodnia, która sprawia, że wszyscy muszą zrzucić maski. Ponadto, w tej powieści znajdują się piękne, prawie poetyckie zdania, opisy, fragmenty, które pasują bardziej do prozy poetyckiej lub powieści filozoficznych niż dość krwawego kryminału.  Początkowo wszystko jest dobrze. Ba! Przez przeszło pół książki wszystko książkę czyta się bardzo szybko, fabuła ciekawi, a czytelnik próbuje rozwikłać zagadkę. Jednak potem n

"Odwrotność nieodwzajemnienia" Becky Arbertalli

Molly ma siostrę bliźniczkę Cassie. I problem. A właściwie masę problemów, które nawarstwiają się wraz z upływem fabuły. Fabuła zaczyna się akcji ratunkowej w publicznej toalecie podczas której Molly poznaje świetną dziewczynę... Tak świetną, że wkrótce potem zostaje ona pierwszą prawdziwą dziewczyną Cassie, a Molly zostaje odsunięta na boczny tor. W tym samym czasie na horyzoncie pojawia się aż dwóch przystojniaków, a dziewczyna nie może podzielić się emocjami z najbliższą osobą.  "Odwrotność nieodwzajemnienia" Becky Albertalli Najbardziej podoba mi się ukazanie relacji pomiędzy rodzeństwem. Arbertalli prezentuje zmiany jakie zachodzą pomiędzy rodzeństwem, gdy w świecie jednego z nich pojawia się druga połówka. Autorce świetnie udało się przedstawienie różnych typów zmiany takich relacji, ponieważ nie opisuje jedynie Molly i Cassie, ale także jedną z ich matek (to w końcu Arbertalii, jej książki są pełne par homoseksualnych) i jej siostry, wspomina także o innych bo

"Coraz większy mrok" Colleen Hoover

"Coraz większy mrok" Colleen Hoover Najnowsza powieść Colleen Hoover nie jest ani romansem ani powieścią dla młodych dorosłych. Hoover poszła w ślady swojej przyjaciółki, koleżanki po fachu Tarryn Fisher i stworzyła thriller psychologiczny w stylu Fisher. Właściwie... stworzyła wariację na temat jednej z pozycji pióra Fisher! Podobieństwa do "Bad Mommy. Zła Mama" widoczne są na każdej stronie. Nie jestem pewna, czy to wariacja na temat historii stworzonej przez Fisher czy swoista druga część tamtej opowieści... Dodajcie do tego nieco szczegółów z innej powieści Fisher - "Ciemnej strony" - i już wiecie o czym jest najnowsza książka Hoover.  To nie jest zła powieść. W żadnym wypadku. Czyta się szybko, płynnie. Nie ma żadnych przestojów fabularnych, które czasem pojawiają się w thrillerach i książkach sensacyjnych. Może nie udało mi się polubić żadnego z bohaterów, ale nie byli oni tak irytujący, żeby nie dało się o nich czytać (jak w Maybe someday&

"W cudzym ciele" Paula Rawsthorne

"W cudzym ciele" Paula Rawsthorne Spodziewałam się zupełnie innej historii! Nie pamiętam kiedy ostatnio moje oczekiwania tak bardzo różniły się od tego, co faktycznie otrzymałam. Byłam przekonana, że będzie to opowieść bliższa sciene fiction, a jednocześnie główna bohaterka będzie tą uwięziona w ciele, które dano komuś innemu, będzie tą, która będzie chciała uwolnić się z ciała zdominowanego przez drugą osobę. Hmm... Chyba zbyt mocno zasugerowałam się okładką... Wbrew oczekiwaniom, powieść Pauli Rawsthorne jest zatrważająco blisko realizmowi. Główna bohaterka, Lucy, przegrywa walkę z rakiem. Traci przytomność, a gdy ją odzyskuje, znajduje się już w cudzym ciele. Od tej chwili musi żyć z przybraną tożsamością, z dala od przyjaciół i dalszych krewnych. Nie poznaje jej własny pies, a wszyscy myślą, że jest oszustką, żerującą na traumie i żałobie swoich własnych rodziców...  Całą powieść czekałam na konfrontacje Lucy z dawczynią ciała lub jej krewnymi. Tym czasem, pierw