"W cudzym ciele" Paula Rawsthorne |
Spodziewałam się zupełnie innej historii! Nie pamiętam kiedy ostatnio moje oczekiwania tak bardzo różniły się od tego, co faktycznie otrzymałam. Byłam przekonana, że będzie to opowieść bliższa sciene fiction, a jednocześnie główna bohaterka będzie tą uwięziona w ciele, które dano komuś innemu, będzie tą, która będzie chciała uwolnić się z ciała zdominowanego przez drugą osobę. Hmm... Chyba zbyt mocno zasugerowałam się okładką... Wbrew oczekiwaniom, powieść Pauli Rawsthorne jest zatrważająco blisko realizmowi. Główna bohaterka, Lucy, przegrywa walkę z rakiem. Traci przytomność, a gdy ją odzyskuje, znajduje się już w cudzym ciele. Od tej chwili musi żyć z przybraną tożsamością, z dala od przyjaciół i dalszych krewnych. Nie poznaje jej własny pies, a wszyscy myślą, że jest oszustką, żerującą na traumie i żałobie swoich własnych rodziców...
Całą powieść czekałam na konfrontacje Lucy z dawczynią ciała lub jej krewnymi. Tym czasem, pierwsza połowa powieści skupia się na trudzie odnalezienia się w obcym ciele, które nie przypomina tego prawdziwego oraz na opisywaniu prób zbliżenia się do dawnej przyjaciółki, aby odzyskać choć namiastkę życia sprzed choroby. Druga połowa powieści jest bardziej dynamiczna, pełna akcji, przypomina film sensacyjno-kryminalny. Książkę czyta się bardzo szybko, połykałam kolejne rozdziały, nie patrząc na numerację stron. Niemniej, pierwsza połowa była bardziej angażująca. Ostatnie sto stron jest dość przewidywalne, łatwo domyślić się, w którą stronę potoczy się akcja, gdy Lucy odkrywa prawdę o swoim nowym ciele.
Autorka świetnie przedstawiła proces tracenia własnej tożsamości. W sposób szczery i autentyczny opisywała rozterki Lucy, która nie potrafi pogodzić się z decyzją podjętą przez rodziców. Zagubienie we własnym życiu, we własnym ciele wraz z licznymi wyzwaniami oraz nieumiejętnością spełnienia oczekiwań matki w poprzednim ciele sprawia, że Lucy jest wyjątkową bohaterką literacką. Rozdartą wewnętrznie, pomiędzy swoimi potrzebami, oczekiwaniami, wspomnieniami, a obietnicą bycia kimś więcej. Niewątpliwie, ten wątek jest największą zaletą powieści Rawsthorne. Jednak warto podkreślić, że wszystkie postaci wykreowane są w sposób realistyczny, prawdopodobny psychologicznie.
Polecam. To angażująca, ale niezbyt wymagająca lektura, odpowiednia także dla osób, które nie mają pojęcia o transplantologii. Myślę, że spodoba się zarówno miłośnikom thrillerów, jak i wielbicielom powieści młodzieżowych, a także czytelnikom, lubującym się w powieściach obyczajowych ocierających się o sciene fiction.
Komentarze
Prześlij komentarz