Mam zbyt wiele książek do przeczytania, które czekają w kącie biurka i nie potrafię się zdecydować po co sięgnąć. Dlatego wołam na pomoc każdego, kto tylko zbliży się do mojego pokoju. W ten sposób "wybrano mi" kolejną po "Byłam tu" powieść Gayle Forman. Tym razem sięgnęłam po "Ten jeden dzień". Pierwszy tom dylogii o losach Allyson i Willema. Jest to zupełnie inna powieść niż inne książki tej autorki. Częściej przywodziła mi na myśl historię stworzoną przez Davida Nicholasa - "Jeden dzień". I to nie tylko za sprawą podobnie brzmiącego tytuły. Europejski klimat pełen wycieczek i zmiany miejsca akcji, lekkie (dużo lżejsze niż w "Byłam tu"!) pióro autorki i nieodzowna rola, jaką odgrywa czas w przedstawionej historii... To główne elementy, które przybliżają "Ten jeden dzień" do powieści brytyjskiego aktora-pisarza.
"Ten jeden dzień" Gayle Forman |
Allyson nie jest dziewczyną, którą można polubić od pierwszej strony. Jest marudna,nudna, nijaka i pozwala sobą manipulować w imię świętego spokoju. Właśnie skończyła szkołę i zanim rozpocznie naukę na studiach wyrusza na objazdową wycieczkę po największych miastach Europy w towarzystwie najlepszej przyjaciółki. Jednak wyprawa okazuje się wielkim rozczarowaniem. Wszystko zmienia się, gdy w Wielkiej Brytanii główna bohaterka wpada na Holendra - młodego aktora, cytującego Szekspira i włóczącego się po kontynencie od dwóch lat. Willem proponuje jej jednodniową wycieczkę do Paryża. Ten jeden dzień zmieni życie Ally.
Myślałam, że cała fabuła będzie opierała się na opisie tego jednego dnia wyszczególnionego w tytule. Tym czasem jedynie pierwsza część powieści jest tym czego oczekiwałam. Fabułą jest dużo bardziej rozbudowana, wielowątkowa i ciekawsz. Większość postaci pojawiających się na kartach powieści to bohaterowie dynamiczni. Zaczynając od Mel - nierozważnej przyjaciółki głównej bohaterki, a kończąc na matce i innych postaciach drugoplanowych. Przyznam, że to miłe zaskoczenie. Choć pierwsze strony mnie nie porwały z czasem udało mi się wciągnąć w opowieść o Allyson. To dużo głębsza historia niż wskazuje na to opis na czwartek stronie okładki oraz cukrowe fotografie z przodu,a tym samym pozytywne zaskoczenie.
Najbardziej zaskakujący jest finał. Naprawdę spodziewałam się dużo bardziej klarownego zakończenia. Ale tak? Tak jestem zmuszona, aby natychmiast sięgnąć po dalsze losy bohaterów. Choć Ally nadal nie należy do grona moich ulubionych głównych bohaterek, to Willem jest naprawdę barwną i intrygującą postacią. (Podobnie jak Adam był dużo bardziej sympatycznym bohaterem niż Mia z "Zostań jeśli kochasz).
Tą powieścią rządzą wypadki. I Szekspir. Choć to pierwsze bywa drażniące (ileż szczęśliwych zbiegów okoliczności może się wydarzyć w przeciągu stu stron?!) to drugi z władców fabuły stanowczo podnosi jej rangę. Sporo cytatów oraz fascynacja bohaterów dziełami dramaturga są świetnym kluczem, łączącym wątki.
Polecam. Nie tylko romantyczkom, chociaż to bardzo kobieca literatura. Dobra na gorszy dzień, gdy potrzeba trochę uśmiechu, ale przesłodzone romanse uwłaczają ambicji i inteligencji. Zupełnie inna niż "Zostań jeśli kochasz". Mniej dramatyczna i wzruszającą, ale też bardziej nieoczywista i bardziej pełna akcji.
Komentarze
Prześlij komentarz