Przejdź do głównej zawartości

"Dziesięć tysięcy słońc nad Tobą" Claudia Gray



Jak ja bardzo chciałam przeczytać tę książkę! Nie mogłam się doczekać, kiedy wreszcie trafi pod mój dach i będę mogła całkowicie utonąć w świecie (światach!) z powieści "Tysiąc odłamków ciebie" Claudii Gray. Trochę się bałam, że drugi tom trylogii nie będzie tak dobry jak pierwszy, cóż zdarza się to na tyle często, że moja obawy były uzasadnione. Nic więc dziwnego, że byłam bezgranicznie zdziwiona, gdy "Dziesięć tysięcy słońc nad Tobą" było nie dość, że równie dobre jak tom poprzedzający, ale było też niesamowicie podobne kompozycyjnie. Dokładnie tak jak w pierwszej części, lądujemy w samym środku wydarzeń, a w kolejnych rozdziałach nasza wiedza o przedakcji jest stopniowo uzupełniana. Jasne, tym razem sporo wiemy o wcześniejszych wydarzeniach z "Tysiąc odłamków ciebie" jednak od chwili zakończenia opisywanych tam przygód Marguerite sporo się działo do chwili, w której wracamy w pierwszym rozdziale "Dziesięciu tysięcy słońc nad Tobą". Ponownie przez pierwsze sto stron akcja pędzi na złamanie karku, a czytelnik zbiera okruszki informacji i tworzy w swojej głowie koncepcję wielu równoległych światów, mając za przewodniczkę jedynie rozemocjonowaną osiemnastolatkę.  
"Dziesięć tysięcy słońc nad Tobą" Claudia Gray

Autorka postawiła sobie jeden cel. Zszokować czytelnika. Najlepiej co rozdział, góra co dwa. Dlatego też prawie każdy rozdział kończy się takim cliffhangerem, że po prostu trzeba przeczytać jeszcze jeden rozdział. Przez to całość jest bardzo serialowa - całkowicie udramatyzowana, pełna wielu różnych emocji i nie dająca czasu na refleksję i zastanowienie. Nadal cierpię na poważny niedosyt informacji naukowych dotyczących technologii Firebird. Jasne, wiem, że to nie hard sciene fiction i nie opis maszyny i teorie naukowe są tu na pierwszy planie. Ale coś więcej jednak by się przydało nawet czytelnikom młodszym od Marguerite, które nastawione są na wątek miłosny.

W pierwszym tomie brakowało mi opisów miast i światów, do których trafiają bohaterowie. Tym razem jednak jest ich tu więcej. Autorka pozwoliła sobie nawet na szczegółowy opis paryskiego hotelu i widoków z pociągu. Jednak te opisy i tak nie dawały zbyt wiele miejsca na oddech, nie były momentem, w którym czytelnik może mniej skupić się na fabule i emocjach. Nawet zwykły opis stroju pokojów jest naładowany emocjonalnie, więc trudno o chwilę odpoczynku. Nie jestem pewna czy to wada. Z pewnością znajdą się osoby, które taki natłok wrażeń uznają za chaotyczny i naiwny. Ale myślę, że więcej osób kupi ten styl narracji - pourywany, emocjonalny, poszarpany i momentamy dziecinny, bo właśnie taka jest narratorka. 

"Dziesięć tysięcy słońc nad Tobą" ujęło mnie tylko odrobinkę mniej niż pierwsza część. Pewnie dlatego, że byłam już przygotowana na kalejdoskop zdarzeń i setkę twistów fabularnych. Jednakże kocham tę całą historię - przerysowaną, przekoloryzowaną, przesłodzoną, przepiękną. Urok tej opowieści, spora dawka humoru, czarujący Theo oraz sam koncept podróży pomiędzy wymiarami sprawia, że całkowicie wybaczam Gray niedostatki w opisach naukowych. Największą zaletą drugiego tomu są pytania, które gnębią główną bohaterką. Pytania o ludzką naturę, przeznaczenie i duszę. To właśnie wynosi tę powieść odrobinę ponad pułap zwyczajnej literatury fantastycznej dla młodzieży. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wyśniony Moondrive Box!

Ta-dam! Nadszedł czas na nowy Box od Wydawnictwa Moondrive. Dotarł do mnie już wczoraj. Z pewnością jest o wiele lepszy niż poprzednie pudełka. I choć sam karton dotarł trochę zniszczony to i tak cieszę się jak w Boże Narodzenie. Jest na prawdę ładny. Znów z każdej strony znjaduje się tekst związany z książką. Na tyle znajdziemy też coś, co przypomina rebus-zagadkę. Oczywiście, nie mam pojęcia jakie jest rozwiązanie. Mam nadzieję, że olśni mnie podczas lektury. Wiem, kim była Lukrecja Borgia, której imię znajduje się na odwrocie pudełka, ale cóż, do diaska, ma ona wspólnego z oniryczną powieścią dla młodzieży? To teraz przechodzimy do zawartości pudełka... Pierwszym przedmiotem, który znalazłam był kubeczek. Duży, granatowy (i dość nie ostry na zdjęciu) w rzeczywistości prezentuje się naprawdę dużo lepiej. Drugim podarkiem była świeczka. Niestety jestem beztalenciem, więc nie umiem określić zapachu, nawet jeśli jest to klasyczna wanilia podpisana jako "Mimo wszystko". Przy

"Zdobyć to, co tak ulotne" Beatrice Colin

"Zdobyć to, co tak ulotne" Beatrice Colin Ogromne zaskoczenie. Pozytywne. Choć okładka zapowiada romans w cieniu wznoszącej się wieży Eiffela, to powieść Colin jest raczej powieścią społeczno-obyczajową, niż romansem w popularnym rozumieniu. Brytyjska pisarka skupia się na ukazaniu obłudy schyłku XIX stulecia, gierkach pomiędzy klasami europejskiej socjety oraz podobieństw pomiędzy potrzebami bohaterów, a współczesnym czytelnikiem. Z całą pewnością osoby, które sięgają po tę powieść w poszukiwaniu historycznego romansu, namiętnych scen erotycznych i romantycznych scenek w paryskich kawiarniach będą rozczarowane. Jednak osoby, które chciałyby spojrzeć na Paryż z perspektywy budowanej dzień po dniu wieży Eiffela będą zachwycone. Akcja rozwija się dość szybkim, równym tempem. Colin skupia się nie tylko na parze głównych bohaterów - Emilu i Cait - ale także na podopiecznych głównej bohaterki, wchodzących w dorosłość Alice i Jamesa. I to właśnie za sprawą rozpieszczonego ro

"Po drugiej stronie kartki" Jodi Picoult i Samanthe van Leer

Bajki tak to już mają, że wszystko dobrze się w nich kończy. Potwory zostają pokonane, księżniczki ocalone, a książęta są szczęśliwie zakochani... Zaraz, zaraz. Tylko kto powiedział, że książę zakochuje się w księżniczce? Co się stanie, gdy miłością jego życia okaże się czytelniczka? Wtedy tak jak Delilah i Oliver zrobią wszystko, aby wyciągnąć księcia z opowieści. I gdy już wszystko się udaje, gdy jesteśmy o krok od szczęśliwego zakończenia postawstaje kontynuacja, która udowadnia, że za każdym Żyli długo i szczęśliwie kryje się sporo opowieści o niepowodzeniach i rozczarowaniach prozą dnia codziennego.  Oliverowi udało się uwolnić z książki. Nie umie prowadzić samochodu, nie zna szkolnego życia i nie rozumie, że sam może podejmować wybory. Mimo to jest najszczęśliwszy na świecie - teraz może być z Delilah. Do czasu... "Po drugiej stronie kartki" Picoult i van Leer Sięgnięcie po kontynuację "Z innej bajki" zajęło mi ponad dwa lata, więc sporo szczegółów z