Przejdź do głównej zawartości

"Demon i mroczna toń" Stuart Turton

"Siedem śmierci Evelyn Hardcastle" nie zachwyciło mnie, mówiąc delikatnie. I choć bardzo rzadko sięgam po kryminał, to jednak klasyczną powieść kryminalną Agathy Christie cenię bardzo. W swojej drugiej powieści Turton odżegnuje się od motywów uwielbianych przez królową kryminału, a zbliża się bardziej do konwencji Sherlocka Holmesa. Z tym, że Holmes jest zakuty w kajdany i siedzi w zamknięciu, a to Watson biega po całym statku i próbuje rozgryźć demoniczną zagadkę. 

Co zabawne, bardziej interesujące wydają się opisy żeglugi i życia w XVII wieku, niż intryga kryminalna, choć nie obyło się bez bzdurek typu kotwicowisko na środku oceanu. Wybaczam nieścisłości, błędy i niedopatrzenia, w pełnie rozumiem, że to kryminał w kostiumie historycznym, a nie powieść historyczna z wątkiem kryminalnym, jednak sama tajemnica traci na wiarygodności, gdy sama otoczka zawiera błędy.

Najbardziej przeszkadzał mi brak jakiejkolwiek stylizacji na język dawny. Rozumiem wytłumaczenie autora, które przedstawia w posłowiu, ale ciężko uwierzyć w ten historyczny kostium oraz poczuć klimat XVII stulecia, gdy bohaterowie (a szczególnie bohaterki) mówią zupełnie współcześnie. Postaci kobiece nie dość, że mówią jak zupełnie współczesne, to zachowują się również mało wiarygodne, bliżej im do nieustraszonych i wyzwolonych dziewczyn z czasów drugiej wojny światowej. W powieści Turtona kobiety mogą właściwie wszystko i ze wszystkimi, byleby mąż nie widział. Zastanawiam się czy powieść - a szczególnie zagadka kryminalna - straciłaby dużo, gdyby akcja rozgrywała się na początku wieku XX.

Kto jest sprawcą odgadnąć łatwo, ale w jaki sposób dokonano zbrodni trudno wymyślić. Koniec końców, "Demon i mroczna toń" mocniej trzyma się gatunkowych ram kryminału niż "Siedem śmierci Evelyn Hardcastle", co niewątpliwie wyszło tej powieści na dobre. Ma, niestety, chwile przestoju, gdy bohaterowie biegają po pokładzie jeden do drugiego, dzieląc się informacjami, które czytelnik już zna. Oczywiście, jest to element wynikający z historycznego przebrania oraz zamkniętej przestrzeni statku, jednak przekazywane z ust to ust te same nowinki tracą na świeżości przy trzecim powtórzeniu.

Podsumowując, polecam z zastrzeżeniem, że to typowa powieść rozrywkowa, którą szybko się czyta i jeszcze szybciej wylatuje z głowy. Z pewnością, "Demon i mroczna toń" to bardziej udana i przystępniejsza dla szerokiego grona odbiorców niż debiut Turtona. Kryminał w przebraniu przyprawiony feminizmem i potocyzmami. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wyśniony Moondrive Box!

Ta-dam! Nadszedł czas na nowy Box od Wydawnictwa Moondrive. Dotarł do mnie już wczoraj. Z pewnością jest o wiele lepszy niż poprzednie pudełka. I choć sam karton dotarł trochę zniszczony to i tak cieszę się jak w Boże Narodzenie. Jest na prawdę ładny. Znów z każdej strony znjaduje się tekst związany z książką. Na tyle znajdziemy też coś, co przypomina rebus-zagadkę. Oczywiście, nie mam pojęcia jakie jest rozwiązanie. Mam nadzieję, że olśni mnie podczas lektury. Wiem, kim była Lukrecja Borgia, której imię znajduje się na odwrocie pudełka, ale cóż, do diaska, ma ona wspólnego z oniryczną powieścią dla młodzieży? To teraz przechodzimy do zawartości pudełka... Pierwszym przedmiotem, który znalazłam był kubeczek. Duży, granatowy (i dość nie ostry na zdjęciu) w rzeczywistości prezentuje się naprawdę dużo lepiej. Drugim podarkiem była świeczka. Niestety jestem beztalenciem, więc nie umiem określić zapachu, nawet jeśli jest to klasyczna wanilia podpisana jako "Mimo wszystko". Przy

"Zdobyć to, co tak ulotne" Beatrice Colin

"Zdobyć to, co tak ulotne" Beatrice Colin Ogromne zaskoczenie. Pozytywne. Choć okładka zapowiada romans w cieniu wznoszącej się wieży Eiffela, to powieść Colin jest raczej powieścią społeczno-obyczajową, niż romansem w popularnym rozumieniu. Brytyjska pisarka skupia się na ukazaniu obłudy schyłku XIX stulecia, gierkach pomiędzy klasami europejskiej socjety oraz podobieństw pomiędzy potrzebami bohaterów, a współczesnym czytelnikiem. Z całą pewnością osoby, które sięgają po tę powieść w poszukiwaniu historycznego romansu, namiętnych scen erotycznych i romantycznych scenek w paryskich kawiarniach będą rozczarowane. Jednak osoby, które chciałyby spojrzeć na Paryż z perspektywy budowanej dzień po dniu wieży Eiffela będą zachwycone. Akcja rozwija się dość szybkim, równym tempem. Colin skupia się nie tylko na parze głównych bohaterów - Emilu i Cait - ale także na podopiecznych głównej bohaterki, wchodzących w dorosłość Alice i Jamesa. I to właśnie za sprawą rozpieszczonego ro

"Po drugiej stronie kartki" Jodi Picoult i Samanthe van Leer

Bajki tak to już mają, że wszystko dobrze się w nich kończy. Potwory zostają pokonane, księżniczki ocalone, a książęta są szczęśliwie zakochani... Zaraz, zaraz. Tylko kto powiedział, że książę zakochuje się w księżniczce? Co się stanie, gdy miłością jego życia okaże się czytelniczka? Wtedy tak jak Delilah i Oliver zrobią wszystko, aby wyciągnąć księcia z opowieści. I gdy już wszystko się udaje, gdy jesteśmy o krok od szczęśliwego zakończenia postawstaje kontynuacja, która udowadnia, że za każdym Żyli długo i szczęśliwie kryje się sporo opowieści o niepowodzeniach i rozczarowaniach prozą dnia codziennego.  Oliverowi udało się uwolnić z książki. Nie umie prowadzić samochodu, nie zna szkolnego życia i nie rozumie, że sam może podejmować wybory. Mimo to jest najszczęśliwszy na świecie - teraz może być z Delilah. Do czasu... "Po drugiej stronie kartki" Picoult i van Leer Sięgnięcie po kontynuację "Z innej bajki" zajęło mi ponad dwa lata, więc sporo szczegółów z