"Siedem śmierci Evelyn Hardcastle" nie zachwyciło mnie, mówiąc delikatnie. I choć bardzo rzadko sięgam po kryminał, to jednak klasyczną powieść kryminalną Agathy Christie cenię bardzo. W swojej drugiej powieści Turton odżegnuje się od motywów uwielbianych przez królową kryminału, a zbliża się bardziej do konwencji Sherlocka Holmesa. Z tym, że Holmes jest zakuty w kajdany i siedzi w zamknięciu, a to Watson biega po całym statku i próbuje rozgryźć demoniczną zagadkę.
Co zabawne, bardziej interesujące wydają się opisy żeglugi i życia w XVII wieku, niż intryga kryminalna, choć nie obyło się bez bzdurek typu kotwicowisko na środku oceanu. Wybaczam nieścisłości, błędy i niedopatrzenia, w pełnie rozumiem, że to kryminał w kostiumie historycznym, a nie powieść historyczna z wątkiem kryminalnym, jednak sama tajemnica traci na wiarygodności, gdy sama otoczka zawiera błędy.
Najbardziej przeszkadzał mi brak jakiejkolwiek stylizacji na język dawny. Rozumiem wytłumaczenie autora, które przedstawia w posłowiu, ale ciężko uwierzyć w ten historyczny kostium oraz poczuć klimat XVII stulecia, gdy bohaterowie (a szczególnie bohaterki) mówią zupełnie współcześnie. Postaci kobiece nie dość, że mówią jak zupełnie współczesne, to zachowują się również mało wiarygodne, bliżej im do nieustraszonych i wyzwolonych dziewczyn z czasów drugiej wojny światowej. W powieści Turtona kobiety mogą właściwie wszystko i ze wszystkimi, byleby mąż nie widział. Zastanawiam się czy powieść - a szczególnie zagadka kryminalna - straciłaby dużo, gdyby akcja rozgrywała się na początku wieku XX.
Kto jest sprawcą odgadnąć łatwo, ale w jaki sposób dokonano zbrodni trudno wymyślić. Koniec końców, "Demon i mroczna toń" mocniej trzyma się gatunkowych ram kryminału niż "Siedem śmierci Evelyn Hardcastle", co niewątpliwie wyszło tej powieści na dobre. Ma, niestety, chwile przestoju, gdy bohaterowie biegają po pokładzie jeden do drugiego, dzieląc się informacjami, które czytelnik już zna. Oczywiście, jest to element wynikający z historycznego przebrania oraz zamkniętej przestrzeni statku, jednak przekazywane z ust to ust te same nowinki tracą na świeżości przy trzecim powtórzeniu.
Podsumowując, polecam z zastrzeżeniem, że to typowa powieść rozrywkowa, którą szybko się czyta i jeszcze szybciej wylatuje z głowy. Z pewnością, "Demon i mroczna toń" to bardziej udana i przystępniejsza dla szerokiego grona odbiorców niż debiut Turtona. Kryminał w przebraniu przyprawiony feminizmem i potocyzmami.
Komentarze
Prześlij komentarz