W "Iskrze" aż prosiło się o trójkąt miłosny, tutaj nadal brakuje rozszerzonego wątku miłosnego, jednak relacja pomiędzy Leorą a Verity dodaje nieco smaku do tej akcyjno-sensacyjnej opowieści. Bunt, wydarzenia na placu miejskim, śmierć kolejnych postaci czy po prostu ich pojawianie się w centrum uwagi nie są jednak zbyt angażujące. Moje emocjonalne zaangażowanie w tę opowieść nie rosło wraz z rozwojem akcji i zbliżaniem się do - łatwego do przewidzenia - finału.
Interesujący w tej trylogii jest motyw zaufania, wiary w znane nam od dzieciństwa historie. Drugi tom rozpoczyna przemianę Leory, aby w trzecim dokonać swoistego przewrotu wartości w całym mieście. Autorce jednak duże lepiej wychodzą rozdziały baśniowo-mitologiczne niż sceny akcyjne, dlatego cała rewolucja i wszystkie jej ofiary nie robią na czytelniku specjalnego wrażenia. Żałuję, że w literaturze nie ma więcej takich pokrętnych relacji przyjacielskim pomiędzy kobietami. Uważam, że gdyby mocniej zagłębić się w uczucia targające główną bohaterką podczas rozmów z Verity, to cała trylogia mogłaby stać się czymś bardzo wyróżniającym się na tle innych powieści młodzieżowych.
Cała trylogia jednak bardzo szybka ulatuje z pamięci i tylko błyszczące okładki wyróżniają ją na tle innych przedstawicieli gatunku. Oczywisty morał, jaki wypływa z "Ksiąg skór" - każda historia ma dwa oblicza, na wszystko należy patrzeć z dystansem, nie przyjmować za pewnik "prawd objawionych" - nie zrobi wrażenia na dorosłym czytelniku, jednak młodszy odbiorca będzie zadowolony z lektury. Dobra, choć zupełni przeciętna, trylogia dystopijna dla młodzieży.
Komentarze
Prześlij komentarz