Przejdź do głównej zawartości

"Iskra" Alice Broadway

Dziwna rzecz stała się z tą częścią... Z jednej strony czytało mi się ją szybciej i bardziej gładko niż pierwszy tom, ale z drugiej strony byłam dużo mniej zaangażowana w losy bohaterów. Przynajmniej w tej części podobieństwa do "Delirium" Lauren Oliver nie raziły po oczach, albo po prostu do nich przywykłam? Już sama opozycja "ucywilizowanego miasta" i żyjących w lesie dzikich wydaje się żywcem ściągniętą z twórczości Oliver.

Nieco słabsza niż poprzedniczka, cierpiąca - zdaje się - na syndrom drugiego tomu. Zasadniczo, "Tusz" wydaje się tak dobrze skomponowany, że nie potrzebował kontynuacji, choć stworzenie całej trylogii pozwoliło, oczywiście, autorce na wpisanie się w trend dystopijnych powieści młodzieżowych. 

Bardzo rzadko zdarza mi się to mówić, ale... brakowało mi wątku romantycznego. Jest on zaledwie zarysowany, nie wnosi szczególnie wiele do akcji. Wydaje mi się, że postać Leory tylko by na tym zyskała, byłaby głębsza, bardziej rozbudowana. Jej relacje z rodzicami grają pierwsze skrzypce w poprzednim tomie, jednak tutaj trochę zabrakło mi czegoś co napędzałoby Leorę do dalszego działania.

Czyta się szybciej niż "Tusz", jednocześnie wszystko to co dzieje się poza miastem wydaje się niezbyt ciekawe, trochę blade, a wszyscy buntownicy zlewają się w jedną, bezkształtną masę bohaterów, którzy są "przeciw". Finałowe wydarzenia wpisują się w schemat fabularny typowy dla gatunku - wszystko zmierza w stronę rebelii, obalenia złych i powrót do starych czasów, przed podziałami. Dobra rozrywka na jeden wieczór, jednak łatwo wylatuje z głowy.

Największą zaletą jest - nadal - rozbudowana mitologia świata przedstawionego. Autorka nadal bardzo sprytnie rozbudowuje stare, znane wszystkim czytelnikom baśnie lub na podstawie najpopularniejszych motywów tworzy nowe mity i legendy. W efekcie, świat przedstawiony w tychże mitach przywodził mi na myśl filmy "Królewna Śnieżka i łowca". Równie mroczne i intrygujące podejście do baśni. 

Polecam młodzieży, która ma wyjątkową słabość do tego podgatunku lub nie miała z nim za wiele do czynienia. To także dobry wybór dla czytelników, którzy delikatnie chcą wdrożyć się w fantastykę. Szkoda, że motyw tatuażów nie jest jeszcze bardziej wyeksploatowany!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wyśniony Moondrive Box!

Ta-dam! Nadszedł czas na nowy Box od Wydawnictwa Moondrive. Dotarł do mnie już wczoraj. Z pewnością jest o wiele lepszy niż poprzednie pudełka. I choć sam karton dotarł trochę zniszczony to i tak cieszę się jak w Boże Narodzenie. Jest na prawdę ładny. Znów z każdej strony znjaduje się tekst związany z książką. Na tyle znajdziemy też coś, co przypomina rebus-zagadkę. Oczywiście, nie mam pojęcia jakie jest rozwiązanie. Mam nadzieję, że olśni mnie podczas lektury. Wiem, kim była Lukrecja Borgia, której imię znajduje się na odwrocie pudełka, ale cóż, do diaska, ma ona wspólnego z oniryczną powieścią dla młodzieży? To teraz przechodzimy do zawartości pudełka... Pierwszym przedmiotem, który znalazłam był kubeczek. Duży, granatowy (i dość nie ostry na zdjęciu) w rzeczywistości prezentuje się naprawdę dużo lepiej. Drugim podarkiem była świeczka. Niestety jestem beztalenciem, więc nie umiem określić zapachu, nawet jeśli jest to klasyczna wanilia podpisana jako "Mimo wszystko". Przy

"Zdobyć to, co tak ulotne" Beatrice Colin

"Zdobyć to, co tak ulotne" Beatrice Colin Ogromne zaskoczenie. Pozytywne. Choć okładka zapowiada romans w cieniu wznoszącej się wieży Eiffela, to powieść Colin jest raczej powieścią społeczno-obyczajową, niż romansem w popularnym rozumieniu. Brytyjska pisarka skupia się na ukazaniu obłudy schyłku XIX stulecia, gierkach pomiędzy klasami europejskiej socjety oraz podobieństw pomiędzy potrzebami bohaterów, a współczesnym czytelnikiem. Z całą pewnością osoby, które sięgają po tę powieść w poszukiwaniu historycznego romansu, namiętnych scen erotycznych i romantycznych scenek w paryskich kawiarniach będą rozczarowane. Jednak osoby, które chciałyby spojrzeć na Paryż z perspektywy budowanej dzień po dniu wieży Eiffela będą zachwycone. Akcja rozwija się dość szybkim, równym tempem. Colin skupia się nie tylko na parze głównych bohaterów - Emilu i Cait - ale także na podopiecznych głównej bohaterki, wchodzących w dorosłość Alice i Jamesa. I to właśnie za sprawą rozpieszczonego ro

"Po drugiej stronie kartki" Jodi Picoult i Samanthe van Leer

Bajki tak to już mają, że wszystko dobrze się w nich kończy. Potwory zostają pokonane, księżniczki ocalone, a książęta są szczęśliwie zakochani... Zaraz, zaraz. Tylko kto powiedział, że książę zakochuje się w księżniczce? Co się stanie, gdy miłością jego życia okaże się czytelniczka? Wtedy tak jak Delilah i Oliver zrobią wszystko, aby wyciągnąć księcia z opowieści. I gdy już wszystko się udaje, gdy jesteśmy o krok od szczęśliwego zakończenia postawstaje kontynuacja, która udowadnia, że za każdym Żyli długo i szczęśliwie kryje się sporo opowieści o niepowodzeniach i rozczarowaniach prozą dnia codziennego.  Oliverowi udało się uwolnić z książki. Nie umie prowadzić samochodu, nie zna szkolnego życia i nie rozumie, że sam może podejmować wybory. Mimo to jest najszczęśliwszy na świecie - teraz może być z Delilah. Do czasu... "Po drugiej stronie kartki" Picoult i van Leer Sięgnięcie po kontynuację "Z innej bajki" zajęło mi ponad dwa lata, więc sporo szczegółów z