Prawdopodobnie najsłabsza powieść Anny Łaciny. Mam nieodparte wrażenie, że autorka chciała za dużo tragedii, wątków, motywów i przedakcji upchnąć w stosunkowo niegrubej powieści. Uzależnienie od gier, śmiertelna choroba, wypadek samochodowy z ofiarami śmiertelnymi, gwałt i nastoletnia ciąża, opieka nad młodszym rodzeństwem i chorym rodzicem... Materiał na trzy, dobre, pogłębione psychologiczne powieści. W połączeniu z wakacyjno-sielską atmosferą książka wydała mi bardzo sztuczna, nieszczera, papierowa... Gdy czytałam inne książki Łaciny, miałam poczucie, że bohaterów mogłabym spotkać na ulicy, a problemy, z którymi się zmagali, to kłopoty moich bliższych i dalszych znajomych. Tym razem bohaterowie składają się z traum, przykrych doświadczeń oraz klisz dotyczących współczesnej młodzieży.
Największą zaletą są opisy pustyni, rafy kolorowej czy Egiptu jako takiego. Wakacyjne klimaty, to co coś, co autorce wychodzi najlepiej, jak w "Telefonach do przyjaciela". Dopóki bohaterowie są poza Polską czytałam z zainteresowaniem, jednak ostatnie rozdziały wywołały u mnie tylko przewracanie oczami. Ciężkie przeżycia postaci nie poruszyły mnie ani trochę. Finał jest bardzo rozczarowujący, wydaje się być zbyt ambitny do pozostałej części powieści.
Być może sięgnę po dwie pozostałe książki Łaciny opublikowane po "Niebie nad pustynią", jednak obawiam się, że chęć do podążania za modnymi motywami i tematami nie wyszło autorce na dobre. Z sentymentu do Magdzika sięgnę zapewne po "Ostatnie wakacje", jednak w tej chwili jestem mocno zniechęcona do polskiej prozy dla młodzieży.
Komentarze
Prześlij komentarz