Drugi tom trylogii "Mroczne materie" początkowo wydawał się zupełnie nie pasować do swojego poprzednika, co dawało mi nadzieję. Akcja "Delikatnego noża" to bezpośrednie kontynuacja "Zorzy polarnej". Fabuła rozpoczyna się jednak w innym świecie, w miejscu, które opuścili dorośli przerażeni tajemniczymi Widmami. W drugiej odsłonie przygód Lyry dzieje się więcej, w wielu miejscach, ale klimat magicznego Oksfordu oraz mroźnej północy znika na rzecz nawiedzonego Cittàgazze. Obok dziewczynki pojawia się dwunastoletni zabójca i zbieg - Will, który również przypadkiem trafia do częściowo opustoszałego miasta. Razem próbują rozwikłać zagadkę podróży pomiędzy światami.
Plusem z pewnością jest bardziej rozbudowany świat (a właściwie: światy!) przedstawiony w powieści. Nadal czuję niedosyt wątków polityczno-religijnych. Will jest bohaterem lepiej wykreowanym, ma więcej cech oraz konkretny cel, który motywuje jego działanie. Chętnie zamieniłabym Lyra na Willa nawet w pierwszej części. W porównaniu do pierwszej części "Delikatny nóż" jest nieco ciekawszy, akcja jest szybsza i bardziej angażująca, jednak wciąż nie jest książką wzbudzającą emocje lub zostawiającą czytelnika z głową pełną przemyśleń.
"Mroczne materie" wyparowują z głowy szybciej niż Proch ze świata Lyry. Zainteresowanie czytelnika wycieka między palcami tak samo jak magia w świecie Willa. Choć ciekawy koncept na splecenie grzechu pierworodnego, Prochu i magii jest pomysłem oryginalnym, to dziś "Delikatny nóż" spodobać może się jedynie najmłodszym czytelnikom, którzy zakochali się w prozie Verne'a, a nie Rowling. Trochę głupiutkie, zupełnie infantylne i wymagające "przepisana" na współczesny język, a przede wszystkim współczesny sposób narracji w powieściach dla dzieci i młodzieży.
Komentarze
Prześlij komentarz