Przejdź do głównej zawartości

"Światło" Jay Asher

"Światło" Jay Asher

Nigdy nie byłam wielką miłośniczką "Trzynastu powodów", ale potrzebowałam lekkiej, wzruszającej opowieści... Cóż z tego, że "Światło" to historia bożonarodzeniowa? Przyda się trochę ochłody w te wakacyjne upały. Popełniłam błąd. Świąteczny romans w wydaniu Ashera jest jeszcze bardziej przeciętny i banalny niż jego słynny debiut. Choć początkowo oczarował mnie koncept życia na farmie choinek oraz corocznej konieczności spędzania świąt w słonecznej Kalifornii, z dala od domu, w zwykłej przyczepie... tak później dostrzegłam w tej opowieści mnóstwo głupot, niedorzeczności. Bohaterowie czasem zachowywali się jakby żyli w XIX wieku, bez telefonów i możliwości kontaktu z przyjaciółmi z innego stanu. Wszystkie problemy były hiperbolizowane, a postępowanie postaci nielogiczne, podczas gdy sama historia nie była wzruszająca, emocjonalna, zabawna.  

Na cztery tygodnie przed Gwiazdką w telewizji lecą same filmy z lat 90. klasy B, z aktorami, którymi nikt nie zna i z fabułą prostą jak drut. "Światło" jest przewidywalne do granic możliwości. Prosta opowieść o zwykłej dziewczynie i bad boyu, którego nikt nie rozumie. Jestem przekonana, że do tegorocznych świąt zapomnę o tej opowieści. Sierra i Caleb nie wyróżniają się niczym na tle dziesiątek innych romansów dla młodzieży i młodych dorosłych. Ich uczucie, relacja, więź jest płytkie i mało realne. Nawet otoczenie choinek i świątecznych dekoracji nie osłodziło tej historii.

Największą zaletą jest zwięzłość. Akcja to zaledwie cztery tygodnie, książka nie jest więc długa i czyta się dość szybko, choć pojawiło się też kilka dłużyzn i nudnawych momentów, gdy bohaterowie nie mogą się ze sobą dogadać, a Sierra zachowuje się jak ośmiolatka, której zabrano lizaka. Myślę, że nawet gdybym przeczytała tę powieść w Wigilię, to ta historia nie przypadłaby mi do gustu bardziej niż teraz, w środku lata. Nie polubiłam żadnego z bohaterów, choć sam koncept przypominał mi jedno z opowiadań ze zbioru "Podaruj mi miłość. 12 świątecznych opowiadań". 

Czas poświęcony na lekturę tej książki to czas zmarnowany. Całe szczęście, że tego czasu za wiele nie było... To dobra propozycja do pociągu albo do czytania w kolejce do dentysty, gdy bardziej skomplikowana historia nie jest wskazana. Proste love story dla nastolatków z Bożym Narodzeniem w tle.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wyśniony Moondrive Box!

Ta-dam! Nadszedł czas na nowy Box od Wydawnictwa Moondrive. Dotarł do mnie już wczoraj. Z pewnością jest o wiele lepszy niż poprzednie pudełka. I choć sam karton dotarł trochę zniszczony to i tak cieszę się jak w Boże Narodzenie. Jest na prawdę ładny. Znów z każdej strony znjaduje się tekst związany z książką. Na tyle znajdziemy też coś, co przypomina rebus-zagadkę. Oczywiście, nie mam pojęcia jakie jest rozwiązanie. Mam nadzieję, że olśni mnie podczas lektury. Wiem, kim była Lukrecja Borgia, której imię znajduje się na odwrocie pudełka, ale cóż, do diaska, ma ona wspólnego z oniryczną powieścią dla młodzieży? To teraz przechodzimy do zawartości pudełka... Pierwszym przedmiotem, który znalazłam był kubeczek. Duży, granatowy (i dość nie ostry na zdjęciu) w rzeczywistości prezentuje się naprawdę dużo lepiej. Drugim podarkiem była świeczka. Niestety jestem beztalenciem, więc nie umiem określić zapachu, nawet jeśli jest to klasyczna wanilia podpisana jako "Mimo wszystko". Przy

"Zdobyć to, co tak ulotne" Beatrice Colin

"Zdobyć to, co tak ulotne" Beatrice Colin Ogromne zaskoczenie. Pozytywne. Choć okładka zapowiada romans w cieniu wznoszącej się wieży Eiffela, to powieść Colin jest raczej powieścią społeczno-obyczajową, niż romansem w popularnym rozumieniu. Brytyjska pisarka skupia się na ukazaniu obłudy schyłku XIX stulecia, gierkach pomiędzy klasami europejskiej socjety oraz podobieństw pomiędzy potrzebami bohaterów, a współczesnym czytelnikiem. Z całą pewnością osoby, które sięgają po tę powieść w poszukiwaniu historycznego romansu, namiętnych scen erotycznych i romantycznych scenek w paryskich kawiarniach będą rozczarowane. Jednak osoby, które chciałyby spojrzeć na Paryż z perspektywy budowanej dzień po dniu wieży Eiffela będą zachwycone. Akcja rozwija się dość szybkim, równym tempem. Colin skupia się nie tylko na parze głównych bohaterów - Emilu i Cait - ale także na podopiecznych głównej bohaterki, wchodzących w dorosłość Alice i Jamesa. I to właśnie za sprawą rozpieszczonego ro

"Po drugiej stronie kartki" Jodi Picoult i Samanthe van Leer

Bajki tak to już mają, że wszystko dobrze się w nich kończy. Potwory zostają pokonane, księżniczki ocalone, a książęta są szczęśliwie zakochani... Zaraz, zaraz. Tylko kto powiedział, że książę zakochuje się w księżniczce? Co się stanie, gdy miłością jego życia okaże się czytelniczka? Wtedy tak jak Delilah i Oliver zrobią wszystko, aby wyciągnąć księcia z opowieści. I gdy już wszystko się udaje, gdy jesteśmy o krok od szczęśliwego zakończenia postawstaje kontynuacja, która udowadnia, że za każdym Żyli długo i szczęśliwie kryje się sporo opowieści o niepowodzeniach i rozczarowaniach prozą dnia codziennego.  Oliverowi udało się uwolnić z książki. Nie umie prowadzić samochodu, nie zna szkolnego życia i nie rozumie, że sam może podejmować wybory. Mimo to jest najszczęśliwszy na świecie - teraz może być z Delilah. Do czasu... "Po drugiej stronie kartki" Picoult i van Leer Sięgnięcie po kontynuację "Z innej bajki" zajęło mi ponad dwa lata, więc sporo szczegółów z