Przejdź do głównej zawartości

"Wampir z KC" Andrzej Pilipiuk

"Wampir z KC" Andrzej Pilipiuk

Wampiry z Pragi powróciły! I choć na pierwszy rzut oka nic się nie zmieniło to w powietrzu czuć już koniec pewnej epoki... Najpierw przymusowe wczasy nad Bałtykiem, potem zbieranie grzybów zimą, a na koniec upadek fabryki. Marek, Igor i Gosia muszą zmierzyć się z nową rzeczywistością. Jednak tak naprawdę kapitalizm pojawia się w "Wampirze z KC" dopiero pod koniec książki, a zdecydowana większość to utrzymane w starym stylu opowiadanka naśmiewające się z absurdów PRL. Efekt? Z jednej strony obietnica czegoś nowego, z drugiej strony nic się nie zmieniło, więc czytając "Wampira z KC" czułam się jak po podróży w czasie, cztery lata wstecz, gdy poznawałam (w pomylonej kolejności) początku losów praskich wampirów.

Powieść (zbiór chronologicznie uporządkowanych opowiadań?) jest bardzo nierówny. Znajdują się tu zarówno momenty bardzo zabawne, interesujące i wciągające, ale niemało jest też dłużyzn, podczas których nieźle się wynudziłam i tylko przelatywałam wzorkiem po linijkach. Autor przestał skupiać się na trzech głównych postaciach, za to sporo uwagi poświęcił innym warszawskim wampirom, Radkowi i jego rodzinie czy nawet Jakubowi Wędrowyczowi... 

Najbardziej podobały mi się dwa pierwsze opowiadania - o wakacjach i grzybobraniu. Kolejne historie wydawały mi się jedynie szykowaniem podłoża pod kolejnym tom, taki w którym praskie krwiopijce zadomowią się na dobre w kapitalizmie i zrzucą robocze łachy. Chyba bardziej cieszę się na myśl, że prawdopodobnie powstanie kolejna część, niż z lektury tej pozycji. Jasne, trochę się uśmiałam z absurdów minionej epoki. Napisana lekko i z polotem, jednak czasem żarty z SB przestają tak śmieszyć jak za pierwszym razem. 

Polecam miłośnikom twórczości Andrzeja Pilipiuka oraz wszystkim tym, którzy stęsknili się za Markiem, Igorem i Gosią. Jednak nie jest to książka, która przypadnie do gustu każdemu lub która odmieni życie czytelnika. Ot, lekturka na jesienne popołudnie,

Komentarze

  1. Nie czytałam wcześniej nic tego autora, wiec może najwyższa pora! Pozdrawiam! ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Wyśniony Moondrive Box!

Ta-dam! Nadszedł czas na nowy Box od Wydawnictwa Moondrive. Dotarł do mnie już wczoraj. Z pewnością jest o wiele lepszy niż poprzednie pudełka. I choć sam karton dotarł trochę zniszczony to i tak cieszę się jak w Boże Narodzenie. Jest na prawdę ładny. Znów z każdej strony znjaduje się tekst związany z książką. Na tyle znajdziemy też coś, co przypomina rebus-zagadkę. Oczywiście, nie mam pojęcia jakie jest rozwiązanie. Mam nadzieję, że olśni mnie podczas lektury. Wiem, kim była Lukrecja Borgia, której imię znajduje się na odwrocie pudełka, ale cóż, do diaska, ma ona wspólnego z oniryczną powieścią dla młodzieży? To teraz przechodzimy do zawartości pudełka... Pierwszym przedmiotem, który znalazłam był kubeczek. Duży, granatowy (i dość nie ostry na zdjęciu) w rzeczywistości prezentuje się naprawdę dużo lepiej. Drugim podarkiem była świeczka. Niestety jestem beztalenciem, więc nie umiem określić zapachu, nawet jeśli jest to klasyczna wanilia podpisana jako "Mimo wszystko". Przy

"Zdobyć to, co tak ulotne" Beatrice Colin

"Zdobyć to, co tak ulotne" Beatrice Colin Ogromne zaskoczenie. Pozytywne. Choć okładka zapowiada romans w cieniu wznoszącej się wieży Eiffela, to powieść Colin jest raczej powieścią społeczno-obyczajową, niż romansem w popularnym rozumieniu. Brytyjska pisarka skupia się na ukazaniu obłudy schyłku XIX stulecia, gierkach pomiędzy klasami europejskiej socjety oraz podobieństw pomiędzy potrzebami bohaterów, a współczesnym czytelnikiem. Z całą pewnością osoby, które sięgają po tę powieść w poszukiwaniu historycznego romansu, namiętnych scen erotycznych i romantycznych scenek w paryskich kawiarniach będą rozczarowane. Jednak osoby, które chciałyby spojrzeć na Paryż z perspektywy budowanej dzień po dniu wieży Eiffela będą zachwycone. Akcja rozwija się dość szybkim, równym tempem. Colin skupia się nie tylko na parze głównych bohaterów - Emilu i Cait - ale także na podopiecznych głównej bohaterki, wchodzących w dorosłość Alice i Jamesa. I to właśnie za sprawą rozpieszczonego ro

"Po drugiej stronie kartki" Jodi Picoult i Samanthe van Leer

Bajki tak to już mają, że wszystko dobrze się w nich kończy. Potwory zostają pokonane, księżniczki ocalone, a książęta są szczęśliwie zakochani... Zaraz, zaraz. Tylko kto powiedział, że książę zakochuje się w księżniczce? Co się stanie, gdy miłością jego życia okaże się czytelniczka? Wtedy tak jak Delilah i Oliver zrobią wszystko, aby wyciągnąć księcia z opowieści. I gdy już wszystko się udaje, gdy jesteśmy o krok od szczęśliwego zakończenia postawstaje kontynuacja, która udowadnia, że za każdym Żyli długo i szczęśliwie kryje się sporo opowieści o niepowodzeniach i rozczarowaniach prozą dnia codziennego.  Oliverowi udało się uwolnić z książki. Nie umie prowadzić samochodu, nie zna szkolnego życia i nie rozumie, że sam może podejmować wybory. Mimo to jest najszczęśliwszy na świecie - teraz może być z Delilah. Do czasu... "Po drugiej stronie kartki" Picoult i van Leer Sięgnięcie po kontynuację "Z innej bajki" zajęło mi ponad dwa lata, więc sporo szczegółów z