To druga powieść Nicoli Yoon, która rozkochała w sobie świat za sprawą powieści "Ponad wszystko". Myślałam o tej powieści, gdy tylko pojawiła się informacja, że zostanie wydana w Polsce. Miałam wobec niej wielkie nadzieje, które zostały spełnione choć w zupełnie inny sposób niż sobie wyobrażałam. "Słońce też jest gwiazdą" jest doskonałym połączeniem dwóch innych kochanych przeze mnie powieści o nietypowych tytułach: "Musimy coś zmienić" Sandy Hall oraz "Nick & Norah. Playlista dla dwojga" autorstwa Rachel Cohn i Davida Levithana.
"Słońce też jest gwiazdą" Nicola Yoon |
Naprzemienna narracja dwojga głównych bohaterów, muzyka, która łączy, kilkanaście godzin spędzonych razem, przypadkowe spotkanie i tętniący życiem Nowy Jork to elementy, które opisują zarówno nową książkę Yoon jak i historię stworzoną przez duet amerykańskich autorów. Podobieństw jest jeszcze więcej - klimat, humor oraz uśmiech, który nie schodził z mojej twarzy, gdy czytałam obie te książki. Wprowadzenie inny narratorów do książki - przypadkowych przechodniów, taksówkarza, krewnych - od razu przypomniało mi powieść Hall, która ujęła mnie właśnie nietypową, wieloosobową narracją. W "Musimy coś zmienić" znajdziemy nawet narrację z punktu widzenia ławki parkowej oraz wiewiórki, tutaj pojawiają się rozdziały opowiadające tylko o oczach lub o chemiczno-biologicznym aspekcie miłosnym. Także koncepcja przeznaczenia i losu przybliża "Słońce też jest gwiazdą" do historii Hall.
Dużo informacji i wiedzy dotyczących nie tylko samych procesów, odbywających się, gdy się zakochujemy, ale też opowieści o paradoksie dziadka oraz wiele innych ciekawostek ze świata nauki sprawiło, że bardzo cenię drugą powieść Yoon. Ponadto nieprzesłodzone zakończenie oraz podkreślenie problemów rasowych, z którymi mierzą się bohaterowie sprawiło, że "Słońce też jest gwiazdą" stało się jedną z najlepszych książek, jakie czytałam w tym roku. Szczególnie bliska jest mi postać Natashy - jej poglądy, sposób na życie, podejście do świata, tożsamości, miłości i Boga, a nawet umiejętność wyłączania emocji.
Polecam mocno, nie tylko osobom, które pokochały "Ponad wszystko", czy dwie wyżej wspomniane powieści. Myślę, że spodoba się także starszym czytelnikom, którzy mają ochotę na niegłupią, ale dość lekką historię, która wywoła uśmiech na twarzy i dostarczy wiedzy o mniej popularnym obliczu Nowego Yorku, w którym Koreańczycy żenią się z Koreankami, a czarnoskóre dziewczyny nie przyprowadzają do domu białych chłopaków.
Komentarze
Prześlij komentarz