"Illuminae" Jay Kristoff i Amie Kaufman |
Najpiękniej wydana książka tego roku! Propozycja dla tych, którzy nie tylko czytają, wąchają, kupują, układają i porządkują książki, ale dla tych, którzy traktują je jak małe dzieła sztuki użytkowej, które chcą je także podziwiać i oglądać. "Illuminae" jednocześnie czyta się i ogląda. I podziwia. Wszystkie ilustracje pojazdów, logotypy, kółka po kawie pozostawione na tajnych aktach... Wszystkie te drobne elementy, które razem tworzą spójną i kompletną całość pozwalają czytelnikowi na całkowite poddanie się immersji i zanurzenie się w głębi kosmosu.
Autorzy używają tricków znanych z filmów i innych powieści sciene-fiction, przez co podczas lektury przypominały mi się inne teksty kultury. Od "Solaris" zaczynając, kończąc na filmie "Interstellar". I to nie ze względu na tematykę i otoczenie. "Illuminae" i "Solaris" łączy sposób obrazowania spotkania jednostki z absolutem, transcendencją. Powieść Faufman Kristoffa jest bardzo filmowa. Zaczynając od wielu cliffhangerów, poprzez manipulowanie chronologią opisywanych wydarzeń, kończąc na plastyczności oraz szczątkowości opisów i ograniczeniu wątków do najważniejszych. Szczególnie manipulowanie chronologią w finale powieści przypominało mi rozwiązanie akcji filmu Nolana. W efekcie "Illuminae" to dobra, ale bardzo typowa dla swojego gatunku powieść.
Dzięki mnogości ilustracji (wszelkiej maści i rodzaju) całość można przeczytać w dwa dni. Owszem, książka robi wrażenie długiej i ciężkiej w odbiorze, ale już po 20-30 stronach byłam przyzwyczajona do fragmentaryczności opisów. Autorzy pokrywali w fabule sporo ciekawostek dotyczących kosmosu, fizyki czy zdolności ludzkiego mózgu, co dodatkowo uatrakcyjniło tekst. Najbardziej irytujący był wątek miłosny. Przez niego całość przypomina skrzyżowanie "Romea i Julii" z "Odyseją kosmiczną" i poradnikiem dla psychoanalityków. Wbrew pozorom, nie wiele tu terminów i opisów statków kosmicznych. Autorzy bardziej szczegółowo opisują relacją pomiędzy Kady a Ezrą niż statki, którymi lecą.
Bardzo dobra, choć pełna schematów powieść dla młodych czytelników. Idealna dla kogoś kto chciałby rozpocząć swoją przygodę z literaturą sciene-fiction. Miejscami zabawna i wzruszająca, choć finał trochę rozczarowujący. Pięknie wydana, ilustrowana i przemyślana od A do Z. Żadna kropka, plamka, ilustracja nie znalazła się tu przypadkowo. To dzieło dwojga perfekcjonistów zakochanych w XXVI wieku.
Komentarze
Prześlij komentarz