Przejdź do głównej zawartości

"Replika" Lauren Oliver

"Replika" Lauren Oliver

Jestem bez pamięci zakochana w trylogii "Delirium" Lauren Oliver, dlatego mimo rozczarowującej "Paniki" zdecydowałam się sięgnąć po najnowszą powieść amerykańskiej autorki - "Replikę". Na początku nie mogłam się zdecydować jak rozpocząć przygodę z tą książką, którą można czytać na trzy sposoby. Albo zaczynając od Liry, a później przeczytać opowieść Gemmy, albo rozpocząć od niebieskiej okładki, a później przejść do części Liry, ewentualnie czytać na przemian. Zdecydowałam się na ostatni wariant i czytałam jeden rozdział z perspektywy Gemmy, kolejny z perspektywy drugiej bohaterki. Myślę, że dzięki temu powieść nabrała tempa i nie było dłużyzn przed którymi mnie ostrzegana, ale ten sposób lektury ma też wadę. Upodobnił książkę o tak nietypowej kompozycji do wielu innych powieści, w których pojawia się narracja naprzemienna (tyle, że nie trzeba obracać książki w dłoniach), tak jak w "Kronikach rodu Kane".

Zdecydowanie bardziej wyrazista, ciekawa i podobna do "Delirium" jest część Liry. Jest bardziej post-apokaliptyczna, dystopiczna i tajemnicza, niż część Gemmy, która ma znamiona taniego kryminału dla młodzieży z irytującym i wybijającym się na pierwszy plan wątkiem romantycznym oraz przepisową zwariowaną najlepszą przyjaciółką, jakich pełno w tego typu powieściach. "Żółta" opowieść jest też bardziej dynamiczna (a przez to krótsza) i wzbudza większe emocje.

Całość jest w sumie dość przewidywalna, przywodzi na myśl czytadła dla dzieci o rozdzielonym rodzeństwie, pomylonych bliźniakach lub utajnionych adopcjach. Łatwo odgadnąć jak potoczy się akcja, co nastąpi w kolejnym rozdziale. Najciekawszy jest sam tytułowy motyw replik oraz kompozycja - podział powieści na dwie autonomiczne opowieści i dwie bohaterki.  Powieść pozostawia też wiele pytań bez odpowiedzi, co w równym stopniu drażni i ciekawi czytelnika. Szczególnie postać ojca Gemmy intryguje nawet po zamknięciu książki. 

Polecam miłośnikom stylu Lauren Oliver oraz osobom, które chcą sięgnąć po dość realistyczne scine-fiction (hehe). Powieść jest dość sympatyczna i lekka, ale daje też do myślenia. Gdyby autorka bardziej dopracowała szczegóły i intrygę byłoby to arcydzieło. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wyśniony Moondrive Box!

Ta-dam! Nadszedł czas na nowy Box od Wydawnictwa Moondrive. Dotarł do mnie już wczoraj. Z pewnością jest o wiele lepszy niż poprzednie pudełka. I choć sam karton dotarł trochę zniszczony to i tak cieszę się jak w Boże Narodzenie. Jest na prawdę ładny. Znów z każdej strony znjaduje się tekst związany z książką. Na tyle znajdziemy też coś, co przypomina rebus-zagadkę. Oczywiście, nie mam pojęcia jakie jest rozwiązanie. Mam nadzieję, że olśni mnie podczas lektury. Wiem, kim była Lukrecja Borgia, której imię znajduje się na odwrocie pudełka, ale cóż, do diaska, ma ona wspólnego z oniryczną powieścią dla młodzieży? To teraz przechodzimy do zawartości pudełka... Pierwszym przedmiotem, który znalazłam był kubeczek. Duży, granatowy (i dość nie ostry na zdjęciu) w rzeczywistości prezentuje się naprawdę dużo lepiej. Drugim podarkiem była świeczka. Niestety jestem beztalenciem, więc nie umiem określić zapachu, nawet jeśli jest to klasyczna wanilia podpisana jako "Mimo wszystko". Przy

"Zdobyć to, co tak ulotne" Beatrice Colin

"Zdobyć to, co tak ulotne" Beatrice Colin Ogromne zaskoczenie. Pozytywne. Choć okładka zapowiada romans w cieniu wznoszącej się wieży Eiffela, to powieść Colin jest raczej powieścią społeczno-obyczajową, niż romansem w popularnym rozumieniu. Brytyjska pisarka skupia się na ukazaniu obłudy schyłku XIX stulecia, gierkach pomiędzy klasami europejskiej socjety oraz podobieństw pomiędzy potrzebami bohaterów, a współczesnym czytelnikiem. Z całą pewnością osoby, które sięgają po tę powieść w poszukiwaniu historycznego romansu, namiętnych scen erotycznych i romantycznych scenek w paryskich kawiarniach będą rozczarowane. Jednak osoby, które chciałyby spojrzeć na Paryż z perspektywy budowanej dzień po dniu wieży Eiffela będą zachwycone. Akcja rozwija się dość szybkim, równym tempem. Colin skupia się nie tylko na parze głównych bohaterów - Emilu i Cait - ale także na podopiecznych głównej bohaterki, wchodzących w dorosłość Alice i Jamesa. I to właśnie za sprawą rozpieszczonego ro

"Po drugiej stronie kartki" Jodi Picoult i Samanthe van Leer

Bajki tak to już mają, że wszystko dobrze się w nich kończy. Potwory zostają pokonane, księżniczki ocalone, a książęta są szczęśliwie zakochani... Zaraz, zaraz. Tylko kto powiedział, że książę zakochuje się w księżniczce? Co się stanie, gdy miłością jego życia okaże się czytelniczka? Wtedy tak jak Delilah i Oliver zrobią wszystko, aby wyciągnąć księcia z opowieści. I gdy już wszystko się udaje, gdy jesteśmy o krok od szczęśliwego zakończenia postawstaje kontynuacja, która udowadnia, że za każdym Żyli długo i szczęśliwie kryje się sporo opowieści o niepowodzeniach i rozczarowaniach prozą dnia codziennego.  Oliverowi udało się uwolnić z książki. Nie umie prowadzić samochodu, nie zna szkolnego życia i nie rozumie, że sam może podejmować wybory. Mimo to jest najszczęśliwszy na świecie - teraz może być z Delilah. Do czasu... "Po drugiej stronie kartki" Picoult i van Leer Sięgnięcie po kontynuację "Z innej bajki" zajęło mi ponad dwa lata, więc sporo szczegółów z