Już od dnia premiery miałam ochotę na tę książkę. I z każdym dniem miałam coraz większe oczekiwania wobec niej. Sama okładka mnie oczarowała, a po przeczytaniu "Dzięki za tę podróż" tegoż samego autora mój apetyt jeszcze się wzmocnił. I w znacznej mierze książka spełniła moje oczekiwania, jednak nie rzuciła mnie na kolana i pozostawiła lekki niedosyt.
"Przed końcem świata" Tommy Wallach |
Z pewnością książka nie jest zaskakująca pod względem fabuły. Właściwie już pierwsze strony zdradzają rozwój akcji. Ba, sam opis na tyle okładki zdradza schemat, który rządzi całą fabułą. Czterech bohaterów, dwie dziewczyny i dwóch chłopaków. Kujonka, ladacznica, obibok i król koszykówki. Cztery typowe postacie, obrazujące cztery stereotypy osobowości nastolatków. Nietrudno znaleźć wiele książek, w których znajdziemy rozkochane w nauce dziewczęta jak Anita, czy też skomplikowane osobowości tego złego, który oczywiście jest poszkodowany przez los i w gruncie rzeczy ma dobre serduszko. Jednak mam wrażenie, że autor celowo wybrał stereotypowe postaci i dość przewidywalny schemat fabularny. Najzwyczajniej na świecie, zdaje się, autor nie chciał rozpraszać uwagi czytelnika szczególnie skomplikowanym ciągiem przyczynowo-skutkowym ani barwnymi i nietypowymi bohaterami. Dzięki zminimalizowaniu roli obu tych elementów na pierwszy plan wychodzą przemyślenia autora oraz filozofia nadziei w obliczu końca świata przeszmuglowana w rozmowach Elizy i Petera.
Jeszcze dwa argumenty przemawiają za tym, że to nie zwykłą powieść o nastolatkach dla nastolatków. W posłowiu autor informuje czytelników o ścieżce dźwiękowej stworzonej dla tej powieści. Wystarczy przesłuchać utwory, aby wiedzieć, że "Przed końcem świata" to coś więcej niż łzawa i niezaskakująca opowieść. Drugi argument to zakończenie. Chyba nie dało się stworzyć bardziej filozoficznego finału. To nawet nie jest finał. To lista pytań i stwierdzeń, z którymi pozostaje czytelnik po skończeniu lektury i z którymi musi się sam zmierzyć, zastanowić, przemyśleć i wybrać.
Nastrojem i klimatem "Przed końcem świata" przypominało mi "Wiek cudów". Sama wizja końca świata jest wspólna dla obu tytułów, ale także nostalgiczne i filozoficzne rozważania upodobniają powieść Wallacha do "Wieku cudów". Obie powieści robią wrażenie i nie trudno je polubić. Nie umiem powiedzieć, która z nich jest lepsza, ale z całą pewnością "Przed końcem świata" bardziej zapada w pamięć.
Polecam dojrzalszym miłośnikom literatury młodzieżowej, którzy nie rozczarują się schematyczną fabułą i typowymi bohaterami, a dostrzegą coś więcej w tej książce, coś czego nie ma w wielu innych książkach. Dobra powieść, choć zupełnie inna niż "Dzięki za tę podróż", które oceniam na odrobinę lepsze ze względu na mniej łzawych i prawie poruszających scen i więcej humoru.
Komentarze
Prześlij komentarz