"Margo" Tarryn Fisher |
Chyba pierwszy raz nie jestem pewna czy przeczytana książka przypadła mi do gustu, czy nie. Zwyczajnie nie jestem w stanie powiedzieć, czy ją lubię. Z całą pewnością nie polubiłam tytułowej bohaterki, która właściwie jest antybohaterką. Z drugiej strony jednak książka niesamowicie wciąga, szokuje i zadaje trudne pytania, co zawsze bardzo cenię w literaturze. Mimo to po skończeniu "Margo" moje odczucia były mieszane, nawet sprzeczne. Nie wiem, czy to możliwe, ale nie lubię tej historii choć lubię tę książkę. To jedna z tych opowieść, które mieszają w głowie i nie pozwalają zasnąć. Okrutna, brutalna, szokująca i smutna. Całkowicie odziera czytelnika z złudzeń, nadziei i marzeń, zostawia w szoku.
Z całą pewnością nie jest to powieść, którą poleciłabym nastolatkom. Młody wiek głównej postaci jest bardzo mylący. Na początku powieści Margo ma zaledwie czternaście lat, jednak nie wyobrażam sobie czternastolatków, którzy mogą spać po skończeniu tej powieści. Książka napisana jest jednak dość prostym językiem, często potocznym i pozbawionym literackich zdobień, więc lektura może zająć jeden, dłuższy, zimowy wieczór. Jednak tematyka skłania do odłożenia książki na bok i dania sobie kilku chwil na przemyślenie opisywanych wydarzeń, nabranie dystansu i przyjęcie jakiegokolwiek stanowiska. "Margo" wciąga. Już po kilkunastu stronach byłam całkowicie zanurzona w Bone, mieszkałam w domu-potworze, a moim sąsiadem był nastolatek na wózku inwalidzkim.
Opisy miasteczka przypominały mi "Panikę" Lauren Oliver. Z kolei całkowite zagubienie głównej postaci w świecie, w swoim umyśle i w relacjach z ludźmi przywodziło mi na myśl jedną z najlepszych książek, którą czytałam w zeszłym roku - "Byliśmy łgarzami". Jednak "Panika" jest zdecydowanie nudniejsza, a "Byliśmy łgarzami" dużo lepiej skomponowane, opisane i (mimo drastycznych scen z "Margo") zaskakujące. Fisher trochę za mało skupiła się na tym co dzieje się w samej bohaterce, choć mamy tu do czynienia z narracją pierwszoosobową, to zdecydowanie więcej opisów dotyczy świata zewnętrznego niż przeżyć wewnętrznych. Gdy już na okładce pojawia się napis o walce z własnym umysłem to chciałoby się, aby właśnie ta walka stała się głównym wątkiem. Wątkiem ważnym, pierwszoplanowym, zakończonym i mniej chaotycznym niż ma to miejsce w "Margo".
Polecam nielicznej grupie czytelników, którzy lubią się bać, lubią myśleć o tym, o czym na ogół myśleć nie wypada. Straszna, nieapetyczna i całkowicie pozbawiona prawdopodobieństwa życiowego opowieść o młodej kobiecie, która wyznaje zasadę "oko za oko". Ciężkostrawna lektura dla ambitnych, dojrzałych i otwartych pożeraczy książek.
Komentarze
Prześlij komentarz