"Córka Zjadaczki Grzechów" Melinda Salisbury |
Jak ja dawno nie czytałam nic fantasy! I nawet nie zdawałam sobie sprawy jak bardzo brakuje mi opowieści o dworach, potworach, królach, zdradach, magicznych mocach, alchemii i wielkiej miłości mimo przeciwności losu. Nie zdawałam sobie z tego sprawy dopóki nie sięgnęłam po "Córkę Zjadaczki Grzechów", która udowodniła mi jak bardzo potrzebuję rasowej, mocnej fantastyki z całym magicznym inwentarzem. "Córka Zjadaczki Grzechów" to pierwszy tom trylogii o tym samym tytule. Drugi tom już grzecznie czeka obok mnie i zaraz zostanie zjedzony jak grzechy bohaterów. Trzeci tom będzie miał swą anglojęzyczną premierę dopiero w przyszłym miesiącu, więc na polski będę musiała jeszcze trochę poczekać. Ale jeśli poziom zostanie utrzymany to z całą pewnością warto! I te okładki!
Ta książka przypomina mi trzy inne, wszystkie rewelacyjne i mieszczące się wysoko w moim prywatnym rankingu najlepszych książek fantastycznych. Pierwsza z nich "Dotyk Julii". Oczywiście ze względu na motyw zabójczego dotyku jakim obdarzona (lub przeklęta) jest główna bohaterka. Jednak w powieści Salisbury motyw ten zrealizowany jest bardziej awangardowo i zdaje się być mniej inspirowany popkulturą niż w przypadku Mafi. Drugą książką, która przyszła mi na myśl podczas czytania to "Fałszywy książę" (błagam, niech ktoś wyda wreszcie 3 tom!) ze względu na wielość opisów życia dworu i królewską atmosferę unoszącą się na każdej karcie powieści. Trzecią powieścią, od której nie mogłam się uwolnić jest "The Witch Hunter. Łowczyni", a to za sprawą pędzącej na złamanie karku, dynamicznej fabule. Ponadto wielość zwrotów akcji i ich nieprzewidywalny charakter sprawiają, że to właśnie powieść Boecker zdaje mi się najbardziej podobna do "Córki Zjadaczki grzechów".
Wszystkie trzy podobieństwa są jednocześnie największymi zaletami tego cyklu. Po pierwsze awangardowe podejście do motywu zabójczego dotyku, bóstw i samej magii. Po drugie świetnie wykreowana postać królowej, w okół której skupia się życie dworu - krwawe polowania, autorytarna władza, rytuały i obyczajowość. Trzecia zaleta jest największa. Nie dość, że akcja jest prędka, żwawa i wciąga już od czwartego rozdziału to jeszcze nie udało mi się odgadnąć i przewidzieć rozwoju wypadków. Niesamowicie dokładnie przemyślana fabuła, każdy wątek jest istotny i splata się z głównym motywem! Jedyną, niewielką wadą jest mała liczba opisów świata przedstawionego. Królestwo, w którym dzieje się akcja jest tworem nieposkromionej fantazji autorki, więc ciężko wyobrazić je sobie, gdy opisy zdarzają się sporadycznie. Prawie nic nie wiemy nawet o zamku, w którym główna bohaterka spędza większość czasu. Także obecne w książce rytuały i obyczaje dworu są opisane zbyt pobieżnie. Pozostawiło to lekki niedosyt.
Podsumowując, "Córka Zjadaczki Grzechów" to naprawdę przedni przykład powieści fantasy, który zawiera zaskakującą i przemyślaną fabułą. Ponadto pióro Salisbury jest lekkie i z polotem. Idealna pozycja dla wielbicieli fantastycznych książek o światach pełnych magii, zdrad i wielkich namiętności.
Komentarze
Prześlij komentarz