Chyba trochę zatęskniłam za post apokaliptycznymi powieściami dla młodzieży. Ponieważ za wiele tego typu ciekawych tytułów w nowościach wydawniczych nie znalazłam to postanowiłam sięgnąć po "Moje nowe życie" Meg Rosoff. Okładka paskudna, opis lakoniczny, ale po przejrzeniu pierwszych stron doszłam do wniosku, że ta krótka powieść ma co najmniej jedną dużą zaletę - bohaterka jest właściwie antybohaterką. Trudną dziewczyną, z problemami, a nie kolejną pięknością o wybitnej inteligencji i super-mocach. Daisy, a właściwie Elizabeth, jest średniej urody, średniej inteligencji i pakuje się w kłopoty dla czystej przyjemności bycia zbuntowaną piętnastolatką.
"Moje nowe życie" Meg Rosoff |
Chyba największą zaletą prócz mocnej figury antybohaterki jest udane upodobnienie języka powieści (lub jej szkicu) do języka mówionego. Drugą, pomniejszą zaletą jest kompozycja zakończenia. Ambitne i wolne od osądów na temat postaw moralnych bohaterów w obliczu wojny i walki o życie. I choć sam problem wojny autorka zminimalizowała prawie do tła to udało jej się uniknąć podobieństwa do serii "Jutro" (blee, nie polecam). Właściwie głównym problemem jest etyka Daisy i wszystkich osób, które spotyka od wyjazdu z Nowego Jorku.
Dość dobrze, krótko i inaczej niż zapowiada to tandetna okładka. Nie tylko dla młodzieży, ale tylko dla osób z otwartym umysłem. Raczej polecam, choć widoczne wady mogą zniechęcić mniej więcej w połowie, gdy akcja staje się szczególnie pourywana, chaotyczna i fragmentaryczna.
Komentarze
Prześlij komentarz