Przejdź do głównej zawartości

"Lato Eden" Liz Flanagan

"Lato Eden" Liz Flanagan

Eden zniknęła. Po tym wszystkim co przeszła chyba nikt nie jest zdziwiony. Jej chłopak i najlepsza przyjaciółka, którzy przez całe lato starali się pomagać Eden nie mogą znieść myśli, że tak ją zawiedli. Piękna blondynka znika, a jej najlepsza przyjaciółka - Jess - postanawia ją odnaleźć odtwarzając całe wspólne lato. Pomysł niezły, gorsze wykonanie. Największą zaletą jest zwrócenie uwagi na szczególną rolę przyjaźni w życiu człowieka. Autorka rezygnuje z rozbudowanego i uzdrawiającego wątku miłosnego (jak w "Miłość i inne czarne dziury" lub "Chemia naszych serc"), aby w pełni skupić się na złożoności przyjaźni. Szczerze i bez pretensji Flanagan udowadnia, że bycie najlepszym przyjacielem jest czymś trudniejszym niż wspólne wyjścia na kawę.

Właściwa akcja tej książki to zaledwie kilkanaście godzin, jednak główny tok narracji jest przerywany wieloma retrospekcjami. Pomysł na taki sposób opowiedzenia historii Jess i Eden zapowiadał się ciekawie, niestety efektem jest rozwleczona akcja pełna schematów i z przewidywalnym zakończeniem. Książka podzielona jest na różniej długości rozdziały. Część  nich jest opatrzona datą godzinną, aby czytelnik mógł śledzić z uwagą czas upływający od chwili zaginięcia Eden. Rozdziały retrospektywne, streszczają losy przyjaźni dziewczyn z różnych okresów ich życia. Część retrospekcji jest zbędna, przez co wybijają czytelnika z rytmu lektury. Także kilka wątków wydaje się niepotrzebne. Tayler, Imogen, Charlotte - to postacie, bez których ta powieść mogłaby się świetnie obyć. Zaletą z kolei jest podjęcie niełatwego tematu - roli przyjaźni, ale też roli więzów rodzinnych oraz odpowiedzialności za własne słowa. 

To jedna z tych powieści, do których nie wrócę, choć nie żałuję ich przeczytania. Książki nie czyta się łatwo - głównie przez ciągłe retrospekcje wybijające z rytmu i bardzo przewidywalne, banalne zakończenie - choć momentami bywa zabawna i czasem wciągająca. Sami bohaterowie nie budzą sympatii, a najbardziej interesujące wątki są skrajnie zminimalizowane.

Polecam osobom, które lubią literaturę, traktującą o trudnej przyjaźni, wstydzie i poczuciu osamotnienia mimo popularności, rodziny i przyjaciół w około.  To raczej nie jest powieść o traumie i depresji - te wątki są tylko pobieżnie zarysowane. Najważniejszy wątek to motyw trudnej przyjaźni, który uświadamia czytelnikom, że nigdy nie poznajemy do końca ani samego siebie ani swojego najlepszego przyjaciela. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wyśniony Moondrive Box!

Ta-dam! Nadszedł czas na nowy Box od Wydawnictwa Moondrive. Dotarł do mnie już wczoraj. Z pewnością jest o wiele lepszy niż poprzednie pudełka. I choć sam karton dotarł trochę zniszczony to i tak cieszę się jak w Boże Narodzenie. Jest na prawdę ładny. Znów z każdej strony znjaduje się tekst związany z książką. Na tyle znajdziemy też coś, co przypomina rebus-zagadkę. Oczywiście, nie mam pojęcia jakie jest rozwiązanie. Mam nadzieję, że olśni mnie podczas lektury. Wiem, kim była Lukrecja Borgia, której imię znajduje się na odwrocie pudełka, ale cóż, do diaska, ma ona wspólnego z oniryczną powieścią dla młodzieży? To teraz przechodzimy do zawartości pudełka... Pierwszym przedmiotem, który znalazłam był kubeczek. Duży, granatowy (i dość nie ostry na zdjęciu) w rzeczywistości prezentuje się naprawdę dużo lepiej. Drugim podarkiem była świeczka. Niestety jestem beztalenciem, więc nie umiem określić zapachu, nawet jeśli jest to klasyczna wanilia podpisana jako "Mimo wszystko". Przy

"Zdobyć to, co tak ulotne" Beatrice Colin

"Zdobyć to, co tak ulotne" Beatrice Colin Ogromne zaskoczenie. Pozytywne. Choć okładka zapowiada romans w cieniu wznoszącej się wieży Eiffela, to powieść Colin jest raczej powieścią społeczno-obyczajową, niż romansem w popularnym rozumieniu. Brytyjska pisarka skupia się na ukazaniu obłudy schyłku XIX stulecia, gierkach pomiędzy klasami europejskiej socjety oraz podobieństw pomiędzy potrzebami bohaterów, a współczesnym czytelnikiem. Z całą pewnością osoby, które sięgają po tę powieść w poszukiwaniu historycznego romansu, namiętnych scen erotycznych i romantycznych scenek w paryskich kawiarniach będą rozczarowane. Jednak osoby, które chciałyby spojrzeć na Paryż z perspektywy budowanej dzień po dniu wieży Eiffela będą zachwycone. Akcja rozwija się dość szybkim, równym tempem. Colin skupia się nie tylko na parze głównych bohaterów - Emilu i Cait - ale także na podopiecznych głównej bohaterki, wchodzących w dorosłość Alice i Jamesa. I to właśnie za sprawą rozpieszczonego ro

"Po drugiej stronie kartki" Jodi Picoult i Samanthe van Leer

Bajki tak to już mają, że wszystko dobrze się w nich kończy. Potwory zostają pokonane, księżniczki ocalone, a książęta są szczęśliwie zakochani... Zaraz, zaraz. Tylko kto powiedział, że książę zakochuje się w księżniczce? Co się stanie, gdy miłością jego życia okaże się czytelniczka? Wtedy tak jak Delilah i Oliver zrobią wszystko, aby wyciągnąć księcia z opowieści. I gdy już wszystko się udaje, gdy jesteśmy o krok od szczęśliwego zakończenia postawstaje kontynuacja, która udowadnia, że za każdym Żyli długo i szczęśliwie kryje się sporo opowieści o niepowodzeniach i rozczarowaniach prozą dnia codziennego.  Oliverowi udało się uwolnić z książki. Nie umie prowadzić samochodu, nie zna szkolnego życia i nie rozumie, że sam może podejmować wybory. Mimo to jest najszczęśliwszy na świecie - teraz może być z Delilah. Do czasu... "Po drugiej stronie kartki" Picoult i van Leer Sięgnięcie po kontynuację "Z innej bajki" zajęło mi ponad dwa lata, więc sporo szczegółów z