Przejdź do głównej zawartości

"Goodbye days" Jeff Zenter

"Goodbye days" Jeff Zenter

Carver wysłał krótką, prostą wiadomość do jednego z trzech najlepszych przyjaciół. Chwilę po tym zginęli w wypadku samochodowym, a Carver pozostaje sam z wyrzutami sumienia. Stopniowo zaczyna dopuszczać do siebie siostrę, byłą dziewczynę jednego ze zmarłych i terapeutę. Jednak nie jest w stanie dopuścić do siebie myśli, że to nie on jest odpowiedzialny za tę tragedię. 

Temat traumy, żałoby i depresji po śmierci najbliższych łatwo odnaleźć w wielu pozycjach pisanych z myślą o młodzieży w ostatnich latach. Jeff Zenter także postanowił napisać powieść, której głównym tematem jest utrata trzech najlepszych przyjaciół. Ponadto, powieść odróżnia się od pozostałych faktem, że główny bohater jest zamieszany w śmierć swoich przyjaciół i grożą mu tego konsekwencje. Niestety, Zenterowi mało było motywów i toposów, więc sięgnął po cały repertuar tematów, które można znaleźć w absolutnie każdej książce amerykańskiej dla młodzieży. Rasizm? Jest. Mniejszości seksualne? Obecne. Nękanie w szkole? Oczywiście. Wątek romantyczny? No ba! 

Myślę, że gdyby autor skupił się na temacie żałoby oraz poczucia winy i grożącej Carverowi kary ta książka byłaby dużo lepsza. A tak, to co w niej najważniejsze gubi się, mniej więcej, w połowie powieści. Zwyczajnie znika pomiędzy różnymi innymi sprawami, o których autor musi wspomnieć, aby zaraz potem porzucić tę koncepcję i znaleźć kolejną. Najgorsze jest to, że wszystkie te standardowe, typowe dla amerykańskich młodzieżówek motywy i postawy są wtłaczane czytelnikowi wprost do głowy. Jednak, to nie jest całkiem zła książka. Były momenty, kiedy Zenter poświęcał więcej uwagi traumie i żałobie, a ja naprawdę mocno wzruszyłam się i łezka kręciła mi się w oku.

Powieść napisana jest baaaaaardzo prostym językiem, momentami przesadnie stylizowanym na język nastoletnich chłopców. Jednak da się to znieść, a historia jest na tyle interesująca, że głupawe dowcipy jakoś uchodzą w tłumie. Najciekawsze są opisy terapii. Myślę, że książka spodziewa się bardziej tym czytelnikom, którzy nie są nastawieni na opis traumy, czy depresji, ale wolą coś lżejszego. Bardziej dla nastolatków niż nastolatek. Dobre, momentami zabawne, momentami wzruszające, ale do przeczytania raz i zapomnienia. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wyśniony Moondrive Box!

Ta-dam! Nadszedł czas na nowy Box od Wydawnictwa Moondrive. Dotarł do mnie już wczoraj. Z pewnością jest o wiele lepszy niż poprzednie pudełka. I choć sam karton dotarł trochę zniszczony to i tak cieszę się jak w Boże Narodzenie. Jest na prawdę ładny. Znów z każdej strony znjaduje się tekst związany z książką. Na tyle znajdziemy też coś, co przypomina rebus-zagadkę. Oczywiście, nie mam pojęcia jakie jest rozwiązanie. Mam nadzieję, że olśni mnie podczas lektury. Wiem, kim była Lukrecja Borgia, której imię znajduje się na odwrocie pudełka, ale cóż, do diaska, ma ona wspólnego z oniryczną powieścią dla młodzieży? To teraz przechodzimy do zawartości pudełka... Pierwszym przedmiotem, który znalazłam był kubeczek. Duży, granatowy (i dość nie ostry na zdjęciu) w rzeczywistości prezentuje się naprawdę dużo lepiej. Drugim podarkiem była świeczka. Niestety jestem beztalenciem, więc nie umiem określić zapachu, nawet jeśli jest to klasyczna wanilia podpisana jako "Mimo wszystko". Przy

"Zdobyć to, co tak ulotne" Beatrice Colin

"Zdobyć to, co tak ulotne" Beatrice Colin Ogromne zaskoczenie. Pozytywne. Choć okładka zapowiada romans w cieniu wznoszącej się wieży Eiffela, to powieść Colin jest raczej powieścią społeczno-obyczajową, niż romansem w popularnym rozumieniu. Brytyjska pisarka skupia się na ukazaniu obłudy schyłku XIX stulecia, gierkach pomiędzy klasami europejskiej socjety oraz podobieństw pomiędzy potrzebami bohaterów, a współczesnym czytelnikiem. Z całą pewnością osoby, które sięgają po tę powieść w poszukiwaniu historycznego romansu, namiętnych scen erotycznych i romantycznych scenek w paryskich kawiarniach będą rozczarowane. Jednak osoby, które chciałyby spojrzeć na Paryż z perspektywy budowanej dzień po dniu wieży Eiffela będą zachwycone. Akcja rozwija się dość szybkim, równym tempem. Colin skupia się nie tylko na parze głównych bohaterów - Emilu i Cait - ale także na podopiecznych głównej bohaterki, wchodzących w dorosłość Alice i Jamesa. I to właśnie za sprawą rozpieszczonego ro

"Po drugiej stronie kartki" Jodi Picoult i Samanthe van Leer

Bajki tak to już mają, że wszystko dobrze się w nich kończy. Potwory zostają pokonane, księżniczki ocalone, a książęta są szczęśliwie zakochani... Zaraz, zaraz. Tylko kto powiedział, że książę zakochuje się w księżniczce? Co się stanie, gdy miłością jego życia okaże się czytelniczka? Wtedy tak jak Delilah i Oliver zrobią wszystko, aby wyciągnąć księcia z opowieści. I gdy już wszystko się udaje, gdy jesteśmy o krok od szczęśliwego zakończenia postawstaje kontynuacja, która udowadnia, że za każdym Żyli długo i szczęśliwie kryje się sporo opowieści o niepowodzeniach i rozczarowaniach prozą dnia codziennego.  Oliverowi udało się uwolnić z książki. Nie umie prowadzić samochodu, nie zna szkolnego życia i nie rozumie, że sam może podejmować wybory. Mimo to jest najszczęśliwszy na świecie - teraz może być z Delilah. Do czasu... "Po drugiej stronie kartki" Picoult i van Leer Sięgnięcie po kontynuację "Z innej bajki" zajęło mi ponad dwa lata, więc sporo szczegółów z