Przejdź do głównej zawartości

"Od złej do przeklętej" Katie Alender

"Od złej do przeklętej" Katie Alender

Za sprawą "Od złej do przeklętej" powróciłam do świata rodem z horrorów wykreowanego przez Katie Alender. Pierwsza część mocno mnie zauroczyła, a raczej przestraszyła na tyle, aby na stałe zagościć w mojej pamięci. Nic dziwnego, że miałam dość duże oczekiwania względem kontynuacji publikacji "Złe dziewczyny nie umierają". Większość moich marzeń została spełniona. Z wyjątkiem jednego. Tym razem nie bałam się ani trochę. Niestety, tak jak pierwszy tom trylogii był horrorem z krwi i kości, tak druga część zbyt przerażająca nie jest. Motywy demoniczne oraz motyw sekty są tu raczej dodatkiem niż daniem głównym. Trochę jak w trylogii "Nevermore" Kelly Creagh. 

Akcja jest jeszcze bardziej prężna niż w pierwszej odsłonie przygód Lex i Kasey. Relacja pomiędzy siostrami jest nadal równie skomplikowana, choć wraz z rozwojem wydarzeń schodzi na dalszy plan. Za to więcej uwagi autorka poświęca na kreowanie postaci rodziców bohaterek. Pojawia się też kilka nowych osób, a starzy znajomi zyskują nowe twarze, co jest najbardziej zaskakującym elementem kompozycyjnym trylogii. Postacie drugo- i trzecioplanowe z pierwszej części zyskują na znaczeniu w drugim tomie. Właściwie już po 20-30 stronach "Od złej do przeklętej" byłam całkowicie pochłonięta przez powieść. Moje zainteresowanie nie spadło aż do ostatniej strony. 

Choć nie bałam się ani przez chwilę, to całość bardzo mi odpowiadała. Dynamiczna akcja i nieoczywista rola bohaterów drugoplanowych sprawiły, że całość wypada bardzo korzystnie. Ponadto drugi tom wyraźnie wskazuje na kontynuacje wątków w trzeciej części. Jest to o tyle zaskakujące, o ile pierwsza część kończy się dość definitywnie, a wydarzenia w niej opisywane nie mają ogromnego znaczenia w drugim tomie. Powieść napisana jest lekkim językiem, ale nie zbyt prostym i banalnym, co zdarza się często autorom publikacji skierowanych do młodzieży. 

Bardzo polecam osobom, które wystraszyły się podczas lektury pierwszej odsłony trylogii. Kontynuacja, choć niestraszna i mniej skupiająca się na złożonej psychice bohaterek oraz łączącej je więzi, jest bardzo dobra. Jest bardziej nastawiona na przygody, akcję i dynamikę, a także sposób oddziaływania ludzi na siebie nawzajem wewnątrz grupy. Dobra propozycja dla młodzieży i każdego kto czuje się młody duchem lub zwyczajnie lubi motywy opętania i zniewolenia przez duchy. 

Komentarze

  1. Wydaje się być świetna! Dużym plusem jest dla mnie dynamiczna akcja o której piszesz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jedna z bardziej dynamicznych, pod względem akcji, trylogii fantastycznych jakie czytałam. A troszkę tego było ;)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Wyśniony Moondrive Box!

Ta-dam! Nadszedł czas na nowy Box od Wydawnictwa Moondrive. Dotarł do mnie już wczoraj. Z pewnością jest o wiele lepszy niż poprzednie pudełka. I choć sam karton dotarł trochę zniszczony to i tak cieszę się jak w Boże Narodzenie. Jest na prawdę ładny. Znów z każdej strony znjaduje się tekst związany z książką. Na tyle znajdziemy też coś, co przypomina rebus-zagadkę. Oczywiście, nie mam pojęcia jakie jest rozwiązanie. Mam nadzieję, że olśni mnie podczas lektury. Wiem, kim była Lukrecja Borgia, której imię znajduje się na odwrocie pudełka, ale cóż, do diaska, ma ona wspólnego z oniryczną powieścią dla młodzieży? To teraz przechodzimy do zawartości pudełka... Pierwszym przedmiotem, który znalazłam był kubeczek. Duży, granatowy (i dość nie ostry na zdjęciu) w rzeczywistości prezentuje się naprawdę dużo lepiej. Drugim podarkiem była świeczka. Niestety jestem beztalenciem, więc nie umiem określić zapachu, nawet jeśli jest to klasyczna wanilia podpisana jako "Mimo wszystko". Przy

"Zdobyć to, co tak ulotne" Beatrice Colin

"Zdobyć to, co tak ulotne" Beatrice Colin Ogromne zaskoczenie. Pozytywne. Choć okładka zapowiada romans w cieniu wznoszącej się wieży Eiffela, to powieść Colin jest raczej powieścią społeczno-obyczajową, niż romansem w popularnym rozumieniu. Brytyjska pisarka skupia się na ukazaniu obłudy schyłku XIX stulecia, gierkach pomiędzy klasami europejskiej socjety oraz podobieństw pomiędzy potrzebami bohaterów, a współczesnym czytelnikiem. Z całą pewnością osoby, które sięgają po tę powieść w poszukiwaniu historycznego romansu, namiętnych scen erotycznych i romantycznych scenek w paryskich kawiarniach będą rozczarowane. Jednak osoby, które chciałyby spojrzeć na Paryż z perspektywy budowanej dzień po dniu wieży Eiffela będą zachwycone. Akcja rozwija się dość szybkim, równym tempem. Colin skupia się nie tylko na parze głównych bohaterów - Emilu i Cait - ale także na podopiecznych głównej bohaterki, wchodzących w dorosłość Alice i Jamesa. I to właśnie za sprawą rozpieszczonego ro

"Po drugiej stronie kartki" Jodi Picoult i Samanthe van Leer

Bajki tak to już mają, że wszystko dobrze się w nich kończy. Potwory zostają pokonane, księżniczki ocalone, a książęta są szczęśliwie zakochani... Zaraz, zaraz. Tylko kto powiedział, że książę zakochuje się w księżniczce? Co się stanie, gdy miłością jego życia okaże się czytelniczka? Wtedy tak jak Delilah i Oliver zrobią wszystko, aby wyciągnąć księcia z opowieści. I gdy już wszystko się udaje, gdy jesteśmy o krok od szczęśliwego zakończenia postawstaje kontynuacja, która udowadnia, że za każdym Żyli długo i szczęśliwie kryje się sporo opowieści o niepowodzeniach i rozczarowaniach prozą dnia codziennego.  Oliverowi udało się uwolnić z książki. Nie umie prowadzić samochodu, nie zna szkolnego życia i nie rozumie, że sam może podejmować wybory. Mimo to jest najszczęśliwszy na świecie - teraz może być z Delilah. Do czasu... "Po drugiej stronie kartki" Picoult i van Leer Sięgnięcie po kontynuację "Z innej bajki" zajęło mi ponad dwa lata, więc sporo szczegółów z