Przejdź do głównej zawartości

"Jej Wysokość Marionetka" Melinda Salisbury


Jest! Po półrocznym oczekiwaniu wreszcie w moje łapki trafił finałowy tom trylogii brytyjskiej autorki. Ostatnia część podzielona jest na trzy części. Narratorką środkowej jest Errin, pozostałe dwa to wielki powrót Twylli jako narratorki. Powieść jest znacznie grubsza niż dwie poprzednie, mimo to lektura nie zajmie zbyt wiele czasu, ponieważ akcja jest równie prężna jak w poprzednich odsłonach przygód córki Zjadaczki Grzechów. Choć w tym tomie mniej jest zdrad, zaskakujących zwrotów akcji oraz dworskich intryg, za które pokochałam pierwszą część to finałowy tom nadal jest kawałkiem dobrej fantastyki, nie tylko dla nastoletnich czytelników.

"Jej Wysokość Marionetka" Melidna Salisbury
Ostatni tom zawiera wszystkie typowe elementy dla finałowych części serii fantasy - wielka bitwa, przygotowania do niej, zbieranie armii, metamorfozy głównych postaci, a także wielkie zakończenie, które objaśnia wszystkie zawarte w cyklu wątki.  Tak, pod tym względem "Jej Wysokość Marionetka" jest bardzo typowa, dostarcza czytelnikom dokładnie to, czego spodziewali się po burzliwym finale "Śpiącego Księcia". Jednak w tej powieści jest coś więcej. Już sam tytuł - którego objaśnienie pojawia się dopiero na kilkanaście stron przed końcem - zmusza do myślenia. No i jest też Lief. Niesamowita postać, jakich mało w literaturze i dla młodzieży i dla dorosłego czytelnika. Dzięki tej postaci autorce udaje się zawrzeć w "Jej Wysokość Marionetka" coś więcej niż opis walki dwóch armii i ich dowódców. 

Jestem pod wielkim wrażeniem kunsztu i kompozycji całej trylogii. Wszystkie zawirowania i tajemnice prowadzą czytelnika do końcowych stron, do końcowych pytań,. które na pewno pozostaną ze mną na długo po skończeniu lektury. Myślę, że to jedna z tych serii, do których kiedyś wrócę. Być może w całości, aby móc cieszyć się niesamowitą wyobraźnią Salisbury bez żadnych przeszkód w postaci luk w pamięci. Cała seria wyróżnia się zmianą narratora w poszczególnych częściach oraz całkowitą zmianą klimatu i atmosfery w poszczególnych tomach. 

Polecam całą trylogię każdemu, kto potrzebuje porządnego, rasowego fantasy z alchemią, magią i klątwami. Każdemu, kto tęskni za powieściami wydawanymi wraz z mapami krain, w których dzieje się akcja. Każdemu, kto czyta na tyle wnikliwie, aby na tych mapach sprawdzać odległość pomiędzy poszczególnymi miastami i obozami. "Jej Wysokość Marionetka" to godne zwieńczenie  tej emocjonującej trylogii. Zwłaszcza, gdy jest możliwość czytania tom po tomie, bez wielomiesięcznych przerw. Polecam małym i dużym, miłośnikom i miłośniczkom fantastyki w alchemicznej odsłonie. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wyśniony Moondrive Box!

Ta-dam! Nadszedł czas na nowy Box od Wydawnictwa Moondrive. Dotarł do mnie już wczoraj. Z pewnością jest o wiele lepszy niż poprzednie pudełka. I choć sam karton dotarł trochę zniszczony to i tak cieszę się jak w Boże Narodzenie. Jest na prawdę ładny. Znów z każdej strony znjaduje się tekst związany z książką. Na tyle znajdziemy też coś, co przypomina rebus-zagadkę. Oczywiście, nie mam pojęcia jakie jest rozwiązanie. Mam nadzieję, że olśni mnie podczas lektury. Wiem, kim była Lukrecja Borgia, której imię znajduje się na odwrocie pudełka, ale cóż, do diaska, ma ona wspólnego z oniryczną powieścią dla młodzieży? To teraz przechodzimy do zawartości pudełka... Pierwszym przedmiotem, który znalazłam był kubeczek. Duży, granatowy (i dość nie ostry na zdjęciu) w rzeczywistości prezentuje się naprawdę dużo lepiej. Drugim podarkiem była świeczka. Niestety jestem beztalenciem, więc nie umiem określić zapachu, nawet jeśli jest to klasyczna wanilia podpisana jako "Mimo wszystko". Przy

"Zdobyć to, co tak ulotne" Beatrice Colin

"Zdobyć to, co tak ulotne" Beatrice Colin Ogromne zaskoczenie. Pozytywne. Choć okładka zapowiada romans w cieniu wznoszącej się wieży Eiffela, to powieść Colin jest raczej powieścią społeczno-obyczajową, niż romansem w popularnym rozumieniu. Brytyjska pisarka skupia się na ukazaniu obłudy schyłku XIX stulecia, gierkach pomiędzy klasami europejskiej socjety oraz podobieństw pomiędzy potrzebami bohaterów, a współczesnym czytelnikiem. Z całą pewnością osoby, które sięgają po tę powieść w poszukiwaniu historycznego romansu, namiętnych scen erotycznych i romantycznych scenek w paryskich kawiarniach będą rozczarowane. Jednak osoby, które chciałyby spojrzeć na Paryż z perspektywy budowanej dzień po dniu wieży Eiffela będą zachwycone. Akcja rozwija się dość szybkim, równym tempem. Colin skupia się nie tylko na parze głównych bohaterów - Emilu i Cait - ale także na podopiecznych głównej bohaterki, wchodzących w dorosłość Alice i Jamesa. I to właśnie za sprawą rozpieszczonego ro

"Po drugiej stronie kartki" Jodi Picoult i Samanthe van Leer

Bajki tak to już mają, że wszystko dobrze się w nich kończy. Potwory zostają pokonane, księżniczki ocalone, a książęta są szczęśliwie zakochani... Zaraz, zaraz. Tylko kto powiedział, że książę zakochuje się w księżniczce? Co się stanie, gdy miłością jego życia okaże się czytelniczka? Wtedy tak jak Delilah i Oliver zrobią wszystko, aby wyciągnąć księcia z opowieści. I gdy już wszystko się udaje, gdy jesteśmy o krok od szczęśliwego zakończenia postawstaje kontynuacja, która udowadnia, że za każdym Żyli długo i szczęśliwie kryje się sporo opowieści o niepowodzeniach i rozczarowaniach prozą dnia codziennego.  Oliverowi udało się uwolnić z książki. Nie umie prowadzić samochodu, nie zna szkolnego życia i nie rozumie, że sam może podejmować wybory. Mimo to jest najszczęśliwszy na świecie - teraz może być z Delilah. Do czasu... "Po drugiej stronie kartki" Picoult i van Leer Sięgnięcie po kontynuację "Z innej bajki" zajęło mi ponad dwa lata, więc sporo szczegółów z