Przejdź do głównej zawartości

"Lato drugiej szansy" Morgan Matson

"Lato drugiej szansy" Morgan Matson



To druga książka Morgan Matson, którą przeczytałam i już teraz wiem, że tę zapamiętam na dłużej niż "Odkąd Cię nie ma". I choć lato zaraz się skończy to z pewnością jest to książka, po którą warto sięgnąć także w chłodniejsze dni. Taylor Edwards - siedemnastoletnia bohaterka - wraca po pięcioletniej nieobecności do Lake Phoenix wraz z całą rodziną, aby spędzić ostatnie wakacje w komplecie. Wszystko dlatego, że tata Taylor walczy z nowotworem trzustki, a ostatnie miesiące chce poświęcić na poznanie swoich dzieci na nowo. Główna bohaterka to środkowe dziecko wybitnych rodziców. Niczym się nie wyróżnia, w przeciwieństwie do swojego rodzeństwa. I zawsze ucieka od kłopotów. Tym trudniej wrócić jej do letniego domku, z którego pięć lat wcześniej uciekła bez słowa, aby nie konfrontować się z problemami, choć tym samym straciła przyjaciół.

Przyznam się od razu. Popłakałam się podczas lektury ostatnich rozdziałów. A już nawet nie pamiętam kiedy ostatnio płakałam nad książką, bo było mi tak bardzo smutno, że nie mogłam opanować łez. Ta książka jest smutna właściwie już od pierwszej strony. I choć każdy rozdział jest podszyty nadzieją głównej bohaterki na happy end, to ciężko jest nie odczuwać przygnębienia, czytając opisy wizyt u lekarza. Pod koniec książki emocje, które zbierają się przez całą powieść biorą górę nad czytelnikiem. 

Wątek retrospektywny nie jest zaskakujący. Właściwie od razu można przewidzieć co takiego wydarzyło się pomiędzy Taylor, Lucy i Henrym, gdy mieli po dwanaście lat. Zdecydowanie ciekawszy jest współczesny obraz rodziny, który Matson przedstawia w swojej książce. Tworzy studium przypadków pięciorga ludzi, którzy nie nauczyli się w życiu rozmawiać o uczuciach. Wątki dotyczące dzieciństwa Taylor oraz wątek miłosny są raczej miłym dodatkiem, a nie główną treścią "Lata drugiej szansy" co jest wielką zaletą. Fabuła rozwija się dość wolno, ale to nie przeszkadza w lekturze. Przeszło sto stron zajęło autorce wprowadzenie wszystkich postaci. Akcja nabiera tempa dopiero w ostatniej z wyróżnionych części. Jednakże naprawdę nie jest to wadą. To jedna z tych książek, w których to co się ma wydarzyć jest dużo mniej znaczące od tego, co już się wydarzyło.

Lubię styl i język Matson. Lubię sposób kreacji bohaterów. Nie są płascy, choć można znaleźć podobne sylwetki w literaturze tego typu. Szczególnie dobrze wykreowano rodzeństwo Tay. Polecam czytelniczkom nawet dojrzalszym i starszym niż główna bohaterka. To wzruszająca, smutna i dobrze napisana proza. Wciąga już od pierwszych stron. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wyśniony Moondrive Box!

Ta-dam! Nadszedł czas na nowy Box od Wydawnictwa Moondrive. Dotarł do mnie już wczoraj. Z pewnością jest o wiele lepszy niż poprzednie pudełka. I choć sam karton dotarł trochę zniszczony to i tak cieszę się jak w Boże Narodzenie. Jest na prawdę ładny. Znów z każdej strony znjaduje się tekst związany z książką. Na tyle znajdziemy też coś, co przypomina rebus-zagadkę. Oczywiście, nie mam pojęcia jakie jest rozwiązanie. Mam nadzieję, że olśni mnie podczas lektury. Wiem, kim była Lukrecja Borgia, której imię znajduje się na odwrocie pudełka, ale cóż, do diaska, ma ona wspólnego z oniryczną powieścią dla młodzieży? To teraz przechodzimy do zawartości pudełka... Pierwszym przedmiotem, który znalazłam był kubeczek. Duży, granatowy (i dość nie ostry na zdjęciu) w rzeczywistości prezentuje się naprawdę dużo lepiej. Drugim podarkiem była świeczka. Niestety jestem beztalenciem, więc nie umiem określić zapachu, nawet jeśli jest to klasyczna wanilia podpisana jako "Mimo wszystko". Przy

"Zdobyć to, co tak ulotne" Beatrice Colin

"Zdobyć to, co tak ulotne" Beatrice Colin Ogromne zaskoczenie. Pozytywne. Choć okładka zapowiada romans w cieniu wznoszącej się wieży Eiffela, to powieść Colin jest raczej powieścią społeczno-obyczajową, niż romansem w popularnym rozumieniu. Brytyjska pisarka skupia się na ukazaniu obłudy schyłku XIX stulecia, gierkach pomiędzy klasami europejskiej socjety oraz podobieństw pomiędzy potrzebami bohaterów, a współczesnym czytelnikiem. Z całą pewnością osoby, które sięgają po tę powieść w poszukiwaniu historycznego romansu, namiętnych scen erotycznych i romantycznych scenek w paryskich kawiarniach będą rozczarowane. Jednak osoby, które chciałyby spojrzeć na Paryż z perspektywy budowanej dzień po dniu wieży Eiffela będą zachwycone. Akcja rozwija się dość szybkim, równym tempem. Colin skupia się nie tylko na parze głównych bohaterów - Emilu i Cait - ale także na podopiecznych głównej bohaterki, wchodzących w dorosłość Alice i Jamesa. I to właśnie za sprawą rozpieszczonego ro

"Po drugiej stronie kartki" Jodi Picoult i Samanthe van Leer

Bajki tak to już mają, że wszystko dobrze się w nich kończy. Potwory zostają pokonane, księżniczki ocalone, a książęta są szczęśliwie zakochani... Zaraz, zaraz. Tylko kto powiedział, że książę zakochuje się w księżniczce? Co się stanie, gdy miłością jego życia okaże się czytelniczka? Wtedy tak jak Delilah i Oliver zrobią wszystko, aby wyciągnąć księcia z opowieści. I gdy już wszystko się udaje, gdy jesteśmy o krok od szczęśliwego zakończenia postawstaje kontynuacja, która udowadnia, że za każdym Żyli długo i szczęśliwie kryje się sporo opowieści o niepowodzeniach i rozczarowaniach prozą dnia codziennego.  Oliverowi udało się uwolnić z książki. Nie umie prowadzić samochodu, nie zna szkolnego życia i nie rozumie, że sam może podejmować wybory. Mimo to jest najszczęśliwszy na świecie - teraz może być z Delilah. Do czasu... "Po drugiej stronie kartki" Picoult i van Leer Sięgnięcie po kontynuację "Z innej bajki" zajęło mi ponad dwa lata, więc sporo szczegółów z