Finałowy tom trylogii "Spętani przez bogów" jest dokładnie tym, co spodziewałam się otrzymać, gdy sięgałam po "Bunt bogini". Helena musi zdecydować komu odda serce oraz po której stronie stanie, gdy rozpocznie się wojna. Prawda wychodzi na jaw. Nadciąga ostateczna bitwa Sukcesorów i Olimpijczyków. Wielki Cykl musi zostać dopełniony, a każdy z bohaterów musi zająć swoje miejsce w sztuce reżyserowanej przez Mojry. Jednocześnie jest to książka jakich wiele, powielająca schematy powieści paranormal romance, ale twórcze rozwinięcie wybranych mitów greckich ratuje autorkę przed całkowitym brakiem świeżości.
"Bunt bogini" Josephine Angelini |
Książka bardzo długo się rozkręca. Zanim na dobre wciągnęłam się w akcję przeczytałam ponad połowę historii. Jednak, gdy wreszcie nadchodzi kulminacyjny moment robi się naprawdę ciekawie. Autorce udało się mnie zaskoczyć rolą jaką zaplanowała dla Matta. Także sposób na rozwiązanie trójkąta miłosnego wydaje mi się niespotykany i interesujący, choć (jak zwykle) bohaterka wybrała tego chłopaka, któremu kibicowałam mniej. Zakończenie książki nie jest zbyt zaskakujące. Właściwie, poza sytuacją Matta i pojawieniem się postaci Andy wszystko potoczyło się tak jak wskazywał na to już pierwszy tom.
Dodatkowym atutem tej powieści jest motyw demiurga. Z całą pewnością jest to topos, którego nie spodziewałam się znaleźć w fantastycznym romansidle dla nastolatek i młodych kobiet. Także pozostawienie niektórych wątków otwartych jest ciekawym zabiegiem, którego nie oczekiwałam po trylogii Angelini. Dzięki temu jestem naprawdę ciekawa, czy Lucas wypełni swoją obietnicę oraz tego jakich przysług zażąda Hekate.
Wadą całej trylogii jest swobodna interpretacja przez autorkę postaci bogów greckich. Owszem, mit trojański oraz mit o Morfeuszu lub pasie Afrodyty Angelini wykorzystała w sposób twórczy i zaskakujący, nie tracąc przy tym charakteru pierwotnych opowieści. Ale kreując postaci Olimpijczyków autorkę chyba trochę poniosła fantazja i stworzyła bohaterów niezbyt zgodnych z kreacjami z mitologii. Mimo to jakoś przebrnęłam przez tę swobodną interpretację, która wybiórczo z jednych bóstw czyniła ucieleśnienie zła, aby pozostałe bóstwa stworzyć jedynie z cech pozytywnych.
Polecam "Bunt bogini" czytelnikom, którym do gustu przypadły dwie poprzednie części. Całą trylogię polecam miłośnikom paranormal romance, którzy szukają powiewu świeżości. Choć styl autorki nie porywa, a czasem wręcz utrudnia lekturę to zawarcie ciekawych toposów i kreatywne rozwinięcie mitu trojańskiego zachęcają do dalszej lektury. "Spętani przez bogów" nie jest pozycją wybitną, ale na tyle dobrą, aby zapewnić rozrywkę i wywołać uśmiech na twarzy.
Komentarze
Prześlij komentarz