Przejdź do głównej zawartości

"Trucicielka i inne opowiadania" Eric-Emmanuel Schmitt




Cztery opowiadania. Cztery spojrzenia na obsesję. Cztery wcielenia świętej Rity. Tylko tyle i aż tyle, skrywa tom opowiadań Erica-Emmanuela zatytułowany "Trucicielka i inne opowiadania". I choć blisko rok minął od chwili, gdy ostatnio czytałam opowiadanie autorstwa Francuza to wciąż mam wrażenie, że z twórczość Schmitta należy zapoznawać się w długich odstępach czasowych, aby móc ochłonąć po lekturze. Tym razem zabrałam się za opowiadania zanim poukładałam sobie w głowie wizje z "Nocy ognia". I trafiłam na coś zdecydowanie mocniejszego niż ona. "Trucicielka i inne opowiadania" to zbiór historii najdziwniejszych ze wszystkich, jakie miałam przyjemność czytać. 

"Trucicielka i inne opowiadania" Schmitt
Najbardziej namieszało mi w głowie opowiadanie tytułowe. Schmitt wodzi za nos nie tylko bohatera - młodego księdza - ale też czytelnika podsuwając mu do interpretacji dwie wersje wydarzeń z przeszłości. Kolejne dwa opowiadania z początku nie przypadły mi do gustu. Przewracałam oczami i prychałam. A potem okazało się, że to tylko wstęp do wstępu, a prawdziwe opowiadanie da mi do myślenia i wstrząśnie choć troszkę. 

Żadne z opowiadań nie uwiodło mnie tak jak "Marzycielka z Ostendy", nie wzruszyło jak "Pan Ibrahim i kwiaty Koranu" ani nie zapadło w pamięć jak "Tajemnice pani Ming". Mimo to jest dobry zbiór opowiadań. Warty uwagi i cenny dla czytelnika w każdym wieku. Lepszy niż "Noc ognia". Schmitt nie portretuje jedynie różnych wersji obsesji, ale też uczucia jej towarzyszące. Zaczynając od zazdrości, poprzez pożądanie, a kończąc na rodzicielskiej miłości oraz presji otoczenia. 

Polecam miłośnikom filozoficznych opowiadań Francuza. Subtelnie i dosadnie jednocześnie. Choć nadal tęsknie za klimatem opowiadań z "Marzycielki z Ostendy" doceniam udaną próbę sportretowania rozkładu ludzkiej psychiki owładniętej obsesją. Lektura dla ambitnych. Raczej nie nadaje się jako czytadło do poduszki. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wyśniony Moondrive Box!

Ta-dam! Nadszedł czas na nowy Box od Wydawnictwa Moondrive. Dotarł do mnie już wczoraj. Z pewnością jest o wiele lepszy niż poprzednie pudełka. I choć sam karton dotarł trochę zniszczony to i tak cieszę się jak w Boże Narodzenie. Jest na prawdę ładny. Znów z każdej strony znjaduje się tekst związany z książką. Na tyle znajdziemy też coś, co przypomina rebus-zagadkę. Oczywiście, nie mam pojęcia jakie jest rozwiązanie. Mam nadzieję, że olśni mnie podczas lektury. Wiem, kim była Lukrecja Borgia, której imię znajduje się na odwrocie pudełka, ale cóż, do diaska, ma ona wspólnego z oniryczną powieścią dla młodzieży? To teraz przechodzimy do zawartości pudełka... Pierwszym przedmiotem, który znalazłam był kubeczek. Duży, granatowy (i dość nie ostry na zdjęciu) w rzeczywistości prezentuje się naprawdę dużo lepiej. Drugim podarkiem była świeczka. Niestety jestem beztalenciem, więc nie umiem określić zapachu, nawet jeśli jest to klasyczna wanilia podpisana jako "Mimo wszystko". Przy

"Zdobyć to, co tak ulotne" Beatrice Colin

"Zdobyć to, co tak ulotne" Beatrice Colin Ogromne zaskoczenie. Pozytywne. Choć okładka zapowiada romans w cieniu wznoszącej się wieży Eiffela, to powieść Colin jest raczej powieścią społeczno-obyczajową, niż romansem w popularnym rozumieniu. Brytyjska pisarka skupia się na ukazaniu obłudy schyłku XIX stulecia, gierkach pomiędzy klasami europejskiej socjety oraz podobieństw pomiędzy potrzebami bohaterów, a współczesnym czytelnikiem. Z całą pewnością osoby, które sięgają po tę powieść w poszukiwaniu historycznego romansu, namiętnych scen erotycznych i romantycznych scenek w paryskich kawiarniach będą rozczarowane. Jednak osoby, które chciałyby spojrzeć na Paryż z perspektywy budowanej dzień po dniu wieży Eiffela będą zachwycone. Akcja rozwija się dość szybkim, równym tempem. Colin skupia się nie tylko na parze głównych bohaterów - Emilu i Cait - ale także na podopiecznych głównej bohaterki, wchodzących w dorosłość Alice i Jamesa. I to właśnie za sprawą rozpieszczonego ro

"Po drugiej stronie kartki" Jodi Picoult i Samanthe van Leer

Bajki tak to już mają, że wszystko dobrze się w nich kończy. Potwory zostają pokonane, księżniczki ocalone, a książęta są szczęśliwie zakochani... Zaraz, zaraz. Tylko kto powiedział, że książę zakochuje się w księżniczce? Co się stanie, gdy miłością jego życia okaże się czytelniczka? Wtedy tak jak Delilah i Oliver zrobią wszystko, aby wyciągnąć księcia z opowieści. I gdy już wszystko się udaje, gdy jesteśmy o krok od szczęśliwego zakończenia postawstaje kontynuacja, która udowadnia, że za każdym Żyli długo i szczęśliwie kryje się sporo opowieści o niepowodzeniach i rozczarowaniach prozą dnia codziennego.  Oliverowi udało się uwolnić z książki. Nie umie prowadzić samochodu, nie zna szkolnego życia i nie rozumie, że sam może podejmować wybory. Mimo to jest najszczęśliwszy na świecie - teraz może być z Delilah. Do czasu... "Po drugiej stronie kartki" Picoult i van Leer Sięgnięcie po kontynuację "Z innej bajki" zajęło mi ponad dwa lata, więc sporo szczegółów z