Przejdź do głównej zawartości

"Charlie" Stephen Chbosky

Jedna z najbardziej szokujących i przerażających historii jaką czytałam. A przecież wygląda tak niepozornie - ma niewiele ponad dwieście stron. Wydanie, do którego dotarłam ma też nierzucającą się w oczy brązowo-szarą okładkę. Bardzo łatwo przejść obok tej książki obojętnie. Może nowsze wydanie - jaskrawozielone z obliczem Emmy Watson na przodzie sprawi, że będzie ona bardziej zauważalna. Ponadto nie wiele osób lubi powieści epistolarne. Tytułowy bohater pisze listy do nieznajomego przyjaciela. W sposób niechronologiczny opowiada o sobie, swoim życiu i otaczających go postaciach. Jest w tym dużo szczerości,trochę humoru, gniewu, buntu oraz braku akceptacji. To opowieść o samotności.
"Charlie" Stephen Chobsky

Charlie jest w pierwszej klasie liceum. A jednak zachowuje się jakby był dużo młodszy. I w sumie nie łatwo go polubić - dziwak, dziecinny, przewrażliwiony. Bardziej zżyty ze swoimi myślami niż z własną rodziną. Mimo to chłopak ma w sobie to coś. Jest tak bardzo odmienny od wyidealizowanych bohaterów - szkolnych przystojniaków, królów studniówki, kapitanów drużyny koszykówki. Ewentualnie niezrozumianych, ale nadal niesamowicie urodziwych, outsiderów, którzy zakochują się w ślicznotkach z ławki. Dlatego Charlie jest tak wyjątkowy - całkowicie wyróżnia się na tle innych bohaterów powieści dla młodzieży. Koniec końców, polubiłam go i z uwagą śledziłam kolejne wydarzenia opisywane w listach do tajemniczego przyjaciela. Cóż,ja sama chciałam być tym przyjacielem.

Akcja rozwija się dość powoli, stopniowo. Autor dawkuje emocje. Zaczyna się dość zwyczajnie, książka przypomina powieści jakich wiele na polskim rynku - w tym powieści rodzimych autorów, którzy opisują codzienność nastolatków z przymrużeniem oka. Chobsky jest szczery - nie ubiera w ładne słówka przykrych doświadczeń Charliego. I gdy akcja się rozkręca naprawdę trudno oderwać się od powieści. Kolejne listy pochłaniałam z zapartym tchem, nawet mruganie zajmowało za dużo czasu. A finał... Zniewala, wyrywa serce i zostawia Czytelnika konającego z pustką w głowie. Język autora jest bardzo prosty, chyba troszkę zbyt prosty. Choć niewątpliwie trudno byłoby "zmusić" głównego, nastoletniego bohatera do stosowania bardziej poetyckiego języka w listach do przyjaciela.

Dobra powieść na jeden długi, zimowy wieczór. Daje do myślenia, wzrusza i porusza. To jedna z tych książek, która jest zdecydowanie czymś więcej niż literaturą młodzieżową. Myślę, że dorosły czytelnik wyniesie z lektury równie wiele wrażeń co rówieśnik "Charliego". Gorąco polecam obu płciom. Idealna propozycja dla kogoś, kto zwyczajnie lubi myśleć o książce po jej przeczytaniu.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wyśniony Moondrive Box!

Ta-dam! Nadszedł czas na nowy Box od Wydawnictwa Moondrive. Dotarł do mnie już wczoraj. Z pewnością jest o wiele lepszy niż poprzednie pudełka. I choć sam karton dotarł trochę zniszczony to i tak cieszę się jak w Boże Narodzenie. Jest na prawdę ładny. Znów z każdej strony znjaduje się tekst związany z książką. Na tyle znajdziemy też coś, co przypomina rebus-zagadkę. Oczywiście, nie mam pojęcia jakie jest rozwiązanie. Mam nadzieję, że olśni mnie podczas lektury. Wiem, kim była Lukrecja Borgia, której imię znajduje się na odwrocie pudełka, ale cóż, do diaska, ma ona wspólnego z oniryczną powieścią dla młodzieży? To teraz przechodzimy do zawartości pudełka... Pierwszym przedmiotem, który znalazłam był kubeczek. Duży, granatowy (i dość nie ostry na zdjęciu) w rzeczywistości prezentuje się naprawdę dużo lepiej. Drugim podarkiem była świeczka. Niestety jestem beztalenciem, więc nie umiem określić zapachu, nawet jeśli jest to klasyczna wanilia podpisana jako "Mimo wszystko". Przy

"Zdobyć to, co tak ulotne" Beatrice Colin

"Zdobyć to, co tak ulotne" Beatrice Colin Ogromne zaskoczenie. Pozytywne. Choć okładka zapowiada romans w cieniu wznoszącej się wieży Eiffela, to powieść Colin jest raczej powieścią społeczno-obyczajową, niż romansem w popularnym rozumieniu. Brytyjska pisarka skupia się na ukazaniu obłudy schyłku XIX stulecia, gierkach pomiędzy klasami europejskiej socjety oraz podobieństw pomiędzy potrzebami bohaterów, a współczesnym czytelnikiem. Z całą pewnością osoby, które sięgają po tę powieść w poszukiwaniu historycznego romansu, namiętnych scen erotycznych i romantycznych scenek w paryskich kawiarniach będą rozczarowane. Jednak osoby, które chciałyby spojrzeć na Paryż z perspektywy budowanej dzień po dniu wieży Eiffela będą zachwycone. Akcja rozwija się dość szybkim, równym tempem. Colin skupia się nie tylko na parze głównych bohaterów - Emilu i Cait - ale także na podopiecznych głównej bohaterki, wchodzących w dorosłość Alice i Jamesa. I to właśnie za sprawą rozpieszczonego ro

"Po drugiej stronie kartki" Jodi Picoult i Samanthe van Leer

Bajki tak to już mają, że wszystko dobrze się w nich kończy. Potwory zostają pokonane, księżniczki ocalone, a książęta są szczęśliwie zakochani... Zaraz, zaraz. Tylko kto powiedział, że książę zakochuje się w księżniczce? Co się stanie, gdy miłością jego życia okaże się czytelniczka? Wtedy tak jak Delilah i Oliver zrobią wszystko, aby wyciągnąć księcia z opowieści. I gdy już wszystko się udaje, gdy jesteśmy o krok od szczęśliwego zakończenia postawstaje kontynuacja, która udowadnia, że za każdym Żyli długo i szczęśliwie kryje się sporo opowieści o niepowodzeniach i rozczarowaniach prozą dnia codziennego.  Oliverowi udało się uwolnić z książki. Nie umie prowadzić samochodu, nie zna szkolnego życia i nie rozumie, że sam może podejmować wybory. Mimo to jest najszczęśliwszy na świecie - teraz może być z Delilah. Do czasu... "Po drugiej stronie kartki" Picoult i van Leer Sięgnięcie po kontynuację "Z innej bajki" zajęło mi ponad dwa lata, więc sporo szczegółów z