Przejdź do głównej zawartości

"Piana dni" Boris Vian


Pełna absurdu, piękna i słodyczy historii o miłości z muzyką w tle. "Piana dni" ma już blisko siedemdziesiąt lat jednak, czytając prawie można  nie zauważyć wieku powieści. Chyba tylko opisy gazowych latarni na ulicach przypominają współczesnym czytelnikom, że mają do czynienia z prawdziwą, książkową babcią. Realne problemy w surrealistycznej rzeczywistości. Absurd goni absurd, a opisy mieszkania pary głównych bohaterów poważnie nadwyrężają ludzką wyobraźnię. Jednak nic nie znalazło się w tej powieści bez powodu, nawet węgorze poukrywane w kranie i polujące na pastę do zębów.

"Piana dni" Boris Vian
Niesamowicie rzadko spotykane lekkie pióro autora sprawia, że książkę pochłania się w jeden wieczór. Wystarczy chwila, aby całkowicie poddać się urokowi świata przedstawionego i wraz z głównym bohaterem poszukiwać miłości. Jednak miłość nie jest jedynym temat, jaki autor podejmuje w swej najpoczytniejszej pozycji. Głęboko pod surrealistycznymi opisami i wyznaniami miłości skrywa się tu satyra na życie. Autor wyśmiewa kult pracy, kult wyższego wykształcenia, kult pieniądza, kult maszyn i fabryk oraz sam kult literatury, nie zapominając o tragicznych problemach,  które dotykają wszystkich bohaterów. Choroba, utrata majątku, poczucie bezsensowności, starość... 

Poczucie humoru towarzyszy każdej stronie, nawet najbardziej przykre informacje są opakowane w ozdobny papier z żartów i sarkazmu. Ujęła mnie relację pomiędzy głównymi postaciami - Colinem i Chloe z jej baśniowością, symbolizmem i niczym niehamowanym entuzjazmem, płynącym z miłości. Jednak wątek drugiej pary- Alizy i Chicka - był zbyt przytłaczający, realistyczni, wręcz odarty z magii surrealizmu, zbyt wprost, zbyt podobny do wątków i opisów wielu literackich par, które królują  w najnowszych powieściach. Zachowanie obu postaci było marnie zakamuflowaną lekcją co robić, a czego nie robić, aby być szczęśliwym.
Propozycja dla dorosłych, którzy wyrośli z baśni, jednak potrzebują i bajkowych opisów o sile miłości i kilku rad jak radzić sobie w świecie obdartym z magii i człowieczeństwa. Krótko, lekko, z humorem i przesłaniem.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wyśniony Moondrive Box!

Ta-dam! Nadszedł czas na nowy Box od Wydawnictwa Moondrive. Dotarł do mnie już wczoraj. Z pewnością jest o wiele lepszy niż poprzednie pudełka. I choć sam karton dotarł trochę zniszczony to i tak cieszę się jak w Boże Narodzenie. Jest na prawdę ładny. Znów z każdej strony znjaduje się tekst związany z książką. Na tyle znajdziemy też coś, co przypomina rebus-zagadkę. Oczywiście, nie mam pojęcia jakie jest rozwiązanie. Mam nadzieję, że olśni mnie podczas lektury. Wiem, kim była Lukrecja Borgia, której imię znajduje się na odwrocie pudełka, ale cóż, do diaska, ma ona wspólnego z oniryczną powieścią dla młodzieży? To teraz przechodzimy do zawartości pudełka... Pierwszym przedmiotem, który znalazłam był kubeczek. Duży, granatowy (i dość nie ostry na zdjęciu) w rzeczywistości prezentuje się naprawdę dużo lepiej. Drugim podarkiem była świeczka. Niestety jestem beztalenciem, więc nie umiem określić zapachu, nawet jeśli jest to klasyczna wanilia podpisana jako "Mimo wszystko". Przy

"Zdobyć to, co tak ulotne" Beatrice Colin

"Zdobyć to, co tak ulotne" Beatrice Colin Ogromne zaskoczenie. Pozytywne. Choć okładka zapowiada romans w cieniu wznoszącej się wieży Eiffela, to powieść Colin jest raczej powieścią społeczno-obyczajową, niż romansem w popularnym rozumieniu. Brytyjska pisarka skupia się na ukazaniu obłudy schyłku XIX stulecia, gierkach pomiędzy klasami europejskiej socjety oraz podobieństw pomiędzy potrzebami bohaterów, a współczesnym czytelnikiem. Z całą pewnością osoby, które sięgają po tę powieść w poszukiwaniu historycznego romansu, namiętnych scen erotycznych i romantycznych scenek w paryskich kawiarniach będą rozczarowane. Jednak osoby, które chciałyby spojrzeć na Paryż z perspektywy budowanej dzień po dniu wieży Eiffela będą zachwycone. Akcja rozwija się dość szybkim, równym tempem. Colin skupia się nie tylko na parze głównych bohaterów - Emilu i Cait - ale także na podopiecznych głównej bohaterki, wchodzących w dorosłość Alice i Jamesa. I to właśnie za sprawą rozpieszczonego ro

"Po drugiej stronie kartki" Jodi Picoult i Samanthe van Leer

Bajki tak to już mają, że wszystko dobrze się w nich kończy. Potwory zostają pokonane, księżniczki ocalone, a książęta są szczęśliwie zakochani... Zaraz, zaraz. Tylko kto powiedział, że książę zakochuje się w księżniczce? Co się stanie, gdy miłością jego życia okaże się czytelniczka? Wtedy tak jak Delilah i Oliver zrobią wszystko, aby wyciągnąć księcia z opowieści. I gdy już wszystko się udaje, gdy jesteśmy o krok od szczęśliwego zakończenia postawstaje kontynuacja, która udowadnia, że za każdym Żyli długo i szczęśliwie kryje się sporo opowieści o niepowodzeniach i rozczarowaniach prozą dnia codziennego.  Oliverowi udało się uwolnić z książki. Nie umie prowadzić samochodu, nie zna szkolnego życia i nie rozumie, że sam może podejmować wybory. Mimo to jest najszczęśliwszy na świecie - teraz może być z Delilah. Do czasu... "Po drugiej stronie kartki" Picoult i van Leer Sięgnięcie po kontynuację "Z innej bajki" zajęło mi ponad dwa lata, więc sporo szczegółów z