Przejdź do głównej zawartości

"Najgorszy człowiek na świecie" Małgorzata Halber

"Najgorszy człowiek na świecie" Małgorzata Halber



To zupełnie inna powieść niż, te które zazwyczaj znajdują się w centrum mojej uwagi. Zapewne nigdy bym po nią nie sięgnęła gdyby nie szokująca okładka i namowy moich dobrych duszków ds. literatury. Książka częściowo autobiograficzna, ale posiada sporo wątków, które rozgraniczają postać głównej bohaterki od sylwetki autorki. "Najgorszy człowiek na świecie" to wedle serwisu LubymiCzytac.pl także najlepsza książka zeszłego roku. No cóż, skusiłam się.

Krystyna ma problem. Alkoholowy. Narkotykowy. Problem z ludźmi i z samą sobą. Ale to nie powieść o alkoholizmie i innych uzależnieniach. To nie powieść o terapii i powrocie do życia. To historia o wstydzie. Wstydzie, który odczuwa każdy. Dzięki temu jest niezwykle poruszająca i wzruszająca, choć nikt nie chce płakać nad alkoholiczką pijącą czternaście lat. Debiut Halber łamie stereotypy, a właściwie wskazuje jak bardzo ograniczają one postrzeganie świata. Bo alkoholik to bezdomny złodziej, a nie młoda dziewczyna z telewizji. Myślę, że fenomen tej powieści opiera się właśnie na łamaniu stereotypu osoby uzależnionej (od czegokolwiek). Autorka na siłę otwiera wszystkim czytelnikom oczy i krzyczy: "Spójrz! Tak jest naprawdę!". 

To co najbardziej raziło to język. Jasne, gdyby Krysia używała metafor i homeryckich porównań byłaby niewiarygodną bohaterką, więc cała powieść przestałaby mieć w sobie bezduszny autentyzm. Ale mam wrażenie, że autorka wykazała się brakiem umiaru w stylizacji na język potoczny oraz na język mówiony. Urywane zdania, inna składnia i dość swobodny stosunek do powtórzeń. I to boli, to razi w oczy i drażni oraz ciężej się czyta. Czasem wręcz zmusza do opuszczenia "emocjonalnego" akapitu. Bohaterka to absolwentka Instytutu Filozofii, oświecona i wykształcona, ale jej język (a zarazem język narratora, bo całość utrzymana jest w narracji pierwszoosobowej) to słowa osoby bez wykształcenia, która używa przekleństw, bo inaczej nie umie wyrazić żadnej emocji.

Polecam jedynie dorosłym, dojrzałym czytelnikom, którzy pozwolą sobie wyprać mózg i nie wystraszą się zmiany podejścia do świata i pozbycia się stereotypów. To ciężka książka, choć pierwsz sto stron czyta się bardzo szybko. Potem zdarzają się "męczące" momenty i potrzeba chwili oddechu lub opuszczenia akapitu. 


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wyśniony Moondrive Box!

Ta-dam! Nadszedł czas na nowy Box od Wydawnictwa Moondrive. Dotarł do mnie już wczoraj. Z pewnością jest o wiele lepszy niż poprzednie pudełka. I choć sam karton dotarł trochę zniszczony to i tak cieszę się jak w Boże Narodzenie. Jest na prawdę ładny. Znów z każdej strony znjaduje się tekst związany z książką. Na tyle znajdziemy też coś, co przypomina rebus-zagadkę. Oczywiście, nie mam pojęcia jakie jest rozwiązanie. Mam nadzieję, że olśni mnie podczas lektury. Wiem, kim była Lukrecja Borgia, której imię znajduje się na odwrocie pudełka, ale cóż, do diaska, ma ona wspólnego z oniryczną powieścią dla młodzieży? To teraz przechodzimy do zawartości pudełka... Pierwszym przedmiotem, który znalazłam był kubeczek. Duży, granatowy (i dość nie ostry na zdjęciu) w rzeczywistości prezentuje się naprawdę dużo lepiej. Drugim podarkiem była świeczka. Niestety jestem beztalenciem, więc nie umiem określić zapachu, nawet jeśli jest to klasyczna wanilia podpisana jako "Mimo wszystko". Przy

"Zdobyć to, co tak ulotne" Beatrice Colin

"Zdobyć to, co tak ulotne" Beatrice Colin Ogromne zaskoczenie. Pozytywne. Choć okładka zapowiada romans w cieniu wznoszącej się wieży Eiffela, to powieść Colin jest raczej powieścią społeczno-obyczajową, niż romansem w popularnym rozumieniu. Brytyjska pisarka skupia się na ukazaniu obłudy schyłku XIX stulecia, gierkach pomiędzy klasami europejskiej socjety oraz podobieństw pomiędzy potrzebami bohaterów, a współczesnym czytelnikiem. Z całą pewnością osoby, które sięgają po tę powieść w poszukiwaniu historycznego romansu, namiętnych scen erotycznych i romantycznych scenek w paryskich kawiarniach będą rozczarowane. Jednak osoby, które chciałyby spojrzeć na Paryż z perspektywy budowanej dzień po dniu wieży Eiffela będą zachwycone. Akcja rozwija się dość szybkim, równym tempem. Colin skupia się nie tylko na parze głównych bohaterów - Emilu i Cait - ale także na podopiecznych głównej bohaterki, wchodzących w dorosłość Alice i Jamesa. I to właśnie za sprawą rozpieszczonego ro

"Po drugiej stronie kartki" Jodi Picoult i Samanthe van Leer

Bajki tak to już mają, że wszystko dobrze się w nich kończy. Potwory zostają pokonane, księżniczki ocalone, a książęta są szczęśliwie zakochani... Zaraz, zaraz. Tylko kto powiedział, że książę zakochuje się w księżniczce? Co się stanie, gdy miłością jego życia okaże się czytelniczka? Wtedy tak jak Delilah i Oliver zrobią wszystko, aby wyciągnąć księcia z opowieści. I gdy już wszystko się udaje, gdy jesteśmy o krok od szczęśliwego zakończenia postawstaje kontynuacja, która udowadnia, że za każdym Żyli długo i szczęśliwie kryje się sporo opowieści o niepowodzeniach i rozczarowaniach prozą dnia codziennego.  Oliverowi udało się uwolnić z książki. Nie umie prowadzić samochodu, nie zna szkolnego życia i nie rozumie, że sam może podejmować wybory. Mimo to jest najszczęśliwszy na świecie - teraz może być z Delilah. Do czasu... "Po drugiej stronie kartki" Picoult i van Leer Sięgnięcie po kontynuację "Z innej bajki" zajęło mi ponad dwa lata, więc sporo szczegółów z