"Chłopcy" Jakub Ćwiek |
Bangarang! I oto są -
"Chłopcy" w całej swojej okazałości. Przybyli po to, aby zabrać Nas
do Drugiej Nibylandii. Miejsca, w którym wciąż można być dzieckiem, lub po
prostu, zdziecinniałym dorosłym... Bo tacy właśnie są tytułowy Chłopcy -
dzieciaki ukryte w ciałach dorosłych mężczyzn pod przywództwem seksownej
Dzwoneczek. Zakochani w swoich motocyklach, przeklinaniu i innych
"męskich" rozrywkach. Utrzymują się ze sprzedaży magicznego pyłu. I
wciąż marzą o zemście na Piotrusiu Panie...
Moje pierwsze spotkanie z Panem
Jakubem Ćwiekiem okazało się strzałem w dziesiątkę. "Chłopcy" to
połączenie dwóch światów - baśni Jamesa M. Barriego oraz brutalnej i agresywnej
rzeczywistości motocyklowego gangu. Głównymi bohaterami są Zagubieni Chłopcy i
Dzwoneczek. Jest tylko jeden mały kłopot... Zagubieni Chłopcy dorośli! To nie
słodkie dzieciaki jakie pamiętamy z dzieciństwa. To banda rozbójników, którzy
piją, palą, klną i nie stronią od towarzystwa kobiet lekkich obyczajów.
Pierwsze wydanie
"Chłopców" to zbiór ośmiu chronologicznie ułożonych opowiadań z
epilogiem. Każde opowiadanko to oddzielna całostka opowiadająca jedną, świetną
historię. Kolejne opowiadania są ze sobą połączone bohaterami oraz niektórymi
wątkami. Każda historyjka opatrzone jest tytułem. Tytuły to nic innego jak
fragmenty dziecięcych powiedzonek i rymowanek. Moim zdaniem najsłabsze jest
pierwsze opowiadanko. Wszystkie pozostałe są genialne. Nie potrafię wybrać
najlepszego.
Język Ćwieka pełen jest kolokwializmów
oraz przekleństw. Jednak są one używane z rozwagą, to właściwie dodatek do
lektury, a nie jej główny aspekt. Wszystkie wulgaryzmy pojawiają się tu w sposób
naturalny, do "Chłopców" po prostu PASUJE taki styl wyrażania się.
Dodaje to charakteru, całość nabiera wiarygodności psychologicznej. Przecież
przysłowiowy chłop jak dąb zakochany bez pamięci w swojej czterocylindrowej Ślicznotce nie będzie
używał homeryckich porównań podczas rozmowy z kolegą.
Książkę czyta się z prędkością
światła. Wystarczył mi jeden wieczór, abym pochłonęła całość. Książka zawiera
kilkanaście ilustracji, czcionka jest dość spora, a odstępy między akapitami
także do malutkich nie należą. Po za tym, zwyczajnie "Chłopców" nie
można odłożyć na półkę przed przeczytaniem epilogu. Kilka razy przeglądałam
wszystkie ilustracje, sprawdzając, czy zgadzają się szczegóły fizjonomii
poszczególnych postaci.
Chyba najbardziej polubiłam
Dzwoneczek. Cóż, taka babska solidarność. Stalówka jest przerażający. Milczek
seksowny. Kędzior zabawny. Bliźniaki to para zgrywusów. Pitt jest
ucieleśnieniem dziewczęcego ideału "niegrzecznego chłopca". A Pan
Popper to jedyny kot, którego darzę szczerą sympatią (nie tylko dlatego, że nie
kłaczy). Ubóstwiam także fragment drugiego opowiadania, gdy Dzwoneczek wychodzi
z budynku i rozpoczyna dzień od porannej gimnastyki... Komentarze Stalówki
wycisnęły mi z oczy nie jedną łzę!
Gorąco polecam. Już nie mogę się
doczekać, aż kurier dotrze do mojego domu z paczką. A w paczce czekają na mnie
dwa kolejne tomy cyklu :) Dobrą wiadomość jest także wydanie czwartego tomu.
"Chłopcy" nie będą trylogią. Osoby głodne wrażeń mogą zajrzeć do
drugiego wydania "Chłopców". Jest ono wzbogacone o dodatkowe opowiadanie,
a na okładce pojawia się Pan Popper.
Bardzo żałuję, że moje wydanie jest tak ubogie. Muszę poratować się
ebookiem w oczekiwaniu na "Bangaranag" oraz "Zgubę".
Komentarze
Prześlij komentarz