"To, co zakazane" Tabitha Suzuzma |
Nakładem wydawnictwa Młodzieżówka wkrótce ukaże się powieść Tabithy Suzumy - "To, co zakazane". Lochan i Maya nie mają łatwego życia. Po całym dniu w szkole muszą zajmować się młodszym rodzeństwem, dbać o dom i opłacać rachunki. Ona jest śliczna, ma ogromne serce i mnóstwo cierpliwości do dzieci. On - przystojny i rozważny, nie potrafi odezwać się do obcych ludzi. Są najlepszymi przyjaciółmi. Do czasu, gdy ich przyjaźń nie przeradza się w coś innego...
Brytyjskiej pisarce udała się trudna sztuka - przedstawić opowieść o kazirodczym związku nastolatków tak, aby nie był on obrzydliwy, oburzający, czy sztuczny. Uczucie pomiędzy bohaterami wydaje się szczere, naturalne i... łagodne. Choć pierwsza połowa powieści trzyma w napięci dużo mocniej, to trzeba przyznać, że finał także robi na czytelniku wrażenie. Epilog, a przede wszystkim wybór Mai, wydaje się być najważniejszym przesłaniem płynącym z tej powieści, choć może nie dotyczy on bezpośrednio głównego wątku, to rozmowa pomiędzy siostrami poruszyła mnie najbardziej. Maja wybiera powinność, obowiązek, ma siłę jeszcze raz zawalczyć o swój świat, choć zmienił się nieodwracalnie.
Powieść zapada w pamięć, głównie ze względu na główny motyw, ale częściowo także przez piękny, plastyczny język. Nie przypominam sobie, abym wcześniej czytała opowieść o kazirodczej relacji, choć jest to motyw wykorzystywany coraz częściej. Suzuma tworzy liryczne, piękne obrazy zarówno przeżyć wewnętrznych obojga narratorów-bohaterów jak i zwyczajne sceny z życia codziennego pięciorga dzieci, o których świat zapomniał. Klimatem - próbami stworzenia najmłodszym dzieciom prawdziwego dzieciństwa mimo wszystkiego i wszystkich - "To, co zakazane" przypomina mi nieco "Naszą własną wyspę" Sally Nicholls. Jednak smutek i ból, który pozostał we mnie po skończeniu lektury przywodzi mi na myśl "Chmury z keczupu" Annabel Pitcher.
Polecam tę powieść zarówno czytelnikom dorosłym jak i nastoletnim. Akcja wciąga i sprawia, że przeczytanie całości to zaledwie jeden, czy dwa wieczory. Jest to pozycja, która wymaga skupienia się i całkowitego zaangażowania w historię, aby nie pominąć istotnych szczegółów, półsłówek i trzeszczących desek w kuchni, dlatego "To, co zakazane" nie nadaję się na książkę do pociągu. Myślę, że wstrząśnie i wzruszy wielu czytelników, niezależnie od płci, czy wieku.
Przy "pięknym, plastycznym języku" podskoczyłam z radości, albowiem czuję się doceniona jako tłumaczka :)
OdpowiedzUsuńCieszę się! Mogę zrobić laurkę! ;P
Usuń