Przejdź do głównej zawartości

"Will Grayson, Will Grayson" John Green i David Levithan

"Will Grayson, Will Grayson" to dla mnie jednocześnie drugie spotkanie z twórczością Levithana jak i piąta randka z prozą Johna Greena. A wiadomo, że co za dużo to nie zdrowo. "Will..." to jedna z tych książek, którą kocha się od pierwszej strony lub nienawidzi z całego serca.Czytając kolejne rozdziały wciąż wahałam się, czy to książka mojego życia, czy też pozycja, o której wolałabym nie pamiętać. Skończyłam ją i wciąż nie jestem pewna co mam o tym sądzić. To jednocześnie kawał dobrze napisanej komedii pomyłek jak i nie umiejętnie przeszmuglowane idee tolerancji i poszanowania odmienności.
"Will Grayson, Will Grayson"
Choć tytuł wskazuje na to, że główną postacią będzie Will Grayson, a właściwie dwóch chłopców o tym samym nazwisku to stanowczo jest to książka o Kruchym Cooperze. I tylko John Green mógł stworzyć tak niesamowitą i irytującą postać jak Kruchy Cooper. Niestety, Kruchy, ma jedną zasadniczą wadę - wydaje się być bratem bliźniakiem postaci Hassana z innej powieści Greena "19 razy Katherine". Jestem przekonana, że gdybym nie znała opowieści o Hassanie, który również był bohaterem drugoplanowym, ale to właśnie on sprawiał, że komedia była komedią, to bardziej polubiłam Kruchego. Obie postacie mają podobną aparycję. Są duzi, czy jak woli mawiać Kruchy - "grubokościści".  Ponad to mają podobne poczucie humoru i sposób wypowiadania się. Łączy ich też status społeczny i relacje z innymi bohaterami książek. Jedyną wyrazistą różnicą jest ich orientacja seksualna. Cóż, Kruchy jest zdeklarowanym gejem, który co dzień zakochuje się w innym chłopaku. Jego życie uczuciowe oraz (proszę o fanfary!) musical o jego życiu uczuciowym to główne elementy fabuły. 

Cała fabuła kręci się wokół olbrzymiej postaci Kruchego Coopera. I choć pierwszy Will Grayson spotyka drugiego Willa Grayson w kuriozalnej sytuacji rodem z sitcomu, to jest to jedyny ważne element fabularny, który nie jest owocem działań Kruchego. Problem polega na tym, że już kolejne spotkania obu Willów motywowane są przez naszego małego bohatera. Przyznaję, nie podobało mi się to. Było to momentami tak naciąganie, nierealne i przesłodzone, że aż zęby bolały.

Czytało się dobrze. Nawet pogwałcenie zasad interpunkcji w wydaniu Levithana nie spowolniło lektury. Choć lepiej czytało mi się rozdziały pisane przez Greena. I jakoś bardziej polubiłam Willa wykreowanego przez niego. W drugim Willu Graysonie najbardziej denerwująca była depresja. Ale nie sam fakt, że bohater choruje na depresję, ale fakt, że czasem autor jakby zapominał, o chorobie swojej postaci. I cały wątek z lekami i chorobą jest mocno niedopracowany. Praktycznie niedokończony i pozbawiony puenty. Szkoda, bo mógł być to najciekawszy element akcji. Albo przynajmniej ten element, który zrównoważyłby ociekające lukrem zakończenie.

Polecam? Tak. Ale ostrzegam, że to coś jak komedia w stylu "19 razy Katherine", a nie głęboka historia, która poruszy każdego jak "Papierowe Miasta" lub "Gwiazd naszych wina". Obawiam się, że w moim osobistym rankingu książek Johna Greena "Will Grayson, Will Grayson" zajmuje zaszczytne ostatnie miejsce. A w porównaniu do "Każdego dnia" to jest to naprawdę rozczarowujący tytuł.




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wyśniony Moondrive Box!

Ta-dam! Nadszedł czas na nowy Box od Wydawnictwa Moondrive. Dotarł do mnie już wczoraj. Z pewnością jest o wiele lepszy niż poprzednie pudełka. I choć sam karton dotarł trochę zniszczony to i tak cieszę się jak w Boże Narodzenie. Jest na prawdę ładny. Znów z każdej strony znjaduje się tekst związany z książką. Na tyle znajdziemy też coś, co przypomina rebus-zagadkę. Oczywiście, nie mam pojęcia jakie jest rozwiązanie. Mam nadzieję, że olśni mnie podczas lektury. Wiem, kim była Lukrecja Borgia, której imię znajduje się na odwrocie pudełka, ale cóż, do diaska, ma ona wspólnego z oniryczną powieścią dla młodzieży? To teraz przechodzimy do zawartości pudełka... Pierwszym przedmiotem, który znalazłam był kubeczek. Duży, granatowy (i dość nie ostry na zdjęciu) w rzeczywistości prezentuje się naprawdę dużo lepiej. Drugim podarkiem była świeczka. Niestety jestem beztalenciem, więc nie umiem określić zapachu, nawet jeśli jest to klasyczna wanilia podpisana jako "Mimo wszystko". Przy

"Zdobyć to, co tak ulotne" Beatrice Colin

"Zdobyć to, co tak ulotne" Beatrice Colin Ogromne zaskoczenie. Pozytywne. Choć okładka zapowiada romans w cieniu wznoszącej się wieży Eiffela, to powieść Colin jest raczej powieścią społeczno-obyczajową, niż romansem w popularnym rozumieniu. Brytyjska pisarka skupia się na ukazaniu obłudy schyłku XIX stulecia, gierkach pomiędzy klasami europejskiej socjety oraz podobieństw pomiędzy potrzebami bohaterów, a współczesnym czytelnikiem. Z całą pewnością osoby, które sięgają po tę powieść w poszukiwaniu historycznego romansu, namiętnych scen erotycznych i romantycznych scenek w paryskich kawiarniach będą rozczarowane. Jednak osoby, które chciałyby spojrzeć na Paryż z perspektywy budowanej dzień po dniu wieży Eiffela będą zachwycone. Akcja rozwija się dość szybkim, równym tempem. Colin skupia się nie tylko na parze głównych bohaterów - Emilu i Cait - ale także na podopiecznych głównej bohaterki, wchodzących w dorosłość Alice i Jamesa. I to właśnie za sprawą rozpieszczonego ro

"Po drugiej stronie kartki" Jodi Picoult i Samanthe van Leer

Bajki tak to już mają, że wszystko dobrze się w nich kończy. Potwory zostają pokonane, księżniczki ocalone, a książęta są szczęśliwie zakochani... Zaraz, zaraz. Tylko kto powiedział, że książę zakochuje się w księżniczce? Co się stanie, gdy miłością jego życia okaże się czytelniczka? Wtedy tak jak Delilah i Oliver zrobią wszystko, aby wyciągnąć księcia z opowieści. I gdy już wszystko się udaje, gdy jesteśmy o krok od szczęśliwego zakończenia postawstaje kontynuacja, która udowadnia, że za każdym Żyli długo i szczęśliwie kryje się sporo opowieści o niepowodzeniach i rozczarowaniach prozą dnia codziennego.  Oliverowi udało się uwolnić z książki. Nie umie prowadzić samochodu, nie zna szkolnego życia i nie rozumie, że sam może podejmować wybory. Mimo to jest najszczęśliwszy na świecie - teraz może być z Delilah. Do czasu... "Po drugiej stronie kartki" Picoult i van Leer Sięgnięcie po kontynuację "Z innej bajki" zajęło mi ponad dwa lata, więc sporo szczegółów z